Wakacyjny raj Polaków skręca w stronę obozu Putina? Premier kraju zaapelował do obywateli
Nina Nowakowska
22 marca 2024, 07:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 22 marca 2024, 07:11
W czwartek premier Chorwacji Andrej Plenković ocenił, że prezydent tego kraju "wprowadza Chorwację do bloku rosyjskiego" i izoluje od Unii Europejskiej. Następnie szef rządu wystosował apel do obywateli.
Reklama.
Reklama.
W ubiegłym tygodniu chorwacki prezydent Zoran Milanovićwyznaczył termin wyborów parlamentarnych, które odbędą się 17 kwietnia. Kilka godzin później polityk zapowiedział swój udział i chęć starania się o stanowisko premiera.
Szokująca decyzja prezydenta Chorwacji
Decyzji sprzeciwił się Trybunał Konstytucyjny, który orzekł, że urzędujący prezydent nie może startować w wyborach do parlamentu ani ubiegać się o urząd szefa rządu. Milanović zignorował jednak orzeczenie, podtrzymując, że nadal będzie starać się o nowe stanowisko... bez ustąpienia z obecnego.
– Mówimy o człowieku, który prowadzi Chorwację do obozu rosyjskiego, który prowadzi nas do izolacji w Unii Europejskiej i który wyrządził ogromne szkody polityce zagranicznej naszego państwa – skomentował Andrej Plenković.
Według premiera Chorwacji Milanović może zaoferować jedynie "chaos, nieporządek i cyrk". Jednocześnie Plenković zaapelował do obywateli Chorwacji o "odpowiedzialność i rozsądek, dzięki którym będą wiedzieć, komu ufać".
Czytaj także:
Wypowiadał się przeciwko wspieraniu Ukrainy
Zdaniem chorwackiego szefa rządu Milanowić "ma problemy, a te problemy są wielowarstwowe". Chodzi m.in. o stosunek do putinowskiej Rosji. Od początku agresji na Ukrainę prezydent Chorwacji kilkakrotnie wypowiedział się przeciwko wsparciu udzielanemu przez Zagrzeb Kijowowi. Sprzeciwił się m.in. wysyłaniu Ukrainie jakiejkolwiek broni, ponieważ – jak ocenił – przedłuża to tylko wojnę z Rosją
– Od 2014 r. do roku 2022 obserwowaliśmy, jak ktoś stale prowokował Rosję, żeby doszło do wybuchu wojny. I wojna wybuchła – stwierdził, komentując rosyjski atak na Ukrainę. Przedtem utrzymywał, że "NATO i USA prowadzą na Ukrainie wojnę zastępczą", a szkolenie ukraińskich żołnierzy "oznacza udział w wojnie".
Rosja otwiera nowy front na Bałkanach?
Eksperci Foundation for Defense of Democracies (FDD) ostrzegają, że Kreml stara się otworzyć nowy front w walce przeciwko Zachodowi na Bałkanach. Reżim Putina ma posłużyć się przy tym Serbią, by zdestabilizować sytuację w Kosowie lub Bośni i Hercegowinie.
W artykule dla "Wall Street Journal" autorzy Ivana Stradner i Mark Montgomery zaznaczyli, że "podczas gdy NATO świętuje swoją 75. rocznicę, a Putin ponosi więcej strat na Ukrainie, Moskwa próbuje otworzyć nowy front na Bałkanach". Jak dodają, Rosja wcale nie musiałaby wysyłać tam swoich wojsk, może zwyczajnie polegać na Serbii, która mogłaby doprowadzić do wybuchu przemocy i niestabilności.
"Ewidentnym jest, że Belgrad i Moskwa przygotowują drugą kampanię przemocy i prowokacji w 2024 r." – zauważyli, wskazując na wydarzenia z ubiegłego roku, gdy Serbia zaczęła gromadzić wojska i sprzęt przy granicy z Kosowem.
***
Rozwiąż nasz quiz!
***
Stradner i Montgomery wspominają również o ryzyku konfliktu w Bośni i Hercegowinie. Zdaniem specjalistów państwo jest na "skraju upadku" w związku z możliwością secesji Republiki Serbskiej, czyli jednej z dwóch części składowych tego kraju. Sugerują to choćby zapowiedzi prorosyjskiego prezydenta Milorada Dodika, który ogłosił rok temu, że będzie "pierwszym prezydentem niepodległej Republiki Serbskiej".