Lech Wałęsa do dziś odczuwa konsekwencje swoich słów o homoseksualistach w Sejmie. Były prezydent przyznał, że już stracił zaproszenia na dwa wykłady, co kosztowało go 70 tysięcy dolarów. – Obliczę wszystko i pokażę światu, jak wygląda ta mniejszość, jak ona karze większość, jak prześladuje – mówił w "Kontrwywiadze RMF FM".
Były prezydent Lech Wałęsa zapewnił, że nie wycofuje się ze swoich słów o mniejszości homoseksualnej w Sejmie. Apeluje jednak, by przytaczać całą jego wypowiedź, a nie tylko wyrwany z kontekstu fragment. – Nie mówiłem, by wyrzucać kogokolwiek, ale że gdyby Sejm odzwierciedlał przekrój społeczny, to homoseksualiści nie znaleźliby się w Sejmie – wyjaśniał Wałęsa. Przyznał jednak, że wciąż odczuwa konsekwencje swoich słów. – Obliczę wszystko i pokażę światu jak wygląda ta mniejszość, jak ona karze większość, jak prześladuje – mówił w "Kontrwywiadze RMF FM".
Wałęsa ujawnił, że odwołano dwa wykłady z jego udziałem. Za jeden z nich miał dostać 20 tysięcy dolarów, za drugi 50 tysięcy. Zagroził, że wystawi mniejszości rachunek podczas kampanii wyborczej. Były prezydent tłumaczył na antenie RMF FM, że jego syn, europoseł PO Jarosław Wałęsa, skrytykował go, bo nie usłyszał całej wypowiedzi, ale jedynie fragment opatrzony sugestywnym komentarzem.
Lech Wałęsa komentował też sprawę strajku generalnego, który trwa na Śląsku. – Nie jestem na bieżąco za sprawami związku, trudno mi oceniać, czy jest potrzebny. Wiem jednak, że strajk to ostateczność, nie wiem, czy teraz sytuacja tego wymaga – zastanawiał się pierwszy przewodniczący NSZZ "Solidarność". – Z diagnozą się zgadzam. Nie wiem, czy z leczeniem, bo przecież trzeba zaproponować rozwiązanie. W systemie demokratycznym tak ma być, inaczej to tylko straszenie – wyjaśniał.
Były prezydent przyznał też, że zgadza się z częścią postulatów Platformy Oburzonych. – Jestem oburzony tym, że mi stocznię zburzono, że zostały nam ulice, a wzięto kamienice, że nie posłuchano mojej prywatyzacji, stu milionów. Jestem oburzony z wielu powodów – mówił gość Konrada Piaseckiego. Wyjaśniał jednak, że receptą nie jest obalenie rządu, ale zaproponowanie pozytywnego programu. – Doping jest potrzebny. Jeśli coś się obiecało, to trzeba to zrobić. Związek ma tu sporo racji. Platforma obiecała, to trzeba dotrzymać – stwierdził Wałęsa.