Już drugi dzień trwają poszukiwania Mirosława Marka. 54-latek jest poszukiwany w związku z brutalnym morderstwem dwóch kobiet w Spytkowicach (woj. małopolskie). W piątek 5 kwietnia prokuratura poinformowała o wynikach sekcji zwłok.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W Spytkowicach zginęły dwie kobiety. Starsza z nich Stanisława miała 73 lata. Młodsza Elżbieta 48 lat. Obie były spokrewnione z 54-letnim Mirosławem Markiem. Mężczyzna był ich synem i bratem. To właśnie on pozostaje głównym podejrzanym w sprawie.
Morderstwo w Spytkowicach. Mirosław Marek miał użyć siekiery
Jak informowaliśmy w naTemat w czwartek, po trwających wiele godzin pracach, śledczy zabezpieczyli potencjalne narzędzie zbrodni. Służby znalazły siekierę, którą mógł posłużyć się sprawca morderstwa.
W piątek Prokuratura Okręgowa w Krakowie poinformowała o wynikach sekcji zwłok. Obie kobiety zginęły na skutek wielokrotnych uderzeń siekierą.
– Pierwsza z kobiet, która została poddana sekcji zwłok, Stanisława M., miała siedem ran zadanych narzędziem tępokrawędzistym, druga z kobiet pięć ran. (...) Obydwie miały obrażenia czaszkowo-mózgowe. Obrażenia były przyczyną śmierci pierwszej z kobiet. Drugiej także obrażenia oraz zachłyśnięcie się krwią – poinformował w rozmowie z "Gazetą Krakowską" – Janusz Kowalski, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Krakowie.
Na razie prokuratura nie udostępnia kolejnych informacji. Nie wiadomo zatem, która z kobiet zginęła jako pierwsza, ani kiedy doszło do ataku. Nieznane są również przyczyny tak brutalnej zbrodni.
Mirosław Marek kochał siostrę, ale nie dogadywał się z matką
48-letnia Elżbieta pracowała w szkolnej bibliotece w Bachowicach. Jednak w środę 3 kwietnia nie pojawiła się w pracy, co zaniepokoiło jej kolegów. Jeden z nich postanowił w środę po południu przyjechać do jej domu. Kiedy nikt mu nie otworzył, zajrzał przez okno. Właśnie wtedy zobaczył jedną z kobiet leżącą w kałuży krwi. Od razu powiadomił dyrektor szkoły, a także policję.
O podwójne morderstwo podejrzewany jest Mirosław Marek – brat Elżbiety i syn Stanisławy. Rodzina kilka miesięcy temu pożegnała męża i ojca. Jak przyznali sąsiedzi, mężczyzna był związany z siostrą, ale nie dogadywał się z matką. Rodzina należała do spokojnych, choć w przeszłości w ich domu interweniowali antyterroryści. Było to związane z atakiem furii u mężczyzny. 54-latek miał również leczyć się psychiatrycznie z powodu załamania nerwowego.
Mirosław Marek nieuchwytny. Trwa obława
Choć mija już druga doba poszukiwań, a media i policja w całym kraju udostępniają wizerunek mężczyzny, Mirosław Marek pozostaje nieuchwytny. Funkcjonariusze informują, że z miejsca zdarzenia odjechał najprawdopodobniej białym Nissanem Micrą o numerach rejestracyjnych KWA 45544. Z posesji zniknął również należący do niego rower.
54-latek jest muskularnie zbudowany. Ma około 190 cm wzrostu i waży ok. 100 kg, choć sąsiedzi twierdzą, że mogło to być nawet 130 kg. Policja nie wyklucza, że Mirosław Marek może chcieć przekroczyć granicę z Niemcami.
Wszystkie osoby, które posiadają jakiekolwiek informacje związane z tą sprawą, proszone są o kontakt pod numerem 47 83 27 201 lub 112. "Prosimy o szczególną ostrożność – mężczyzna może być niebezpieczny" – podkreślono w komunikacie policji.