21 grudnia zeszłego roku na sali plenarnej pojawili się Mariusz Kamiński oraz Maciej Wąsik. Wówczas było już wiadomo, że politycy Prawa i Sprawiedliwości zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności, więc marszałek Sejmu wygasił ich mandaty. Teraz okazuje się, że może im za to grozić... więzienie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Rzeczpospolita" ustaliła bowiem, że 8 lutego Prokuratura Okręgowa w Warszawie wszczęła dochodzenie w sprawie niezastosowania się Mariusza Kamińskiego i Macieja Wąsika do zakazu pełnienia stanowisk publicznych (jest to czyn z art. 244 kodeksu karnego). Grozi za to od trzech miesięcy do pięciu lat więzienia.
Wąsik i Kamiński mogą znów trafić do więzienia. Chodzi o ich obecność w Sejmie w grudniu
Gazeta podała, że zawiadomienie w ich sprawie złożyli działacze fundacji Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. – Wszczęcie dochodzenia jest bardzo dobrą wiadomością. Dziwi jednak fakt, że organizacja pozarządowa musi wyręczać prokuraturę. W prawidłowo funkcjonującej demokracji takie śledztwo powinno być prowadzone z urzędu – powiedział "Rz" fundator ośrodka Rafał Gaweł.
Co dokładnie wydarzyło się feralnego dnia na sali plenarnej? Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik zostali wówczas przywitani brawami przez posłów PiS. Ich obecność była jednak zaskoczeniem, gdyż wcześniej marszałek Sejmu Szymon Hołownia zdecydował, że podpisze dokumenty wygaszające ich mandaty.
Wyrok dla Kamińskiego i Wąsika oraz drugie ułaskawienie
Sąd Okręgowy w Warszawie wydał w tamtym okresie wyrok ws. działań Mariusza Kamińskiego oraz Macieja Wąsika w tzw. aferze gruntowej z 2007 roku. Politycy PiS zostali skazani na dwa lata pozbawienia wolności.
Przy okazji sąd orzekł również pięcioletni zakaz pełnienia funkcji publicznych, czyli też wykonywania mandatu posła. Politycy, jak wiadomo, zostali w późniejszym czasie ułaskawieni ponownie przez prezydenta Andrzeja Dudę.
Mariusz Kamiński kierował wówczas Centralnym Biurem Antykorupcyjnym, które rozpoczęło prowokację mającą zakończyć się wręczeniem kontrolowanej łapówki za odrolnienie działki w Muntowie. Do jej wręczenia ostatecznie nie doszło z powodu przecieku demaskującego akcję.
Afera gruntowa na niwie politycznej zakończyła się dymisją wicepremiera Andrzeja Leppera. Ostatecznie przyczyniła się do rozpadu koalicji PiS, Ligii Polskich Rodzin i Samoobrony.
"Odpowiadając na pismo marszałka Sejmu RP, podjęłam decyzję o przyjęciu propozycji objęcia mandatu poselskiego. Złożę wniosek o dołączenie do klubu PiS po ślubowaniu, jednocześnie pozostając aktywnym członkiem partii" – napisała w oświadczeniu.
PiS jednak nie chce jej widzieć w swoim klubie. "Pani Monika Pawłowska przyjęła 461. nielegalny mandat – mandat, którego de facto i de iure nie ma (vide art. 96 Konstytucji). W związku z powyższym, jako PiS nie możemy jej przyjąć do naszego klubu parlamentarnego" – napisał w serwisie X rzecznik PiS Rafał Bochenek.
Absolwentka dziennikarstwa na UMCS i Uniwersytecie Warszawskim. Przez kilka lat związana z Polską Agencją Prasową. Obecnie reporterka newsowa w naTemat.pl.