TVP pozywa byłych pracowników. Zasłynęli z wielu afer
Nina Nowakowska
05 marca 2024, 08:06·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 marca 2024, 08:06
Telewizja Polska złożyła pozew przeciwko byłym szefom TAI: Michałowi Adamczykowi, Samuelowi Pereirze i Marcinowi Tulickiemu. Stacja domaga się 1,33 mln zł odszkodowania z powodu utraty możliwości korzystania z infrastruktury Telewizyjnej Agencji Informacyjnej od 20 grudnia do połowy stycznia.
Reklama.
Reklama.
Oświadczenie pojawiło się na oficjalnej stronie Telewizji Polskiej. Czytamy w nim, że pozew "dotyczy szkody, którą Spółka poniosła w związku z bezprawnymi działaniami pozwanych, które pozbawiły TVP możliwości korzystania z infrastruktury znajdującej się w budynku przy Placu Powstańców Warszawy 7". To właśnie tam mieści się siedziba Telewizyjnej Agencji Informacyjnej.
TVP pozywa byłych szefów TAI
Jak wyjaśniono, z powodu działań Adamczyka, Pereiry i Tulickiego, między 20 a 29 grudnia ubiegłego roku nie emitowano TVP Info i TVP3. W konsekwencji na antenie nie pojawiły się zaplanowane reklamy i materiały sponsorowane.
W piśmie TVP wspomniano, że nie wyczerpuje to dalszych roszczeń wobec byłych dyrektorów TAI, za inne szkody wynikające z ich działań. Wartość tych roszczeń jest wciąż analizowana.
Pereira komentuje
Jeszcze przed pojawieniem się wiadomości o pozwie, do sprawy odniósł się Samuel Pereira. Były pracownik stacji nazwał ją "prostacką próbą odwrócenia kota ogonem przez wysłanników nowego rządu".
"Ich rozpaczliwe wezwanie to prostacka próba odwrócenia kota ogonem przez wysłanników nowego rządu. Jest to o tyle żenujące, że wszyscy wiedzą kto na polityczne zlecenie wyłączył sygnał TVP Info, TVP3, TVP World i portalu tvp.info." – napisał w serwisie X.
"Kto zablokował wejściówki ludziom pracującym w siedzibie Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, przez co nie mogli wejść do budynku przy pl. Powstańców Warszawy 7 i normalnie pracować? Zrobiła to banda wysłana przez rząd do TVP poza ustawą, wbrew TK, KRRiT, RMN, obowiązującym przepisom i na podstawie sfałszowanego aktu notarialnego. To oni zablokowali ludziom dostęp do komputerów i skrzynek mailowych oraz zamknęli studia telewizyjne w TAI, sprzęt, reżyserki i newsroomy." – dodał Pereira.
Milionowe zarobki szefów TAI
W grudniu ubiegłego roku poseł KO Dariusz Joński, upublicznił informację o zarobkach najbardziej znanych pracowników telewizji publicznej. Dane zostały uzyskane bezpośrednio u źródła, czyli w TVP.
Z pisma wynika, że wspomniany Michał Adamczyk jako dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej otrzymał (od 25 kwietnia do 31 grudnia br.) ponad 370 tys. zł. Natomiast "z tytułu umów cywilnoprawnych w ramach prowadzonej działalności gospodarczej w roku 2023" Adamczyk dostał 1 mln 127 tys. zł.
Z kolei Samuel Pereira jako zastępca dyrektora TAI (w tym samym czasie) zarobił ponad 439 tys. zł. A inny z zastępców dyrektora TAI Marcin Tulicki zainkasował od 26 maja do 31 grudnia br. ponad 417 tys. zł. Z tytułu umów cywilnoprawnych otrzymał z kolei 296 tys. zł.
Pokazano też zarobkiJarosława Olechowskiego, innego byłego szefa TAI. W 2023 roku otrzymał z racji zajmowania tego stanowiska ponad 1 mln zł. Kolejne 400 tys. zł dostał z tytułu umów cywilnoprawnych.
Czytaj także:
Szokujące doniesienia o Adamczyku
W ubiegłym roku pisaliśmy, że Adamczyk 20 lat temu miał naruszyć nietykalność cielesną kobiety i jej grozić. Jego ofiarą miała paść kochanka, z którą między 1998 a 2000 rokiem miał romans. Szokujące doniesienia o byłym prowadzącym "Wiadomości" TVP opublikował Onet. W oświadczeniu dla serwisu mężczyzna zaprzeczył, by kiedykolwiek skrzywdził wspomnianą kobietę.
Serwis wyjaśnił, że dotarł do zeznań procesowych byłej kochanki prezentera. "Rzucił mnie na łóżko i przytrzymał ręce kolanami, tak że nie mogłam się ruszać. Usiadł mi na klatce i zaczął na mnie pluć. Kosmyki moich włosów owijał wokół palców i kolejno je wyrywał. Błagałam, żeby przestał" – cytuje portal.
Były pracownik TVP miał usłyszeć szereg zarzutów. Chodzi o naruszenie nietykalności, znieważenie, wielokrotne grożenie popełnieniem przestępstw oraz groźby pozbawienia życia. Podczas przesłuchania Adamczyk miał zaprzeczyć, by pobił kochankę, ale przyznał się do niektórych wulgaryzmów.
Akt oskarżenia miał trafić do Sądu Rejonowego w Toruniu 30 czerwca 2001 roku. Finał sprawy miał mieć miejsce 11 stycznia 2002 roku. Wyrok wydała sędzia Hanna Ledóchowska.
"Sąd uznaje, że 'sprawstwo i wina oskarżonego nie budzą wątpliwości i zostały potwierdzone dowodami zebranymi w sprawie'" – czytamy w Onecie. Wymiar sprawiedliwości miał warunkowo umorzyć sprawę, wyznaczyć dwuletni okres próby oraz zobowiązać Adamczyka do wpłacenia 1,5 tys. zł na Fundację "Daj Szansę".