– W Parlamencie Europejskim strasznie się rzucają. PiS się ośmiesza – mówi europosłanka Róża Thun. Opowiada, że skrzynki europosłów ze wszystkich krajów i frakcji zalewane są mailami ze skargami z Polski. – Już parę osób mi mówiło, czy nie da się czegoś zrobić, żeby to zatrzymać, bo bardzo utrudnia to pracę. To wywołuje irytację do maili z Polski. I jak będzie coś poważnego, to nikt maila nie otworzy – mówi. To tylko jedna odsłona widocznej ofensywy PiS, by alarmować Zachód o tym, co dzieje się w Polsce. Dla wielu to himalaje hipokryzji. Bo wszyscy pamiętamy, jak prawica atakowała UE, a swoich przeciwników wyzywała od donosicieli.
– O Europie mówili same najgorsze rzeczy, że jest wstrętna i zła. Nazywali nas najwulgarniejszymi słowami: zdrajcy, donosicielstwo, Targowica, sługusy Niemiec, itd. Mnie Czarnecki porównał do szmalcowników, przegrał proces, jeszcze mnie nie przeprosił. Masami dostawałam groźby śmierci. I nieprawdopodobne jest to, że teraz, po tych najbardziej ordynarnych słowach, którymi nas obrzucali, nagle stoją w kolejce i zwracają się do tych wstrętnych imperialistów z UE, żeby ratować praworządność – reaguje w rozmowie z naTemat Róża Thun.
Pokazuje nam dwa maile. Jeden od naukowca z Lublina nosi tytuł "Apel w sprawie zagrożenia demokracji i praw człowieka w Polsce". To dość długi elaborat o tym, że Polska zmierza w niebezpiecznym kierunku, zagrażając najbardziej podstawowym prawom obywatelskim i podważając instytucje demokratyczne. Mail w języku angielskim został skierowany do wszystkich europarlamentarzystów.
Drugi jest z Prokuratury Krajowej, również po angielsku i adresowany do wszystkich. "W załączeniu przesyłamy pismo i oświadczenie Zastępców Prokuratora Generalnego w sprawie próby nielegalnego odwołania Prokuratora Krajowego i obsadzenia go w trybie nieprzewidzianym przez prawo" – czytamy.
– To może być akcja mailowa, to leci na wszystkie skrzynki. Ale w UE wiedzą, że PiS utrudnia. Prasa dużo o tym pisze. Niektórzy pytają nas: "Czy na pewno to wszystko wytrzymacie? Ja mówię: "Spokojnie, wytrzymamy". A takie akcje tylko takie pytania pogłębiają – mówi europosłanka.
PiS alarmuje UE o tym, "co dzieje się w Polsce"
Skala tej ofensywy dyplomatycznej w ogóle zaczyna być mocno dostrzegalna. Ale nie mniejszy jest też niesmak i zdziwienie tych, którzy pamiętają wcześniejsze reakcje PiS na działania opozycji. Na przykład, gdy europosłanka PiS Jadwiga Wiśniewska powiedziała, że "celem totalnej opozycji jest donosić na swoją ojczyznę".
Nagle prezydent Andrzej Duda spotyka się w Davos z wicszefową KE i mówi jej, że jest niedopuszczalne, że ludzie odpowiedzialni za zwalczenie korupcji w Polsce znaleźli się w więzieniu, ludzie z zarzutami korupcyjnymi "są wysyłani do Parlamentu Europejskiego".
Nagle były premier Mateusz Morawiecki nagrywa apel do Zachodu i po angielsku mówi: – Apeluję do demokratycznej społeczności Zachodu, by nie przyglądała się biernie temu, co dzieje się dziś w Polsce.
Nagle posłowie PiS zaczepiają na korytarzu Sejmu wiceszefową Komisji Europejskiej Verę Jourovą i wręczają jej pismo dotyczące sytuacji w mediach publicznych. – Na pani oczach dzieje się coś wyjątkowo złego, co w krajach demokratycznych Unii Europejskiej nigdy nie było – mówi była marszałek Sejmu Elżbieta Witek.
A poseł Przemysław Czarnek nawet pisze do Elona Muska i zaprasza go do Przytuł Starych i Radomia, gdzie w więzieniach przebywają Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik. Pisze, że po raz pierwszy od 1989 roku mamy w Polsce więźniów politycznych i że koalicja rządowa łamie prawo na każdym kroku". "Trwa atak na polskie media, sądy i szeroko rozumianą wolność" – alarmuje na X.
Nie mówiąc o europosłach PiS, którzy nie przebierają w słowach i w sieci, i na forum PE.
– Polska jest krajem praworządnym i będziemy bronić tej praworządności. Będziemy również apelować do UE, jeżeli Tusk będzie praworządność łamał – zapowiedziała w listopadzie Beata Szydło.
W grudniu europoseł Bogdan Rzońca pisał do komisarza Didiera Reyndersa "w sprawie bezprawnego ataku na polskie media publiczne".
A w styczniu europoseł Kosma Złotowski zwrócił się do przewodniczącej KE Ursuli von der Leyen: "Chciała Pani widzieć Tuska na stanowisku premiera. Tak naprawdę nominowała Pani na premiera bandytę, który niszczy porządek konstytucyjny w Polsce, by się zemścić. Teraz natomiast mamy pierwszych politycznych więźniów w historii UE. To też Pani wina!".
A to jeszcze nie koniec.
Andrzej Halicki, europoseł PO, mówi nam o naklejkach, które pojawiły się na ścianach w PE: – Na drzwiach, w ubikacjach. Używa się na nich sformułowania "więźniowie polityczni Tuska". Były komentarze na ten temat – bardzo dużego niezadowolenia, że używany jest termin "więźniowie polityczni". Jest duże oburzenie. Używanie tego terminu jest nieakceptowalne.
Polityk PO przypomina, jak PiS straszył kiedyś hasłami "ulica i zagranica". – Że wykorzystujemy europejskie instytucje czy demonstracje przeciwko prawowitej władzy. A kiedy stracił władzę, próbuje w sposób pełen hipokryzji wykorzystać emocje na ulicy i europejskie instytucje, by tworzyć wrażenie, że proces przywracania praworządności należy zastopować. Tyle że oni robili destrukcję fundamentów praworządności, a my konsekwentnie ją przywrócimy – podkreśla.
Jaki do tej pory jest ogólny odzew na tę dyplomację? Chyba żaden.
"Oni się kompletnie nie liczą"
– To jest po prostu niesmaczne, ale nie ma najmniejszego efektu, na który liczyło PiS, czyli efektu zaniepokojenia. Bo wiadomo, że przywracanie praworządności, zresztą bardzo trudne, będzie napotykało na różne bariery i trudne do podjęcia decyzje – mówi Andrzej Halicki.
– Wydaje mi się, że na razie zachowanie PiS wywołuje odwrotne reakcje. Bo widać hipokryzję. Jak na dłoni widać, dlaczego nie ma akceptacji i zrozumienia – dodaje.
Róża Thun ma obserwacje, że europosłów PiS nikt nie słucha.
– Na przykład pani Szydło wychodzi podczas debaty i mówi: "Dlaczego milczycie na ten temat? To wszystko jest hipokryzja. W Polsce prawo jest brutalnie łamane". Gdy patrzę po sali, to nikt nie nakłada słuchawek, nikt jej nie słucha. PiS się ośmiesza. Ich nikt nie słucha. Prawie wszyscy europosłowie wypowiadają się wyłącznie po polsku i kiedy któryś z nich wchodzi na mównicę, niemal nikt na sali nie zakłada słuchawek połączonych z tłumaczeniami. Oni się kompletnie nie liczą. Są totalnie zmarginalizowani – mówi.
Janusz Lewandowski, europoseł PO, były unijny komisarz: – Nie spodziewam się, żeby incydenty, które będą ponawiane przez prezydenta Dudę, ministrów i europosłów, przekonały lub miały poważny oddźwięk na forum europejskim. Wiem, że demokracja zachodnia potrafi odróżnić obecne kłamstwa PiS od prawdy o tym, jak trudno jest przywrócić praworządność w kraju, w którym tak bardzo zrujnowano rządy prawa i instytucje rządów prawa. To, co robi PiS, jest kompletnie niewiarygodne wobec pełnej wiedzy o tym, jak zrujnowany był system prawa w Polsce.
Pierwszy donos na Polskę? PiS, 2014 rok
I on, i inni europosłowie dawnej opozycji, nasłuchali się przez ostatnie lata, jak służą Polsce. Jak donoszą na Polskę do UE i jak szkalują jej dobre imię.
A kwestia donosów do UE na lata opętała prawicę i stała się pożywką dla prawicowych mediów.
Janusz Lewandowski przekonuje, jak z tymi "donosami" miało być.
– Jedynymi europosłami, którzy donosili na Polskę na forum PE, byli europosłowie PiS. Zaczęli w grudniu 2014 roku od próby zorganizowania wysłuchania, które zakończyło się w kameralnej salce, a nie na sali plenarnej. Chodziło o nieprawidłowości przy wyborach samorządowych, jako zagrożenie dla polskiej demokracji. To był pierwszy donos na zagrożenia demokracji w Polsce – mówi naTemat.
Cytuje wypowiedź ówczesnej europosłanki Joanny Lichockiej. – Ona wtedy powiedziała: "Dobrze, że mamy wysłuchanie w europejskim parlamencie, bo to także nasz parlament".
– Po 2015 roku były rozmaite inicjatywy, by zorganizować debaty i wszcząć – co w końcu zrobiono – procedurę z art. 7. Ale myśmy nigdy tych wysłuchań czy debat nie inicjowali. Z jednym wyjątkiem, jakim był Czarny Protest, kiedy wkurzenie po barbarzyńskich wyroku TK było tak ogromne, że rzeczywiście zorganizowaliśmy protest – mówi.
Janusz Lewandowski
europoseł PO
– Ja sobie przypisuję zasługę, że czasami próbowałem to tonować. A nawet udało mi się wyeliminować debatę o Polsce i zamachu na rządy prawa w Polsce, przed szczytem NATO w Warszawie w 2016 roku. Uznałem, że parę dni przed szczytem byłoby źle, gdyby Polskę jako gospodarza szczytu NATO sportretowano, zgodnie z prawdą, jako kraj niepraworządny. Udało się taką debatę wyeliminować. Podobnie udało w przypadku debaty planowanej na 13 grudnia – wspomina jeszcze.
Co teraz robi PiS?
– Jest to dowodem niezwykłej hipokryzji, bo wcześniej nas oskarżano o donoszenie, a teraz to się dzieje na szeroką skalę. To podobny poziom hipokryzji, jak stawianie się jako obrońcy konstytucji. Z całą siłą wraca to, co zaczęło się w roku 2014. Tak jak w 2014 roku, kiedy chcieli doprowadzić do wysłuchania na sali plenarnej, a nie w salce, cierpią na zupełny brak wiarygodności. To jest ich ból i cierpienie – odpowiada były komisarz.
Jak czują się z tym w PiS? Nie widzą, jak to wygląda?
Europoseł PiS: My po prostu informujemy
Prof. Karol Karski, europoseł PiS, uważa, że sytuacja jest zupełnie odmienna, o donosicielstwie nie ma mowy i absolutnie – jak podkreśla – nie widzi żadnego znaku równości z tym, co było.
– My informujemy o naruszeniach prawa, o więźniach politycznych, którzy są w tej chwili w Polsce. To, co było wcześniej, to było wzywanie do wprowadzenia sankcji wobec Polski i nałożenia kar, a nawet głosowanie w PE za wstrzymaniem środków dla Polski. A my po prostu informujemy. Nie chcemy gorzej dla Polski, tak jak chciała Platforma. Nie wzywamy, tak jak oni, do nakładania sankcji na własne państwo. Cały czas zachęcamy do przekazywania Polsce należnych jej środków finansowych. Jest to absolutna odmienność – mówi naTemat.
Ofensywa PiS przybrała już jednak takie rozmiary, że dotarła do nawet do Elona Muska.
Ale to też, według prof. Karola Karskiego, nie jest donosicielstwo.
– Minister Czarnek nie donosi, on tylko informuje znaną osobę, która przyjeżdża do Polski, aby miała pełny obraz tego, co tutaj ma miejsce. Że mamy do czynienia z więźniami politycznymi, z łamaniem praworządności, działaniem na zasadzie "cel uświęca środki". Jest to oczywiste i naturalne, że o tym informuje – mówi.
Karol Karski
europoseł PiS
Nie uważa też, że samo informowanie UE, którą PiS tak przecież krytykował, jest złe.
– Ale my też częściowo pokazujemy hipokryzję obecnych instytucji UE. Bo wtedy, kiedy nie było powodów, reagowały, wręcz starały się wpłynąć na wynik wyborów. A dzisiaj, kiedy należałoby oczekiwać aktywności, nie reagują. W sytuacji ewidentnie złej, a z punktu widzenia nawet wielu naszych wcześniejszych krytyków, znacznie gorszej. Kiedy jawnie łamane są traktaty unijne, pomijana jest konstytucja i ustawy, z naruszeniem prawa przejmowane instytucje, które nie podlegają rządowi, gdy duże europejskie państwo staje się republiką bananową – reaguje.
Jakie sam słyszy reakcje w PE? – Ci, z którymi rozmawiam, są zdziwieni, że to się może dziać w państwie europejskim. Jest też wyczekiwanie, co jeszcze może się wydarzyć i oczekiwanie stanowczej reakcji Komisji Europejskiej – mówi.
"Nikt z nas nie mówi, że są Targowicą"
Kto by się spodziewał, że PiS będzie kiedyś szukał ratunku w UE?
– Ja się bardzo cieszę, że nagle zrozumieli, że UE to nasza wspólna instytucja, że wszyscy razem w niej jesteśmy, że UE jest od tego, żeby przestrzegać prawa. Jeżeli uważają, że prawo jest łamane, mają prawo się do niej zwracać i niech się do niej zwracają. Tylko nie w taki wulgarny sposób, nie tonem "Wy, hipokryci". Nie potrzeba do tego takiej agresji. Nie potrzeba zalewania skrzynek europosłów obelgami w stosunku do dzisiejszego rządu – mówi Róża Thun.
Ale zaznacza: – Różnica w tonie między nami a PiS jest uderzająca. Nikt z nas nie mówi, że są Targowicą, sługusami. My nie siejemy na nich nienawiści w sieci. Nie łapaliśmy też Jourovej na korytarzu, żeby jej wciskać jakiś papier. Nie pisaliśmy do Elona Muska. Tylko zabieraliśmy głos, gdy były debaty o Polsce, które nie my inicjowaliśmy.
Dodaje, że w PE odczuwa się euforię w stosunku do Polski: – Zaraz po wyborach wszyscy rzucali nam się na szyję. A teraz jak przechodzimy, to pokazują zaciśnięte kciuki. Czuć ogromną sympatię i wsparcie dla nas. Czuć wspólnotę europejską. Atmosfera jest super.


