Co byście wybrali: 12,5 godziny trasy w samochodzie czy 2 godziny w samolocie? I mowa tylko o podróży w jedną stronę. Wybór wydaje się oczywisty, ale nie dla prezesa PiS. Jarosław Kaczyński nie lubi nie tylko Brukseli, którą musiał odwiedzić, ale i latania, dlatego pojechał tam autem. Kaczyński rzadko podróżuje za granicę, a lata jeszcze rzadziej. – To nie jest tak, że on w ogóle nie lata. On nie boi się samolotu. Ale lubi jeździć samochodem – prostują szybko politycy PiS.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Prezes PiS rzadko podróżuje za granicę. To widzą wszyscy. Gdyby przeciętny Kowalski miał to ocenić, to pewnie by stwierdził, że Jarosław Kaczyński w ogóle unika takich podróży jak ognia – tak niewiele ich było. Poza tym niezbyt często lata samolotem i to również doczekało się już różnych teorii. Z jedną dominującą: prezes nie lubi samolotów.
To przez ostatnią podróż do Brukseli Jarosław Kaczyński nie stawił się na przesłuchanie przed komisją śledczą ds. tzw. afery wizowej. Ale nie tylko dlatego zwrócił nią na siebie uwagę. Raz, że prezes PiS w ogóle udał się za granicę, a dwa – że wolał tam pojechać samochodem, a nie samolotem, co zdziwiło część rodaków.
Oczywiście, można założyć, że nie każdy lubi samolot. Nie każdy czuje się w nim komfortowo albo w ogóle unika go jak ognia. Normalna rzecz. Mnóstwo ludzi tak ma. Ale ostatnia podróż prezesa PiS faktycznie wzbudziła szczególne zainteresowanie.
"Mimo dostępności połączeń lotniczych, zdecydował się na kilkunastogodzinną podróż", "Wolał jechać do Brukseli długie godziny samochodem niż polecieć tam samolotem linii rejsowych", "Czy się boi?", "Może to zalecenia lekarskie" – rozległo się w sieci.
To 1300 kilometrów, autem cały dzień w drodze. W jedną stronę.
– Zastanawiałem się, jaką drogę lokomocji wybierze, bo to trochę na granicy tego, co z racji wieku prezes może przejechać samochodem. I gdyby wcześniej ktoś mnie o to zapytał, to obstawiłbym 50:50, ale jednak z lekką przewagą na samochód – reaguje jeden z polityków PiS.
Wiadomo, że samochód z prezesem wyjechał rano, w Brukseli byli po północy. Tam nocleg i droga powrotna. Stąd również zwyczajne, ludzkie, zaciekawienie niektórych, jak 74-letni prezes zniósł taką podróż.
– Spędziłem z nim szereg godzin. Prawdę mówiąc, raczej tryskał energią, niż był zmęczony. Jak widać, ma szybką zdolność regeneracji – mówi nam Ryszard Czarnecki, europoseł PiS.
Ale dlaczego Kaczyński nie poleciał samolotem?
"Jarosław Kaczyński nie boi się samolotu"
– To nie jest tak, że on w ogóle nie lata samolotem. Nie jest to taki przypadek, jak z innymi znanymi osobami, które boją się samolotu. On nie boi się samolotu – ripostuje Ryszard Czarnecki.
Sam kiedyś leciał z nim do Rzymu, gdy Jarosław Kaczyński był premierem. I potem, w 2013 roku, do Tbilisi, gdy prezes PiS został odznaczony gruzińskim Orderem Zwycięstwa św. Jerzego, najwyższym odznaczeniem w tym kraju.
Europoseł pamięta też, jak podczas kampanii prezydenckiej w 2010 roku Kaczyński leciał helikopterem do Nakła nad Notecią.
– Lubi jeździć samochodem, ale samolotu się nie boi i jak trzeba, to go używa – podkreśla.
Wszyscy w PiS to powtarzają.
– Gdy był premierem, leciałem z nim na trasie europejskiej. I nie miałem wrażenia, żeby był u niego jakiś paraliżujący strach przed lataniem. Broń Boże nie. W ogóle nie znam żadnej takiej historii. Prezes normalnie podróżował. Pamiętam tylko, że nie lubił klimatyzacji – mówi nam jeden z polityków PiS.
Prof. Karol Karski, europoseł PiS leciał z nim samolotem do Smoleńska w 2010 roku, bezpośrednio po katastrofie smoleńskiej.
– Kiedy jest to wskazane i kiedy trzeba, to prezes lata samolotami. Wtedy, kiedy jest wygodniej i praktyczniej, jeździ samochodem. W ogóle bardzo lubi jeździć samochodem. Po prostu dobrze czuje się w samochodzie. Wielu europosłów też jeździ do Brukseli samochodami i bardzo sobie to chwalą. Między Warszawą a Brukselą są bardzo dobre autostrady. Szybko jest się na miejscu – mówi.
Jako premier odbył 18 podróży zagranicznych
Jednak po podróży do Brukseli, w Polskę nie pierwszy raz poszedł przekaz, że prezes nie lubi samolotów.
– No nie lubi latać samolotami. Po 2010 roku ta niechęć do latania się nasiliła. Ale to nie jest taki lęk, który go tak paraliżuje, że nie wsiądzie do samolotu. Nie jest tak, że od tego czasu w ogóle nie lata. Tylko jak nie musi lecieć, to woli bardziej komfortową podróż. W jego przypadku to bardziej samochód niż pociąg – mówi jeden z polityków prawicy.
Polityk PiS: – Wiadomo, że prezes podróżuje zawsze z kimś, więc w samochodzie jest okazja do rozmowy. Można nad czymś popracować, a w samolocie różnie z tym bywa. A być może jest też dodatkowy czynnik – odprawa na lotnisku, styczność z osobami, które np. podejdą, żeby zrobić zdjęcie. Prezes specjalnie za tym nie przepada.
O tym, że ma nie lubić samolotów, słychać było już dawno.
Gdy w 2006 roku Jarosław Kaczyński miał stanąć na czele rządu, "Super Express" pierwszy o tym napisał i stwierdził, że jakopremier będzie musiał się przełamać. Bo jak miałby podróżować służbowo?
"Cóż, to rzeczywiście może być problem, kiedy jako szef rządu będzie musiał udać się w podróż do Stanów Zjednoczonych" – cytował jednego z polityków PiS.
SE pisał też, że jako poseł, Kaczyński nigdy nie korzystał z przywileju darmowych lotów na terenie kraju.
Robert Krasowski w swojej książce "Klucz do Kaczyńskiego" pisał, że bohater książki przed laty podczas kłótni z bratem o to, czy powinien zostać premierem, mnożył przeszkody, twierdząc, że: "nie zna języków, nie chce jeździć na międzynarodowe szczyty, ma kiepską kondycję fizyczną.
W polskich mediach pojawiły się potem pytania, czy Kaczyński boi się latać.
Jako premier udał się jednak z wizytą w USA, byłw Iraku, a także w kilku europejskich stolicach. W sumie do 2007 roku odbył 18 podróży zagranicznych.
"Czyżby posłuchał próśb swojej śp. matki Jadwigi Kaczyńskiej, która po smoleńskiej katastrofie nalegała, by nie latał samolotami?" – zapytał raz "SE".
"Dlatego pojechał do Brukseli samochodem"
O tej prośbie Kaczyński miał opowiedzieć w emocjonalnych słowach w marcu 2011 roku, na komitecie politycznym PiS. – Mama prosiła mnie, żebym nie latał samolotami i bardzo uważał, jak jeżdżę na drodze – cytował go "Fakt". Według jego relacji prezes PiS miał usłyszeć od niej: "Nie lataj samolotem. I uważaj, jak jeździsz po drodze. Jednego syna już straciłam, nie chcę stracić drugiego".
Napisał też, że prośba matki była "prawdziwym powodem, dlaczego Jarosław Kaczyński nie poleciał do Watykanu na beatyfikację papieża Jana Pawła".
Dlaczego nie skorzystał z samolotu, jadąc w krótką podróż do Brukseli?
Ryszard Czarnecki twierdzi, że w tym przypadku podróż samochodem była po prostu logistycznie lepsza.
Tłumaczy to tak:
– Nie było do końca jasne, jak potoczą się spotkania planowane w Brukseli. Nie było więc oczywiste, kiedy prezes będzie stamtąd wracał. Uznaliśmy, że nie należy być uzależnionym od samolotów. Tylko wyjechać z Brukseli wtedy, kiedy załatwi się wszystkie spotkania. Poza tym samochód jest wygodniejszy, bo można nim podjechać wszędzie.
"Jest polskim politykiem, w Polsce jest dużo do zrobienia"
Tu można zapytać jeszcze o jedno – dlaczego Kaczyński, bez względu na środek transportu, w ogóle mało wyjeżdżał za granicę? Jako prezes rządzącej przez 8 lat partii, a także wicepremier?
Wszyscy wiedzą, że rzadko wyjeżdżał za granicę. W ogóle sprawiał wrażenie, jakby tego nie lubił.
– On jest taki bardziej krajowy, swojski. Proszę zobaczyć, gdzie spędza wakacje. Pojedzie w zachodniopomorskie, trochę pochodzi po górach. To mu wystarczy do naładowania akumulatorów – mówi jeden z polityków.
Przyznaje: – Prezes niespecjalnie lubi podróżować i wyjeżdżać za granicę. Dlatego niekoniecznie chciał być premierem, bo wiadomo, że są różne oficjalne spotkania, czy szczyty. On nie ma problemu, żeby jeździć na spotkania PiS. Jest w swoim żywiole. I nie ma problemu, gdy np. zostanie wygwizdany. Ale nie lubi jeździć na różne oficjalne wydarzenia, typu otwarcie czegoś.
Ale twierdzi też, że prezes tak interesuje się polityką zagraniczną, że właściwie nie musi nigdzie wyjeżdżać.
– Gdyby ktoś zadał mu pytanie, kto jest marszałkiem parlamentu Hiszpanii, to jest duże prawdopodobieństwo, że będzie to wiedział. On zawsze bardzo interesował się polityką zagraniczną. Ale jemu więcej da intelektualna rozmowa z politykiem z Włoch niż pojechanie do Włoch, by siedzieć tydzień na Sycylii – dodaje.
Jak się okazuje, polityczne wytłumaczenie jego nieczęstych wyjazdów też jest.
– Jego przeznaczeniem jest polityka krajowa. Ale ma znacznie lepszą orientację w polityce zagranicznej od wielu tych, którzy jeżdżą często, ale nic z tej polityki zagranicznej nie rozumieją – reaguje Ryszard Czarnecki.
Prof. Karol Karski: – Jest polskim politykiem. I w Polsce jest dużo do zrobienia. Ale kiedy trzeba, to wyjeżdża za granicę, czego dowodem jest jego wizyta w Brukseli.