W czwartek ma rozpocząć się proces apelacyjny Stefana Wilmonta, zabójcy Pawła Adamowicza. Matka skazanego na dożywocie 31-latka w nowym wywiadzie powiedziała, że nie ma nadziei na złagodzenie wyroku. – Nie zgadzam się z tym, że sądzono go jako zdrowego człowieka – stwierdziła Jolanta Wilmont.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Proces apelacyjny Stefana Wilmonta ma się rozpocząć w czwartek 18 stycznia o godz. 10:00. W marcu 2023 roku mężczyzna został nieprawomocnie skazany na dożywocie za zabójstwo prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza.
Apelację po wyroku wniósł obrońca Wilmonta. Brat zamordowanego samorządowca, Piotr Adamowicz, jako oskarżyciel posiłkowy zaskarżył z kolei uzasadnienie. Nie zgadza się m.in. ze stwierdzeniem, że jego brat "był przypadkową ofiarą".
Matka Stefana W. udzieliła nowego wywiadu. "O nic więcej nie proszę"
Matka Stefana Wilmonta w długiej rozmowie z "Wirtualną Polską" stwierdziła, że jedyne, na co czeka, to złagodzenie wyroku dla syna.
– Jednocześnie nie mam wielkiej nadziei. Dożywocie pozostanie, moim zdaniem to przesądzone. Doskonale rozumiem, że sprawa do dziś budzi emocje. Jeśli ktoś ją ocenia, prosiłabym, aby pamiętał o kwestii stanu psychicznego Stefana. Chciałabym, żeby mimo zbrodni ludzie widzieli w nim człowieka. I człowieka we mnie. Żeby zrozumieli moje uczucia. O nic więcej nie proszę – powiedziała Jolanta Wilmont.
– Wiem, że cokolwiek nie zrobię, nie wymażę tragedii. Bardzo trudno jest żyć ze świadomością, że córki prezydenta nie mają taty. Ale nigdy tego nie wypierałam – stwierdziła.
Jak wyjaśniła, ostatni raz widziała się z synem w połowie września 2023.
– Od kilku miesięcy nie dostaję jednak zgody Sądu Apelacyjnego na widzenie. Nie rozumiem tego. Dzwoniłam do biura podawczego, ale powiedziano mi, że przecież już dostałam odpowiedź. Pisałam też do prezesa sądu z prośbą o spotkanie w tej sprawie. Odpisał, że decyzja sędziego jest wiążąca, a on nie może jej podważać – tłumaczyła.
Czytaj także:
I dodała, że w trakcie tamtego widzenia Stefan Wilmont "był bardzo apatyczny, spowolniały".
– Odpowiadał tylko: tak, nie... (...) W przeszłości bywał bardzo pobudzony, nieustannie coś opowiadał, gestykulował. Tym razem siedział przygnębiony. "Nic mi nie kupujcie", "nie wysyłajcie żadnych paczek". (...) Jest we mnie lęk, że któregoś dnia zadzwoni telefon i usłyszę w słuchawce, że on nie żyje – opowiedziała.
Jolanta Wilmont nie zgadza się też z tym, że jej syna sądzono jak zdrowego człowieka. – Sędzia bazuje na drugiej i trzeciej opinii biegłych, a nie na pierwszej, która mówiła o niepoczytalności Stefana. Wyrok jest dla mnie okrutny, bo rozmawiamy o chorym człowieku – stwierdziła.
Żona Pawła Adamowicza chce rozliczeń w mediach publicznych
14 stycznia, w piątą rocznicę zabójstwa prezydenta Pawła Adamowicza, jego żona udzieliła poruszającego wywiadu. Nie ukrywała, że chciałaby, żeby wszystkie nieprawidłowości, do jakich doszło w mediach publicznych, były rozliczone.
Jakie rozliczenia miała na myśli? Nie ukrywała, że dobrym pomysłem byłaby komisja śledcza, pokazywana w mediach publicznych.
Jednocześnie przyznała, że "prawie nie myśli" o zabójcy swojego męża. – Nie myślę też w takich kategoriach, że to nóż zabił Pawła. Nóż był tylko narzędziem. Pawła zabiło szczucie, słowa go zabiły – stwierdziła Magdalena Adamowicz na antenie Polsat News.