Wicepremier zapowiedział rozpoczęcie prac zespołu powołanego właśnie ws. opracowania zmian w Funduszu Kościelnym.
– W najbliższych dniach zwołam pierwsze posiedzenie zespołu. Do połowy roku daję sobie czas na wypracowanie rozwiązań w kwestii Funduszu Kościelnego, tak, żeby zapewnić po pierwsze, zmianę efektywną, ale która szanuje wszystkie Kościoły i związki wyznaniowe, a przede wszystkim szanuje swoich wiernych i szanuje też te nasze zobowiązania polityczne – powiedział wicepremier Władysław Kosiniak-Kamysz podczas spotkania w Lublinie.
Jak wyjaśnił szef PSL, zmiany mają dotyczyć przede wszystkim kwestii przepisów podatkowych, w tym odpisu określonego procenta od podatku. Ten ma trafiać właśnie na rzecz Kościołów i związków wyznaniowych. Jak dodał Kosiniak-Kamysz, w podjęciu konkretnych działań mają pomóc doświadczenia sprzed dekady.
Pomysł zmian w Funduszu Kościelnym z pewnością uderzy w finanse ruchów wyznaniowych. Te dotąd pieniądze dostawały bowiem "z góry", a nie od poszczególnych osób. Słowem, przynależność do zgromadzeń religijnych i Kościołów nikogo nie kosztowała wprost z jego pieniędzy.
Zmiany nie podobają się więc przedstawicielom Kościołów i to nie tylko rzymskokatolickiego.
Jak informowaliśmy w naTemat.pl, w rozmowie z PAP także biskup protestancki Andrzej Malicki ostro skrytykował pomysł likwidacji Funduszu Kościelnego. Duchowny uważa, że dla małych wspólnot "jest to sprawa wręcz egzystencjonalna". Dodał, że jego Kościół nie ma środków pozwalających na remont zabytków czy godne życie duchownych na emeryturze.
Nie tylko Fundusz Kościelny był tematem, który podjął wicepremier podczas spotkania w Lublinie. Kosiniak-Kamysz wskazał także na konieczność rozliczenia podkomisji, która w czasach rządów PiS miała wyjaśnić okoliczności katastrofy smoleńskiej.
– Zakończenie prac tej komisji nie kończy wyjaśniania, nie katastrofy, bo sprawą wypadku, katastrofy zajmowała się komisja Millera. Ale musimy ocenić prawie 8 lat funkcjonowania podkomisji, którą kierował poseł Macierewicz. Musimy wyjaśnić zasadność, celowość, wiarygodność tych działań. Bo efektu do tej pory nie zauważyliśmy, nie zauważyła opinia publiczna, ale też instytucje państwa – powiedział Władysław Kosiniak-Kamysz na konferencji prasowej.
– W dniu dzisiejszym powołujemy zespół do spraw oceny funkcjonowania podkomisji do ponownego zbadania wypadku lotniczego. Będziemy oceniać działania podkomisji, ale nie będziemy oceniać i badać przyczyn katastrofy. To zostało dokonane we wcześniejszych latach przez komisję pana Millera – powtórzył.
– Według wstępnych szacunków, najpierw mówiliśmy o 33 mln, kolejne etapy analizy, audytu pokazują, że to już jest 36 mln zł wydane w okresie funkcjonowania podkomisji pod kierownictwem pana Macierewicza, z czego na badania i ekspertyzy wydano 13 mln zł – dodał.
To już kolejny raz w ostatnich dniach, kiedy działania posła Antoniego Macierewicza zostały wzięte pod lupę. Jak informowaliśmy w naTemat, wiceminister Cezary Tomaczyk powiedział na antenie TVN24, że między rokiem 2018 a 2023, kiedy były szef MON nie był już w rządzie, nadal korzystał z prywatnej limuzyny i ochrony. Koszt samej ochrony, to według Tomczyka milion złotych.
– Odkrywamy karty po kolei, też dlatego, że ciągle spływają do nas nowe dokumenty. Kiedy zaglądamy do środka, kiedy patrzymy w te szczegóły, to jest to zatrważające – relacjonował w programie Radomira Wita polityk.
Macierewicz stracił ochronę Żandarmerii Wojskowej i samochód służbowy z MON dopiero 19 grudnia, a więc pięć lat po tym jak przestał sprawować funkcję ministra obrony narodowej.
Czytaj także: https://natemat.pl/537458,tomczyk-ujawnia-wydatki-na-ochrone-macierewicza-jest-to-zatrwazajace