Anna Mucha wyznała, że nie ma prawa głosu. Zwróciła się z prośbą do swoich fanów
Kamil Frątczak
02 kwietnia 2024, 14:18·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 kwietnia 2024, 14:18
Anna Mucha nigdy nie kryła swoich poglądów. Raczej szczerze mówiła, co jej na sercu leży, również w tematach politycznych. Niedawno wyjawiła, że był to jeden z powodów jej rozstania z TVP. Tym razem zabrała głos w sprawie wyborów samorządowych i zaskoczyła wyznaniem, iż nie będzie głosować. Zaapelowała do swoich fanów.
Reklama.
Reklama.
Anna Muchaw jednym z ostatnich wywiadów podkreśliła, że żadne pieniądze czy posady nie przekonałyby jej do zaprzestania głoszenia swoich poglądów. Każdy, kto śledzi jej poczynania w mediach społecznościowych, wie, że to prawda. Aktorka nie boi się zabierać głosu, nawet w tych najbardziej kontrowersyjnych tematach.
QUIZ: Rozpoznasz tych celebrytów po jednym kadrze?
Anna Mucha o wyborach samorządowych. Tłumaczy, dlaczego nie zagłosuje
Tym razem Mucha postanowiła zabrać głos w temacie nadchodzących wyborów samorządowych. Przypomnijmy, że odbędą się one w najbliższą niedzielę 7 kwietnia. Jak się okazało, aktorka nie będzie głosowała, pomimo tego, że "to są najważniejszy wybory", jak sama twierdzi.
– To są najważniejsze wybory, bo tak naprawdę to są wybory, które decydują o tym, jak będzie wyglądało twoje podwórko. Co dokładnie na tym podwórku, dookoła tego podwórka będziesz mieć. Jak to będzie wyglądało, kto będzie tym rządził, kto będzie dysponował bezpośrednio twoimi pieniędzmi. To są mega ważne wybory, w których okazuje się, że ja będąc przejazdem w innym mieście, jestem pozbawiona prawa głosu, ponieważ nie mogę dopisać się do listy wyborców – wyjawiła Anna Mucha.
Po chwili aktorka zdecydowała się wyjaśnić zasady, w jaki sposób można dopisać się do listy wyborców. – Jeżeli jesteś z jednego miasta, ale mieszkasz i pracujesz, załóżmy w Warszawie, to na podstawie na przykład rachunku domowego albo korespondencji domowej takiej bardziej poważnej (...) możesz się dopisać do listy wyborców w danym mieście – tłumaczyła.
Mucha miała konkretny cel, wrzucając relacje na Instagramie. Na koniec postanowiła zaapelować do swoich fanów, by dopisywali się do konkretnych okręgów wyborczych. Przede wszystkim zwróciła się do fanów z Warszawy. – Ej moi! Dopisujcie się w Warszawie, ponieważ ja nie mam prawa głosu, więc proszę, żeby ktoś oddał ten głos bardziej, dla mnie, za mnie. Proszę, w moim imieniu, bardzo proszę – podsumowała.
Anna Mucha szczerze o rozstaniu z TVP. Wspomniała o ograniczaniu wolności
Otwartość Muchy na tematy polityczne była jednym z powodów decydujących o jej rozstaniu z Telewizją Polską. Dlaczego? Kiedy aktorka była jurorką w programie "Dance Dance Dance" władze stacji, chciały przekonać ją do zaprzestania głoszenia swoich poglądów. Tego typu ingerencja, mocno ją oburzyła, ale w pewnym momencie "miarka się przebrała"...
"Czara goryczy przelała się, gdy powiedziano mi, że nie powinnam wspierać kobiet podczas protestów, które miały odbyć się 8 marca. Wtedy pomyślałam sobie: no fu**ing way! (...) Zabranianie mi tego to zamach na moje poglądy i ograniczanie mojej wolności. Nie miałam zamiaru udawać, że żyję w jakiejś alternatywnej rzeczywistości" – wyznała w wywiadzie dla Plejady.
Mucha podkreśliła, że nie czułaby się komfortowo, ukrywając swoje poglądy czy też milcząc w pewnych tematach. Choć twierdziła, że jej obecność dawała show wiarygodność, to okazało się to zbyt mało istotne. Tym samym nie pojawiła się w kolejnej odsłonie "Dance Dance Dance".
"Wyjaśniłam, że – po pierwsze – ludzie znają mnie na tyle, że wiedzą, po której stronie 'tęczy' jestem. Po drugie, nie rozumiem, z jakiej racji ktoś miałby blokować moje prywatne wypowiedzi, których udzielam poza programem, w którym biorę udział. Po trzecie, ten dziwaczny 'kompromis' byłby ze szkodą dla TVP. Bo moja obecność w "Dance Dance Dance" dawała tej stacji minimalną wiarygodność i była dowodem na to, że w mediach publicznych jest jeszcze miejsce dla osób, które myślą inaczej, niż chciałaby tego władza" – tłumaczyła.