Sprawa imprezy w sejmowym hotelu odbiła się w mediach bardzo głośnym echem. Do wybryku polityków prawicy cały czas wracają kolejni parlamentarzyści. Tym razem głos krytyki spłynął z ich własnego obozu. Niezadowolenie z imprezy wyraził Bolesław Piecha.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Głośne śpiewy, interwencja Straży Marszałkowskiej, a nawet policji. Tak w skrócie wyglądała noc z 10 na 11 listopada w hotelu sejmowym. Chóralne "O Grzegorz Braun, o Grzegorz Braun…" miało nieść się po całej ul. Wiejskiej. Organizatorzy zabawy właśnie zostali ostro skrytykowani. A głos sprzeciwu płynął z ich ugrupowania.
Poseł Kaczyńskiego nie wytrzymał. Bolesław Piecha o głośnej imprezie
W opisywanej imprezie w hotelu sejmowym udział wzięli m.in. Kamil Bortniczuk i Dariusz Matecki, a jej organizatorem był Łukasz Mejza. Gdyby tego było mało, polityk, zamiast przeprosić za zakłócanie nocnej ciszy, poniekąd chełpił się całym wydarzeniem z sejmowej mównicy. Zainspirowany żartem Szymona Hołowni twierdził, że wystąpi z propozycją założenia chóru sejmowego.
– W Sejmie RP przywracamy wieloletnie, najlepsze tradycje tego miejsca, polegające na wspólnym, chóralnym śpiewaniu polskich, patriotycznych piosenek, przeplatanych nieco bardziej humorystyczno-biesiadnym repertuarem – mówił, odnosząc się do całej sytuacji. Wspomniał również, że on "w przeciwieństwie do koalicji 13 grudnia nie fałszuje, ani politycznie, ani muzycznie".
Tak dumny jak Łukasz Mejza ze śpiewów w sejmowym hotelu nie jest inny polityk Jarosława Kaczyńskiego. Związany z PiS Bolesław Piecha w bardzo ostrych słowach ocenił występek partyjnych kolegów.
– To wstyd i żenada. Posłowie zachowali się żenująco. Wstyd, żeby tak się zachowywać w hotelu sejmowym. Powinni przeprosić za swoje zachowanie. To nie licuje z powagą posła! – grzmiał na łamach "Super Expressu".
Impreza w hotelu sejmowym. Marek Jakubiak zwrócił uwagę na inny aspekt
Noc z 10 na 11 kwietnia na długo zapadnie w pamięci posłów i opinii publicznej. Po śpiewach, krzykach i wielokrotnych interwencjach Straży Marszałkowskiej, głos w sprawie głośnej zabawy zabrał m.in. Marek Jakubiak, poseł Kukiz'15 wybrany z list PiS.
– Trudno komentować po filmie nagranym gdzieś tam z biodra. Ja chcę przypomnieć panu marszałkowi, że większość okien wychodzi do środka Sejmu, nie wierzę w tę legendę, że tam z miasta ludzie dzwonili. Myślę, że interwencja była spowodowana wewnętrznymi konotacjami z sąsiadami w hotelu. To nie są pierwsze przypadki – mówił Jakubiak.
Zwrócił również uwagę, że sama impreza nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Tym, co budzi jego oburzenie, jest kwestia nagrywania całego zajścia. – Oburzające jest dlatego, że poseł lewicy czy tam prawicy, który parę tygodni temu również na takiej imprezie był, zasnął na korytarzu i zamiast pomóc mu dojść do pokoju, zrobiono mu zdjęcie. Chcę powiedzieć, że w takich przypadkach posłowie zachowują się po prostu źle. Temu posłowi, który zasłabł na korytarzu, należało pomóc dojść do pokoju – dodał.