Jak informuje w komunikacie Najwyższa Izba Kontroli, chodzi o udaremnienie przeprowadzenia kontroli dotyczącej zasad przekazywania darowizn i wydatków na sponsoring, zakup usług medialnych, prawnych i doradczych.
Zdaniem Izby było to działanie bezprawne, czyli niezgodne z Konstytucją i ustawą o NIK, która daje jej możliwość kontrolowania wszystkich firm, instytucji czy organizacji, które wykorzystują środki i majątek państwa.
Chodzi o Orlen oraz firmy od niego zależne: PGNiG i ENERGA i Sigma Bis, a także spółki zależne od PZU: Alior Bank i Link4. Z kolei fundacje, które uniemożliwiły przeprowadzenie kontroli, to Fundacja ORLEN, Fundacja ENERGA, Fundacja BGK im. J.K. Steczkowskiego oraz Fundacja PGNiG im. I. Łukasiewicza.
"Dziewięć skontrolowanych przez NIK spółek z udziałem Skarbu Państwa w latach 2017-2021 przeznaczało także duże środki na darowizny, a więc na taką formę wspierania inicjatyw społecznych, która jest najmniej korzystna z punktu widzenia darczyńcy, ponieważ w najmniejszym stopniu jest związana z jego promocją" – podkreśla NIK.
I dalej: "W sumie firmy te przeznaczyły na darowizny blisko 841 mln zł, a 81 proc. tej kwoty przekazały utworzonym przez siebie fundacjom, z czego 152,5 mln zł dostała Polska Fundacja Narodowa. W tym samym czasie na sponsoring spółki przeznaczyły ok. 795 mln zł, przy czym wydatki na ten cel wzrosły w 2021 r. ponad dwukrotnie w porównaniu z 2017 r., choć nie było to uzasadnione poprawą ich wyników ekonomicznych".
Co ciekawe, na blisko 841 mln zł darowizn niemal 30 proc. stanowiły wydatki tylko w jednym roku – 2020, a więc roku wyborów prezydenckich. Większość pieniędzy trafiła do fundacji, które utworzyły same skontrolowane spółki – w sumie ok. 681 mln zł.
Czytaj także: https://natemat.pl/532295,nik-zglasza-tvp-do-prokuratury-padly-powazne-oskarzeniaNIK podkreśla też, że o ile "sponsoring podlegał szczegółowym wewnętrznym regulacjom, zwłaszcza monitorowaniu tego, na co przekazane sumy zostały przeznaczone, to pieniądze, które trafiały do fundacji jako darowizny, pozostawały poza jakimkolwiek nadzorem".
Jak czytamy, spółki nie sprawdzały, czy utworzone fundacje wykorzystywały otrzymane pieniądze, a jeśli tak, to w jaki sposób. "Prowadziło to do kuriozalnych sytuacji – firmy przekazywały kolejne darowizny, choć wcześniejsze niemal w całości leżały na kontach bankowych fundacji" – przekazano.
W komunikacie jest też mowa o KGHM Polska Miedź i darowiznach przekazanych pięciu gminom. O swoich ustaleniach w tej sprawie NIK poinformowała Centralne Biuro Antykorupcyjne. Chodzi o blisko 131 mln zł dla gmin Żukowice, Gaworzyce, Polkowice, Rudna i Grębocice przeznaczone m.in. za zmiany miejscowych planów zagospodarowania przestrzennego na ich terenach.
"W ocenie NIK przyjmowanie darowizn w związku ze zmianami w dokumentach planistycznych nosiło cechy mechanizmu o charakterze korupcyjnym, mogło także dojść do konfliktu interesów" – czytamy.
W ocenie kontrolerów brak nadzoru nad utworzonymi fundacjami prowadził np. do tego, że "miały one znaczne nadwyżki finansowe, które nie były przeznaczone ani na realizację bieżących projektów, ani programów wieloletnich".
"Fundacja PZU na koniec każdego roku w okresie od 2017 r. do 2020 r. miała wolne środki w wysokości: ok. 26 mln zł, ok. 14 mln zł, ok. 10 mln zł oraz 9 mln zł. Fundacja State of Poland utworzona przez BGK na koniec 2020 r. w sprawozdaniu finansowym wykazywała inwestycje krótkoterminowe w wysokości blisko 39 mln zł, a na koniec 2021 r. wolne środki w tej fundacji wyniosły ponad 26 mln zł. Natomiast w Fundacji Most the Most również stworzonej przez BGK wolne środki na koniec 2021 r. wynosiły 7,5 mln zł" – przekazano.
O raport NIK ws. wydatków spółek Skarbu Państwa za rządów PiS dziennikarze zapytali Jarosława Kaczyńskiego we wtorek w Sejmie. Prezes oznajmił, że na czele Izby stoi człowiek, który "powinien sam stanąć przed sądem".
– Popełniliśmy bardzo ciężki błąd – stwierdził Kaczyński, odnosząc się do nominacji Mariana Banasia na prezesa NIK. – Sądzę, że gdyby stanął przed uczciwym sądem, to długo, bardzo długo nie wyszedłby (na wolność – red.) – dodał w rozmowie z dziennikarzami.
Na sugestię, że Banaś objął stery w NIK za czasów rządów Zjednoczonej Prawicy i taką decyzję podjął jego obóz, Jarosław Kaczyński odparł: – Nie mogliśmy go odwołać, bo ma kadencję.