Anna Lewandowska tańczy i trenuje z innymi facetami, do tego przystojnymi. To wystarczyło, żeby Polacy, w tym głównie polscy mężczyźni, dosłownie się zagotowali. Bo Lewa "niszczy najlepszego polskiego piłkarza", a Robert Lewandowski "nie upilnował swojej kobiety". Czaicie? To, co dzieje się w internecie wokół tańca Anny Lewandowskiej, pokazuje kilka smutnych prawd o naszym społeczeństwie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
"Panie Robercie, współczuję", "Za co tak nienawidzisz Roberta, że okrywasz go taką hańbą?", "Szkoda Roberta", "Wystawiasz własnego męża na pośmiewisko", "Robert, trzymaj się, chłopie. Ona powinna zmienić nazwisko, bo znieważą obecne", "Zniszczyłaś najlepszego polskiego piłkarza swoim zachowaniem, ośmieszasz go!", "Z mężem byś tak potańczyła".
I tak dalej, i tak dalej. To naprawdę tylko kilka komentarzy pod jednym z filmów z tańcem Anny Lewandowskiej(ze swoim trenerem) na Instagramie. Tych bardziej niecenzuralnych również jest cała masa.
A kto głównie je pisze? Zgadliście. Polscy mężczyźni.
Anna Lewandowska trenuje z mężczyznami, a Polacy oszaleli
Dla niewtajemniczonych: po przeprowadzce do Barcelony Anna Lewandowska,która jak na trenerkę fitness przystało, jest niesamowicie aktywna, znalazła nową pasję. To bachata, czyli zmysłowy taniec wywodzący się z Dominikany. Głównie ma charakter romantyczny i sensualny, a piosenki, do których poruszają się pary, często mówią o złamanym sercu. Tancerze są blisko siebie, synchronizują swoje ruchy i często "ocierają się" o własne ciała.
Lewa pokochała bachatę. "Niespełna 1,5 roku temu poszłam na swoje pierwsze zajęcia bachaty. Nie przypuszczałam wtedy, że taniec stanie się moją pasją. (...) Daje mi ogromny fun i jest formą aktywności fizycznej, która jest nieodłącznym elementem w moim życiu– pisała w kwietniu z okazji Międzynarodowego Dnia Tańca. Przy okazji wyjawiła, że otwiera w Barcelonie szkołę taneczną.
I zaapelowała do ludzi: "To niesamowite jak pasje rozwijają nas, motywują do działania i pozwalają wyrazić siebie! Pielęgnujcie swoje pasje! Cokolwiek robicie, czegokolwiek się uczycie – nawet jeśli początki nie są łatwe – wkładajcie w to całe serducho, cieszcie się tym i patrzcie, gdzie Was do zaprowadzi. Nigdy nie jest za późno, żeby zacząć. Może to być dobra zabawa, możliwość rozwoju, sposób na odprężenie albo kto wie... sposób na życie!".
Lewandowska często wstawia swoje taneczne treningi, w których towarzyszy jej hiszpański trener bachaty Mathias Font. Co na to jej mążRobert Lewandowski? –Bardzo doceniam to, że wspiera mnie w tej nowej pasji i często mówi: "Widzę, że taniec daje ci dużo radości, więc biegnij na trening" – mówiła jakiś czas temu w rozmowie z magazynem "Party.
Oprócz tego Lewandowska nie rezygnuje z ćwiczeń na siłowni, a tu jej partnerem jest m.in. trener personalny, który przedstawia się na Instagramie jako Louis PG. Słowem: polska trenerka, którą obserwuje ponad 5,5 miliona obserwujących, publikuje na Instagramie sporo treści z innymi mężczyznami. Przystojnymi.
W Polsce się zagotowało. Hejterskie komentarze w stylu "biedny Robert" to nie wszystko, bo są jeszcze całe dyskusje na Wykopie, filmy na YouTube i cała garść memów. Nie będę ich tu pokazywać z czystej przyzwoitości.
Wszystkie sugerują, że Anna Lewandowska przyprawia mężowi rogi, a ten jest tzw. kukoldem (czyli po prostu rogaczem). Generalnie polski piłkarz stracił szacunek innych samców, chociaż ci współczują mu też "rozhasanej" żony i pomstują na Lewą, że "zniszczyła piłkarza" (dosłowny cytat). Cezary Graf pisał nawet o... "problemie cywilizacyjnym".
Na Wykopie w tzw. manosferze (gdzie lepiej nie wchodzić bez wcześniejszego łyknięcia czegoś na uspokojenie) hulają też "teorie", że Anna i Robert Lewandowcy obalili koncept red pill (czerwona pigułka nawiązująca do "Matrixa", dzięki której poznajemy prawdę o świecie). A ten zakłada, że jeśli jesteś przystojnym, bogatym i sławnym mężczyzną, nie musisz martwić się o zainteresowanie kobiet.
Bo jeśli nawet Lewy ma "niewierną kobietę", piszą internauci, to witamy wblack pillu(czarna pigułka). Skoro ktoś o jego wyglądzie, statusie, pieniądzach i sławie ma takie domniemane problemy, to ty tym bardziej sobie nikogo nie znajdziesz. Smuteczek.
Głupawe i mizoginiczne? Cóż, witamy na Wykopie. Ale właśnie takie dyskusje wywołały zdjęcia i filmy z treningów Anny Lewandowskiej z przystojnymi facetami, którzy nie są jej mężem. Wystarczyło, że tańczy z kimś innym i bum! Incele i cała reszta wzięli do ręki szabelki i poszli na wyimaginowaną bitwę o męskość.
Tak, głównie burzą się faceci (chociaż może lepiej nazwać ich... facecikami?). Ale są i pojedyncze głosy kobiet, w stylu: "Dla mnie ten taniec jest zbyt erotyczny z obcym facetem". Pamiętnie uaktywniła się też Marianna Schreiber.
"Nie no. Ja rozumiem wszystko. Niezależność, własne pasje, hobby, zarobek, zawód, inne ścieżki kariery. Naprawdę to wszystko rozumiem i serio to jest okej. Niech kobieta się rozwija po swojemu. Ale! Który facet, no powiedzcie, który – nie byłby zazdrosny o coś TAKIEGO? I która kobieta, mająca męża, ocierałaby się publicznie o krocze innego chłopa prawie go całując?" – pisała na X Schreiber, załączając taniec Lewandowskiej.
A później na Clout MMA dodała jeszcze: "Anna Lewandowska ma bardzo sławnego męża, bardzo szanowanego na cały świat. I zobacz, za każdym razem ociera się o krocze innego chłopa. Tak już wspomniałam i nie zamierzam za to przepraszać. I uważam, że no sorry, nie jest to do końca normalne".
Awantura o taniec Anny Lewandowskiej pokazuje kilka smutnych prawd o Polakach
Sama Lewandowska na jeden z komentarzy "co na to Robert" odpisała: "chodzi ze mną". Raz zwróciła się też do hejterów słowami Szymona Hołowni: "Bardzo cenię Państwa komentarze i uwagi, natomiast zwracam uwagę z mojej perspektywy, że stają się odrobinę monotematyczne. Zachęcam do większej oryginalności, pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć". A w opisie zapytała przekornie: "To co, wrzucić kolejny taniec?".
Sam Lewandowski nie komentuje. Oczywiście nie wszyscy krytykują trenerkę. Są też obrońcy Anny Lewandowskiej, którzy zaatakowali, chociażby Schreiber za jej niestosowny dla osoby publicznej komentarz. Ale co ta cała awantura o tańce Lewej nam w ogóle mówi o polskim społeczeństwie?
Po pierwsze: współczesna męskość jest krucha, co widać po komentarzach oburzonych panów. Oburzonych, jakby to ich partnerka tańczyła bachatę za ich plecami albo Robert Lewandowski był ich najlepszym kolegą. Jakby wiedzieli, co się dzieje w małżeństwie Lewych (nie wiedzą). Wystarczy, że kobieta zatańczy z innym mężczyzną, to koniec. Rogacz. Manosfera płonie, faceciki szykują klawiatury. Męskość upada, jakby była wieżą z Jengi.
Po drugie: Polacy nie ufają kobietom. Tańczy z innym facetem? Na bank zdradza. Po co kobieta ma TRENOWAĆ SPORT z trenerem płci męskiej, jeśli nie dla skoku w bok? No to jedyne logiczne wytłumaczenie. Kobiety są złe, podstępne, wyrachowane.
Po trzecie (co łączy się z drugim): mizoginia i rasizm mają się dobrze. Mizoginia, bo komentarze pod adresem Lewej aż buzują od nienawiści wobec kobiet (nie wspominając już o opiniach, że Lewa podobno wszystko zawdzięcza swojemu mężowi, błagam!). A rasizm, bo... Nawet nie będę przytaczać, co niektórzy piszą o kolorze skóry kolegów Anny Lewandowskiej.
Po czwarte: uwielbiamy oceniać. Bo przecież dobrze wiemy, co dzieje się za drzwiami czyjegoś domu i w ich sypialni! A nawet jeśli nie wiemy, to też ocenimy. I od razu mocno zhejtujemy, mimo że dowodów na naszą "tezę" nie mamy żadnych. Ale ktoś żyje inaczej niż my i to się nam bardzo nie podoba, więc pora na atak!
Robert Lewandowski zazdrosny o żonę? Albo po prostu ma dojrzałość, której widocznie wam brakuje
Tak naprawdę nie wiemy nic i moglibyśmy zamilknąć, ale wolimy snuć swoje wyimaginowane teorie. Teorie, które od razu ujawniają kompleksy, w tym przypadku polskich mężczyzn. Muszą być bardzo niepewni siebie, skoro trenowanie tańca lub sportu z innym mężczyzną (bo cały czas o trenowaniu tutaj mowa) od razu jest zdradą i skazą na męskości.
Przeraża trochę liczba panów, którzy uważają, że trzeba "pilnować swojej kobiety". W jakich my czasach żyjemy? Naprawdę mąż i żona są odrębnymi bytami, a przynajmniej powinni być – w zdrowym związku. Nie trzeba stać na straży, wystarczy ufać (i wierzyć w siebie...).
I tu dochodzimy do sedna: może Robert Lewandowski jest na tyle dojrzałym i pewnym siebie mężczyzną, że nie musi się bać pasji żony? Nie chce podcinać jej skrzydeł i po prostu jej ufa, bo czy nie o to chodzi w małżeństwie? Normalizujmy zdrowe małżeństwa, których fundamentami są komunikacja, zaufanie i szczerość, a nie podejrzenia i inwigilacja.
Skoro tylu "zaniepokojonych" uważa, że partnerki trzeba pilnować, to... współczuję wam. Chciałabym popatrzeć na wasze związki, mędrcy. Tymczasem Lewandowscy są już razem prawie 15 lat, a rok temu (w 10. rocznicę ślubu) odnowili przysięgę małżeńską. I czułości sobie nie szczędzą.
Taniec, trening, rozmowa z drugą osobą naprawdę nie jest zdradą i jeszcze o żadnej niewierności nie świadczy. To naprawdę może być tylko taniec, tylko trening i tylko rozmowa.
Ale jeśli Robert Lewandowski nie widzi nic złego w trenowaniu żony z innymi mężczyznami (których, dodajmy, orientacji seksualnej wcale nie znamy), to i Anna nie powinna mieć obiekcji do ewentualnych podobnych aktywności męża. Zaufanie w parze powinno iść zawsze w dwie strony. Bo jeśli ty tańczysz z przystojniakiem, a ciebie krew zalewa, gdy, dajmy na to, twój mąż rozmawia z kasjerką w sklepie, to... zdrowe i fair to nie jest.
Jeden z samozwańczych obrońców Roberta stwierdził również, że kobiety, które popierają treningi Anny Lewandowskiej na bank "są po rozwodzie". Smutne, że nasze kobiece wyobrażenia o zdrowym związku – wolnym i bez zazdrości, a nie przypominającym więzienie – są aż tak ośmieszane. Ale jak widać u Lewandowskich... jest możliwe. Prawdopodobnie.
Bo podkreślmy: nie wiemy, co dzieje się w ich relacji. Czy faktycznie dla Roberta Lewandowskiego aktywność żony jest ok. Czy nie ma w ich małżeństwie zazdrości. Nie wiemy tego i to NIE NASZA SPRAWA. A Anna Lewandowska jest trenerką, która robi w sieci to, co ma robić: trenuje.