Bardzo pozytywnie na rozwój turystyki w Turcji mogłoby wpłynąć uruchomienie nowych połączeń z Polski. Tych w ostatnich latach pojawiło się kilka – siatkę rozwinęły Turkish Airlines, Pegasus, czy Sun Express. Jednak biorąc pod uwagę milionowe zainteresowanie to wciąż zdecydowanie za mało.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Turcja kojarzy nam się właśnie z tym, że jedziemy tam głównie na wypoczynek. Kraj czekają lata pracy, żeby to zmienić – mówi w rozmowie z naTemat Marzena German, ekspertka multiagenta Wakacje.pl. Jednak zmiana ta nie jest prosta. Po pierwsze w ofertach touroperatorów nie ma zbyt wielu propozycji wyjazdów do większości regionów Turcji. Po drugie samodzielne zorganizowanie tam urlopu może być drogą przez mękę i to nietanią. Bo do Turcji z Polski bezpośrednio lata bardzo niewiele linii lotniczych.
Polacy kochają Turcję, a raczej jej niewielką część
Od kilku sezonów Turcja jest istnym dominatorem w kwestii najpopularniejszych kierunków biur podróży. Jednak jej oferta jest równocześnie bogata i uboga. Polacy mogą wybierać spośród setek, jeśli nie tysięcy hoteli. Problemem jest jednak wybór regionu. Zdecydowana większość resortów znajduje się bowiem na Riwierze Tureckiej. Rzadziej wybieramy region Morza Egejskiego (np. Bodrum), a prawie wcale nie znamy wybrzeża Morza Czarnego.
– U nas na razie takiego zainteresowania na przykład Morzem Czarnym rzeczywiście nie ma. Myślę, że wynika to po pierwsze z braku dostępności takiej oferty, ale też Morze Czarne bardziej kojarzy nam się z Bułgarią. Natomiast jeśli chodzi o część kontynentalną, mam na myśli Stambuł, to pojawia się on w różnych konfiguracjach, np. jako wycieczka fakultatywna, jako wycieczki objazdowe, ale również czasami w ofercie zimowej są pobyty łączące – zwiedzenie Stambułu a później wyjazd na narty. Niemniej na razie Turcja kojarzy nam się właśnie z tym, że jedziemy tam głównie na wypoczynek. Kraj czekają lata pracy, żeby to zmienić – przyznaje Marzena German.
Z tego, w jaki sposób postrzegana jest u nas Turcja, zdaje sobie sprawę również ambasador tego kraju w Polsce JE Rauf Alp Denktaş. – Oczywiście rozumiem zainteresowanie Riwierą Turecką. Kolor wody, bliskość gór, widoki i wysokiej jakości hotele w przystępnych cenach – dlatego nikogo nie winię, że wybiera ten region. Ale Turcja to o wiele więcej niże Antalya i okolice. Teraz promujemy Stambuł, Morze Czarne i Wschodnią Anatolię, gdzie kultura i religia rozwijają się od tysięcy lat. Tam znajduje się np. Kapadocja. I nie chodzi nam o to, żeby ludzie przestali odwiedzać Antalyę. Ale żeby przy kolejnych wizytach wybrali np. Stambuł i północną część kraju – przyznał dyplomata w rozmowie z naTemat.
Ryanair i Wizz Air marzą o połączeniu Polski i Turcji. Na drodze stoi im jeden dokument
Bardzo pozytywnie na rozwój turystyki w Turcji mogłoby wpłynąć uruchomienie nowych połączeń z Polski. Tych w ostatnich latach pojawiło się kilka – siatkę rozwinęły Turkish Airlines, Pegasus, czy Sun Express. Jednak biorąc pod uwagę milionowe zainteresowanie, to wciąż zdecydowanie za mało.
O połączeniu Polski i Turcji od lat marzą Ryanair i Wizz Air. Obaj tani przewoźnicy regularnie powtarzają, że kiedy tylko pojawi się możliwość, nowe trasy zostaną błyskawicznie uruchomione. Jednak na ich drodze stoi jeden dokument. Podpisany jeszcze w PRL-u.
Okazuje się bowiem, że prawo do przewozu pasażerów na trasie Polska-Turcja mają wyłącznie PLL LOT, a także linie tureckie. Przepisy z 1967 roku nakładają jednak dodatkowe ograniczenia. Nasz narodowy przewoźnik może latać z dowolnego portu w Polsce wyłącznie do Stambułu lub Ankary. Turcy natomiast mogą uruchomić połączenia do Warszawy i drugiego dowolnego miasta w Polsce.
To kuriozalna sytuacja, z której zdaje sobie sprawę ambasador Turcji w Polsce. W rozmowie z naTemat deklaruje, że jednym z jego priorytetów będzie zmiana tej sytuacji.
– Moim zadaniem jest to zmienić. W latach sześćdziesiątych, kiedy byliśmy w dwóch oddzielnych blokach, ideologicznych blokach bezpieczeństwa, nasi przodkowie postanowili podpisać traktat o lotnictwie cywilnym, aby ulepszyć te sieci. Teraz, tak wiele dekad później nadal mamy bardzo ograniczone połączenia – przyznał.
– Byłem bardzo zaskoczony, gdy się dowiedziałem, że nie można na przykład polecieć z Gdańska do żadnej części Turcji. To szaleństwo. To największy, najszybciej rozwijający się region Polski. I jest tak duże zainteresowanie. Mamy tutaj 5000 studentów, mamy wiele tureckich firm. Nasze obroty handlowe przekroczyły 12 miliardów euro. Więc dla mnie, aby zintensyfikować te więzi, pierwszym wymogiem jest upewnienie się, że ludzie mogą podróżować do swoich krajów – podkreślił JE Rauf Alp Denktaş.
Wątpliwości w kwestii tego, czy Polacy będą zainteresowani dalszym poznawaniem Turcji, nie ma również Marzena German.
– Trochę to potrwa, ale za jakiś czas będziemy ją traktować właśnie jako taki kierunek city breakowy, bardziej poznawczy. Będzie destynacją odpowiednią dla turystyki aktywnej, bo przecież możemy tam nurkować, jeździć na rowerze, uprawiać trekking. Tych opcji rzeczywiście jest dużo. Jest też turystyka medyczna, niekoniecznie tylko w rozumieniu zabiegów leczniczych, ale też w sensie pobytu połączonego z zabiegami, czy wypoczynkiem w SPA – podkreśliła ekspertka Wakacje.pl.