Przemysław Czarnek zdradził tajniki politycznej kuchni PiS i powiedział, w jaki sposób partia chce wybrać Dudę-bis, czyli kandydata, który powtórzy sukces urzędującego od 2015 roku prezydenta w przyszłorocznych wyborach. W radiowej rozmowie wymienił długą listę nazwisk branych pod uwagę, zarówno znanych jak też kojarzonych wyłącznie przez wytrwanych koneserów polityki.
Reklama.
Reklama.
Przemysław Czarnek, były minister edukacji i nauki w rządzie Mateusza Morawieckiego był gościem Polskiego Radia 24. W rozmowie mówił o własnych ambicjach politycznych, a także zdradził plan na to, jak wybrać najlepszego kandydata PiS na prezydenta. Okazało się, że w grę wchodzi wyższa inżynieria polityczno-społeczna...
Czarnek został wprost zapytany, czy chciałby zostać „kandydatem na kandydata” w zbliżających się wyborach prezydenckich? Tym bardziej że wielu komentatorów wskazuje na to, iż nadawałby się do tej roli.
Polityk PiS stwierdził, że jest mu ogromnie miło i podziękował wspomnianym komentatorom, zaznaczył jednak, że takie zaszczyty go nie interesują. – Nie mam takich ambicji. Moją ambicją jest, by w 2025 roku prezydentem RP i następcą Andrzeja Dudy był kandydat PiS. I dlatego trzeba wybrać najlepszego – stwierdził.
Jak partia Jarosława Kaczyńskiego chce tego dokonać? – W Prawie i Sprawiedliwości trwają pogłębione analizy politologiczno-socjologiczne podobne do tych, które w 2014 roku doprowadziły do wyłonienia Andrzeja Dudy, który później pokonał cieszącego się 70-procentowym zaufaniem Bronisława Komorowskiego – powiedział polityk.
Czarnek przypomniał, że 10 lat temu mało kto mógłby podejrzewać, że partia wystawi właśnie Dudę. Został on jednak wskazany przez specjalistów po głębokiej analizie, co okazało się trafnym z punktu widzenia PiS posunięciem. Tak samo ma być także i teraz.
Czarnek o Tobiaszu Bocheńskim: to był udany eksperyment
Na pytanie, czy wystawienie Tobiasza Bocheńskiego, wojewody mazowieckiego (a wcześniej łódzkiego) w wyborach na prezydenta Warszawy to był eksperyment, Przemysław Czarnek odpowiedział: – To był udany eksperyment. Tobiasz Bocheński jest wschodzącą gwiazdą polskiej polityki, wróżę mu wielką przyszłość polityczną w PiS.
W tym miejscu warto przypomnieć słowa innego posła PiS, Waldemara Budy. Jak pisaliśmy w naTemat polityk ten na antenie "TVN24" stwierdził po pierwszej turze wyborów samorządowych, że osiągnięty przez Bocheńskiego wynik (zaledwie 18 proc. poparcia) był zły. Buda zaznaczył też, że Bocheński "nigdy nie był kandydatem PiS na prezydenta Polski".
***
QUIZ: Który Polak to powiedział? Sprawdź, czy znasz te cytaty
***
Oto potencjalni kandydaci PiS na prezydenta Polski. Lista Czarnka
Prowadzący audycję w Polskim Radio 24 zasugerował dwa nazwiska, które mogą pomóc PiS zawalczyć o umiarkowany, centrowy elektorat niezbędny do tego, by wygrać wybory prezydenckie: Marek Magierowski oraz Kacper Płażyński. Czarnek przyznał, że osoby te są brane pod uwagę w prowadzonych analizach.
– Magierowski, Płażyński, Morawiecki, Szydło, Bocheński, a także wspaniały zwycięzca ze Stalowej Woli Lucjusz Nadbereżny, który zdobył 70 proc. poparcia w tak dużym mieście – wymienił jednym ciągiem Przemysław Czarnek.
Czarnek na prezydenta Polski. Tak mówi się od dawna
Na długiej liście Czarnek nie zamieścił siebie, konsekwentnie zaprzeczając, iż chciałby walczyć o prezydenturę Polski. Trzeba jednak zaznaczyć, że nie jest to w jego przypadku żadne novum.
Już w 2022 roku pisaliśmy w naTemat, że w medialno-politycznym światku akcje Czarnka przed elekcją zapowiedzianą na 2025 rok stale rosną. Również wtedy był pytany wprost, czy chce być prezydentem.
– Chyba Zimbabwe – żachnął się w rozmowie z Polską Agencją Prasową, po czym dodał: - Ale też obiło mi się o uszy, że niektórzy tak mówią. To miłe, bardzo dziękuję wszystkim tym, którzy mnie tak lubią.