Daniel Obajtek miał być podsłuchiwany przez CBA – doniesienia Onetu rozpaliły opinię publiczną do czerwoności. Teraz do sprawy odniósł się minister koordynator służb specjalnych, Tomasz Siemoniak. – To odsłania patologiczny fragment działania państwa za naszych poprzedników – powiedział członek rządu Donalda Tuska.
Reklama.
Reklama.
Siemoniak reaguje na sprawę Daniela Obajtka: Patologiczny fragment państwa
Minister koordynator służb specjalnychTomasz Siemoniak na antenie Radia Wrocław odniósł się do ustaleń Onetu, z których wynika, że Daniel Obajtek podlegał kontroli operacyjnej ze strony Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
– Oczywiście nie może być zgody na to, żeby ściśle tajne materiały operacyjne, stenogramy z podsłuchów wyciekały i były przedmiotem gier – zareagował.
Sam Obajtek początkowo kwestionował wiarygodność ustaleń, ale dziś napisał:
"Redaktorze Harłukowicz - jak Pan pewnie wie, materiały z inwigilacji są ściśle tajne. Odtajnić je można tylko w określonej procedurze. Z kolei ujawnienie tajnych materiałów według artykułu 265 kk jest przestępstwem. Rozumiem, że popełnia Pan teraz przestępstwo? Czy publikuje fałszywki? Jak odniesie się do tego Minister Tomasz Siemoniak? Na czyje zlecenie pracuje red. Harłukowicz?"
Niebezpośrednio do tych słów, ale do całej afery odniósł się minister Tomasz Siemoniak:
– To odsłania patologiczny fragment działania państwa za naszych poprzedników. Różne działania były podejmowane w sposób zupełnie uznaniowy. Ważni przedstawiciele Orlenu funkcjonowali między prezydentem, premierem, podejmując działania, które absolutnie nie przynależą prezesowi Orlenu – powiedział.
– Nie jest tajemnicą, publicznie informowano na ten temat, że wiele śledztw się toczy na temat działalności Orlenu. Ale oczywiście nie może być zgody na to, żeby ściśle tajne materiały operacyjne, stenogramy z podsłuchów wyciekały i były przedmiotem gier – dodał.
Siemoniak wyjaśnił, że w Centralnym Biurze Antykorupcyjnym trwa analiza tego, kiedy i jak doszło do przecieku. Przedstawiciel rządu Donalda Tuska zapowiedział wyciągnięcie wniosków z tego zdarzenia.
– Będzie trzeba dochodzić tego, dlaczego i w jaki sposób doszło do przecieku. Nie da się funkcjonować w państwie, w którym ściśle tajne materiały można przejrzeć w mediach. Moje przypuszczenie jest takie, że te materiały wyciekły kilka miesięcy temu. Ale to tylko przypuszczenie – powiedział.
Agenci mieli uzyskać zgody na kontrolę operacyjną Adama Buraka, czyli najbliższego współpracownika Obajtka i członka zarządu Orlenu odpowiedzialnego za komunikację. Całe przedsięwzięcie trwało przez rok i było prowadzone pod kryptonimem "Vampiryna".
"Stosowanie Pegasusa w tej operacji potwierdził nam jeden z naszych informatorów zaangażowanych w tę sprawę" – czytamy.
Według Onetu materiały operacyjne liczą 85 stron. Służby miały opisać nieprawidłowości w postaci podejrzewania przestępstwa niegospodarności, nadużycia władzy, a także działania na szkodę spółki.
Agenci CBA mieli dążyć do przekazania dokumentów do prokuratury, by móc postawić Obajtkowi zarzuty. Człowiekowi Jarosława Kaczyńskiego włos jednak z głowy nie spadł.