Wypadek na Śnieżce. Nagrano, jak dwóch mężczyzn zleciało "rynną śmierci".
Wypadek na Śnieżce. Nagrano, jak dwóch mężczyzn zleciało "rynną śmierci". Fot. "X" / Remizapl / Screen

Na Śnieżce doszło do tragedii z udziałem dwóch mężczyzn, którzy spadli ze szczytu prosto w tzw. rynnę śmierci. Do sieci właśnie trafiło nagranie, które pokazuje, jak wypadek wyglądał z perspektywy świadków zdarzenia.

REKLAMA

Wypadek Śnieżce. Nagrano, jak dwóch mężczyzn zleciało "rynną śmierci"

Do dramatycznego zdarzenia doszło na Śnieżce 30 stycznia, ale dopiero teraz ujawniono kolejne nagranie, przedstawiające jak dwóch mężczyzn spadło w tzw. rynnę śmierci na Śnieżce.

To lodowe zbocze jest wyjątkowo niebezpieczne dla turystów. Zimą ten szlak często jest zamykany ze względu na trudne warunki.

Na stronie remiza.pl widzimy, jak wyglądała tragedia z perspektywy turystów. Na materiale słychać krzyki: "Jezu, co się stało", "Patrz, drugi", "Boże". Widać także jak dwie osoby spadają ze szczytu.

Na ten moment nie wiadomo, jak doszło do zdarzenia. W rozmowie z "Gazetą Wrocławską p.o. naczelnika Grupy Karkonoskiej GOPR, Adam Tkocz powiedział, że mężczyźni lecieli lodowym zboczem przez prawie kilometr.

– Nie ma na razie świadków początków tego zdarzenia. Mamy jedynie informacje od tych, którzy widzieli już zsuwające się po zboczu osoby. Lecieli prawie kilometr lodowym zboczem – powiedział.

– Pogubili wyposażenie, pospadały z nich plecaki. Wszystko rozleciało się po całym zboczu i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, co mieli przy sobie – dodał.

Przypomnijmy, że obaj zginęli na miejscu zdarzenia z powodu poważnych obrażeń odniesionych w wyniku upadku z dużej wysokości.

Wypadek na Śnieżce. "Zimą ten szlak jest zamykany"

W celu ustalenia lokalizacji obu ciał zaangażowano aż cztery śmigłowce i dwie załogi pogotowia. W akcję włączono nie tylko ratowników z Polski, ale również z Czech. W rozmowie z PAP, na którą powołuje się Radio Zet, informacje o śmierci dwóch mężczyzn potwierdziła rzecznika policji w Jeleniej Górze, Edyta Bagrowska.

Tkocz w rozmowie z "Gazetą Wrocławską" wyjaśnił, że najprawdopodobniej przyczyną wypadku był oblodzony szlak. – To wina oblodzonego szlaku, od kilku dni ostrzegamy, że panują tam bardzo trudne i niebezpieczne warunki. Wieje i jest ślisko – powiedział.

– Zimą ten szlak jest zamykany. Latem prowadzi tamtędy droga, ale zimą, gdy napada śnieg, to ona zrównuje się ze zboczem góry. Do tego jest bardzo duże oblodzenie. Chodzenie tamtędy na Śnieżkę to jest samobójstwo – dodał.