Szczyt sezonu pod Tatrami zbliża się wielkimi krokami. Od połowy czerwca do połowy sierpnia Zakopane i okolice zaleją turyści z Polski, ale i zagranicy. Tymi najcenniejszymi dla górali wydają się Arabowie. Tak przynajmniej było w minionych latach.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Arabscy turyści wrócili do Zakopanego. Górale ich uwielbiają
W Zakopanem z niemałym entuzjazmem patrzą na to, co dzieje się w restauracjach i hotelach. Na każdym kroku widać bowiem, że są tam już turyści z Bliskiego Wschodu. Jak podkreśla "Gazeta Wyborcza", jest to dość nietypowe. Goście z tego regionu pod Tatry w tym roku dotarli wyjątkowo wcześnie.
Dla górali i przedsiębiorców w Zakopanem to na pewno bardzo dobra wiadomość. Arabowie słyną bowiem z tego, że podczas urlopów nie oglądają trzy razy każdej wydawanej złotówki.
– Wypełnili lukę po turystach rosyjskojęzycznych, którzy przed wojną na Ukrainie licznie przyjeżdżali pod Tatry. Mają oni tendencję do obfitej konsumpcji, przez co nie są tak oszczędni jak Polacy czy inni Europejczycy – powiedział w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" Karol Wagner z Tatrzańskiej Izby Gospodarczej.
Na przestrzeni lat widać wyraźnie, że turyści z Bliskiego Wschodu chętnie odwiedzają restauracje, kupują pamiątki i ubrania. Stronią jednak od chodzenia po szlakach. Zamiast tego wolą wjechać koleją linową na Kasprowy Wierch lub Gubałówkę.
W Zakopanem już się boją. Tak zachowują się turyści z Bliskiego Wschodu
Tym, co przyciąga turystów z Bliskiego Wschodu do Zakopanego, podobno jest pogoda. Nietrudno się im dziwić, że w momencie, kiedy w ich kraju temperatura regularnie przekracza 40. kreskę, cieszą się z deszczu pod Tatrami.
– Gdy zaczęło padać podczas obiadu, wszyscy wybiegli z restauracji, aby robić zdjęcia – wspomniała jedna z restauratorek w rozmowie z dziennikarzami.
I choć turyści z Bliskiego Wschodu są dla górali cennym zastrzykiem gotówki, to napawają ich również smutkiem. W statystykach widać bowiem wyraźnie, że są to goście jednorazowi, którzy nie wracają już do Zakopanego. Z tego powodu za ok. trzy lata może nie być po nich śladu pod Tatrami.
Moda na Zakopane wśród Arabów trwa od kilku lat
– Dla nas Arabowie byli szokiem kulturowym, ale chwila moment i się przyzwyczailiśmy. Górale są przyzwyczajeni do różnorakich gości, więc i do Arabów przywykliśmy – mówiła w rozmowie z naTemat jedna z mieszkanek Zakopanego w 2019 roku. Już wtedy pod Tatrami wiedzieli, że tacy podróżni są bardzo cenni.
– Ogólnie jest to inny klient. To towarzystwo, które – nie oszukujmy się – ma pieniądze. Oni przyjeżdżają ze swoją służbą, wynajmują hotele na długo i są bardzo wymagający – mówili nam mieszkańcy Zakopanego.
Czytaj także:
Lata mijają, a turyści z Bliskiego Wschodu są znani nie tylko w Zakopanem, ale i w Krakowie.
– Tego dnia jak zwykle obsługiwałam klientów. Tych w hidżabach także, dla nas to już żadna nowość, bo od lat jest ich coraz więcej na naszym rynku. Rodzina wybrała kilka pamiątek, a kiedy przyszło do płacenia, mężczyzna dał mi po wydaniu reszty dodatkowe 500 zł. Nie miałam pojęcia, o co mu chodzi i próbowałam oddać pieniądze, tłumacząc, że dał mi już wystarczającą kwotę. On jednak nie chciał przyjąć odmowy i twierdził, że właśnie trwa u nich święto, które nakazuje obdarowywać innych – powiedziała nam przed rokiem pani Joanna, pracownica jednego ze straganów z pamiątkami w Krakowie.