Co dalej ze słynnym Black Hawkiem? Brejza ujawnił "koszt politycznego szpanu" PiS
Nina Nowakowska
06 lutego 2024, 13:40·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 06 lutego 2024, 13:40
Europoseł Krzysztof Brejza przekazał, że Black Hawk uszkodzony na pikniku w Sarnowej Górze wymaga tak poważnej naprawy, że dalej jest uziemiony. "Koszt politycznego szpanu - pół roku operacyjnego wyłączenia śmigłowca i wymiana drogich uszkodzonych części" – podsumował polityk PO.
Reklama.
Reklama.
"Black Hawk uszkodzony na pikniku w Sarnowej Górze wymaga tak poważnej naprawy, że dalej jest uziemiony. Koszt politycznego szpanu - pół roku operacyjnego wyłączenia śmigłowca i wymiana drogich uszkodzonych części" – poinformował w serwisie X Krzysztof Brejza.
Brejza ujawnia nowe fakty ws. Black Hawka
Niebezpieczny incydent miał miejsce w sierpniu 2023 r. w trakcie wojskowego pikniku z udziałem oficjeli, w tym ówczesnego wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika. Według RMF fm polityk sam przyznał, że pomógł załatwić policyjną maszynę na festyn.
– Zrobiłem to, choć nie jest to samorządowiec z mojej opcji politycznej. I zrobię to, jeśli będę miał taką możliwość w przyszłym roku, bo chcemy pomagać samorządom w organizowaniu uroczystości patriotycznych – powiedział Wąsik na antenie Polsat News.
Śmigłowiec latał niebezpiecznie blisko ziemi, tuż nad głowami ludzi.Następnie policyjna maszyna zahaczyła wirnikiem o sieć energetyczną i zerwała jeden z przewodów. Prokuratura Rejonowa w Ciechanowie wszczęła śledztwo w tej sprawie.
Następnie zostało ono przejęte przez Prokuraturę Okręgową w Płocku, z uwagi na to, że są w niej prokuratorzy wykwalifikowani w zakresie wypadków lotniczych. Postępowanie prowadzone jest pod kątem spowodowania bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym.
Krótko po zdarzeniu, reporter RMF fm ustalił, że w wyniku incydentu uszkodzony został co najmniej jeden płat wirnika śmigłowca. Zdaniem rozgłośni, do naprawy jest również część poszycia.
Członek załogi w przeszłości spowodował śmiertelny wypadek
Na pokładzie Black Hawka, który latał na wspomnianym festynie była trzyosobowa załoga. RMF fm opisało, że jej członkiem pilot, który 15 lat temu spowodował śmiertelny wypadek wojskowego śmigłowca koło Bydgoszczy.
Miało to miejsce w 2009 r., w czasie przygotowań do misji Afganistanie. Pilot sterując Mi-24, wbrew procedurom bezpieczeństwa zbytnio obniżył lot maszyny, która zahaczyła o wierzchołki drzew na poligonie, a następnie uderzyła w ziemię. W tragedii zginął drugi pilot, a ranny został technik pokładowy. Kierujący maszyną usłyszał wyrok dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Z informacji rozgłośni wynika, że przełożeni bardzo cenili sobie jego pracę w policji, do której trafił z wojska w 2016 r. W policji był m.in. szefem szkolenia lotniczego. Uczestniczył też w licznych misjach, w tym w zeszłorocznej akcji gaśniczej w Parku Narodowym Czeska Szwajcaria na północnym zachodzie Czech. Transportował też organy potrzebne do transplantacji.