Media zasypują różne doniesienia typu "Niemcy się sypią", czy "niemiecka gospodarka upada". Co wielu Polakom daje nadzieję, że nawet jeśli słabo idzie im doganianie Zachodu, to może ten sam poziom życia po obu stronach Odry uda się osiągnąć dzięki kłopotom sąsiada. Ostatnimi czasy spłynęły jednak świeże dane statystyczne, które pokazują, że Polacy w UE wciąż znajdują się w gronie pracujących za tzw. miskę ryżu. Humoru nie poprawia nawet uwzględnienie różnic w sile nabywczej pieniądza.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kilka kolejnych niemieckich przedsiębiorstw zdecydowało się przenieść produkcję do Polski, co szybko okrzyknięto dowodem na wzrastającą siłę kraju nad Wisłą i jego gospodarki. Zarówno prezesi, jak i opisujący ich decyzje dziennikarze wychwalali kwalifikacje polskich pracowników oraz tzw. klimat gospodarczy, który zapewniają rząd w Warszawie i lokalne samorządy.
Najistotniejszy powód takich biznesowych przeprowadzek widać jednak w najnowszych danych Eurostatu na temat godzinowych kosztów pracy w poszczególnych państwach Unii Europejskiej. Polska wśród 27 członków Wspólnoty zajęła 7. miejsce od końca.
Polak jednym z najtańszych pracowników w UE. Godzina pracy Niemca dużo droższa
Tańszym pracownikiem od Polaka – za godzinę pracy którego trzeba zapłacić średnio 14,5 euro –jest tylko Chorwat (14,4 euro), Maltańczyk (14,2 euro), Łotysz (13,5 euro), Węgier (12,8 euro), Rumun (11 euro) i Bułgar (9,3 euro).
Średnia unijna to 31,8 euro, a poniżej niej znajdują się jeszcze Litwini (14,7 euro), Grecy (15,7 euro), Portugalczycy (17 euro), Słowacy (17,2 euro), Czesi (18 euro), Estończycy 18,3 euro), Cypryjczycy (20,1 euro), Hiszpanie (24,6 euro), Słoweńcy (25,5 euro) oraz Włosi (29,8 euro).
Średnia godzina pracy najdroższa jest natomiast w Luksemburgu (53,9 euro), Danii (48,1 euro), Belgii (47,1 euro), Holandii (43,3 euro), Francji (42,2 euro), Niemczech (41,3 euro), Austrii (40,9 euro), Irlandii (40,2 euro), Szwecji (38,9 euro) i Finlandii (37,1 euro).
Obrońcy tezy, iż w Polsce żyje się równie dobrze i godnie, co w RFN (a może i lepiej...) natychmiast podniosą argument, że na koszt godziny pracy składa się nie tylko pensja pracownika. I rzeczywiście wynagrodzeniu Hansa towarzyszy więcej podatków i składek, niż temu, co pracodawca musi zapłacić za zatrudnienie Janusza.
Finalnie pieniądze z tych obciążeń trafiają jednak do budżetu państwa, wzmacniając jego struktury i poprawiając jakość usług publicznych. Najważniejsze jest jednak to, że z danych Eurostatu dowiadujemy się, iż po odliczeniu wszelkich kosztów pozapłacowych, średni godzinowy koszt samego wynagrodzenia Niemca to 31,6 euro. Tymczasem na pensję Polaka pracodawca musi wydać tylko 11,9 euro.
To o połowę mniej niż wynosi średnia unijna w tym ujęciu. Godzinowe koszty wynagrodzenia niższe są tylko w czterech państwach UE (Węgry – 11 euro, Łotwa – 10,7 euro, Rumunia – 10,4 euro i Bułgaria – 8,1 euro).
"Euro w Niemczech nie jest warte więcej niż 3 zł", ale różnica siły nabywczej pieniądza nie pocieszy Polaków
Sam Jarosław Kaczyński tłumaczył, że "euro w Niemczech nie jest warte więcej niż trzy złote"... Po rzuceniu okiem na powyższe statystyki wielu Polaków poprawiacza humoru szuka więc w różnicy w siły nabywczej pieniądza.
W tym przypadku istotne okazują się jednak statystyki OECD (dostępne są niestety dopiero te za 2022 rok), w których przeciętne zarobki w 38 państwach członkowskich organizacji mierzone są w cenach stałych wyrażonych w dolarach, z wykorzystaniem roku bazowego 2016 i parytetów siły nabywczej dla spożycia prywatnego w tym samym roku.
QUIZ: Tylko prawdziwy Polak zna Niemców tak dobrze! Sprawdź, co wiesz o sąsiadach zza Odry
W takim ujednoliconym ujęciu widzimy, że przeciętna roczna pensja w Polsce to 36 tys. 897 dol., tymczasem za Odrą mowa o 58 tys. 940 dol. Nawet po uwzględnieniu faktu, że w Polsce za jedno euro czy jednego dolara kupi się więcej, niż w Niemczech, okazuje się, iż zarobki przeciętnego Janusza to zaledwie 62,6 proc. tego, co szef wypłaca równie przeciętnemu Hansowi.
Kiedy Polacy dogonią Niemców? Amerykanie o zmianach w PKB per capita
Czy Polacy kiedykolwiek będą mieli więc szansę dogonić sąsiadów pod względem ekonomicznym? W ubiegłym roku na ten temat wypowiedział się renomowany amerykański bank inwestycyjny Goldman Sachs.
Z wyliczeń jego analityków dowiadujemy się, że jeśli nadwiślańska gospodarka nie dozna poważniejszego tąpnięcia, a Niemcy nie zwiększą tempa rozwoju, PKB per capita obu państw będzie zbliżone najwcześniej w... 2075 roku.