Miało być dobrze, a wyszło jak zwykle. TVP w nowym spocie chciała pochwalić się pluralizmem – zamiast tego wyszła jej przaśna laurka dla obozu władzy. Trudno się nie wzdrygnąć oglądając ten krótki filmik. Ewidentnie zabrakło odrobiny refleksji. Koleżanki, koledzy, nie idźcie tą drogą.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nowy spot TVP słusznie wzbudził oburzenie na X, dawnym Twitterze. Oto Telewizja Polska zmontowała fragmenty programów, w których przedstawiciele nowej ekipy rządzącej mówią, że odwiedzają studio na Woronicza po wielu latach przerwy.
W blisko półminutowym wideo pojawiają się politycy Platformy Obywatelskiej – były prezydent Bronisław Komorowski, ministra zdrowia Izabela Leszczyna, minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski – a także europoseł koalicyjnej Lewicy Robert Biedroń. Miks otwiera wypowiedź dziennikarza Jacka Nizinkiewicza z "Rzeczpospolitej", który także zaznaczył, że występuje w TVP po raz pierwszy od dawna.
Co jest nie tak z tym spotem? W sumie nie wiadomo nawet, od czego zacząć. Czy od tego, że mieszanie dziennikarza z politykami to niedźwiedzia przysługa dla tego pierwszego i mediów jako takich? Albo od pytania, gdzie są działacze Polski 2050, PSL, PiS i Konfederacji, skoro zamiarem telewizji publicznej było podobno pokazać, że teraz jest dla każdego? A może od tego, że politycy, nawet jeśli reprezentowaliby wszystkie siły parlamentarne, są ostatnimi, którzy powinni reklamować telewizję publiczną?
Czyny, nie słowa
Wiarygodność i renoma TVP mają wynikać z czynów, a nie słów. Media publiczne powinny swój autorytet budować faktami, a nie przeglądać się w oczach polityków. Istniało sto sposobów na to, by inaczej pokazać pluralizm na antenie. Najlepiej na liczbach.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Można zrobić wykres czasu antenowego różnych partii w głównym serwisie informacyjnym – teraz i za czasów TVPiS, gdy dominacja polityków z partii Jarosława Kaczyńskiego przyprawiała o zawrót głowy, a głos ówczesnej opozycji był ledwo słyszalny, a do tego celowo zniekształcany przez medialnych funkcjonariuszy Prawa i Sprawiedliwości.
Zamiast tego postawiono na twarze części obozu władzy, co nie ma nic wspólnego ani z pluralizmem, ani z niezależnością dziennikarską. Nowy spot TVP jest po prostu rozczarowujący.
Fałszywa symetria
Solidnym przegięciem jest za to obecna w sieci krytyka zrównująca dzisiejszą TVP z telewizją publiczną pod rządami Jacka Kurskiego. Już pojawiły się komentarze, że jest tym samym, tylko że na odwrót, więc tak naprawdę nic się nie zmieniło.
Serio? Aż tak krótką mamy pamięć? Rysujemy symetrię między stacją, która chłostała nieprawomyślnych Polaków paskami, i tą, która tego nie robi? Tą, która nakręciła nazistowską "Inwazję" i tą, która przeprosiła ludzi LGBT za odczłowieczanie? Tą, która wykorzystała wizerunek czeczeńskiej uchodźczyni, by szczuć na migrantów, a do tego, by przestała, zmusił ją dopiero sąd, a tą, która tego nie robi?
Nowy spot TVP jest błędem, nieporozumieniem, krokiem w złym kierunku – zgoda. Różnica polega na tym, że Jacek Nizinkiewicz, którego wizerunek telewizja publiczna samowolnie wykorzystała w filmiku, nie musiał się procesować. Wystarczył jego wpis na X, by nowa TVP go przeprosiła i zapewniła o usunięciu ze spotu. Wyobrażacie sobie coś takiego za Kurskiego? No właśnie.
Została jeszcze kropka nad i: skasowanie spotu z politykami. Ludźmi, którzy chwalą media, powinni być ich odbiorcy. I tyle.