Młodzi z pokolenia Z nie garną się do pracy w wakacje. Nie zachęcają ich nawet dobre stawki. To wywołuje frustrację górali, którzy nie mogą znaleźć pomocy w sezonie turystycznym na Podhalu. – Dziś chętnych zbyt wielu nie ma, mimo że w dwa miesiące można zarobić nawet 6 tys. zł. Młodzi dziś mają zbyt dobrze – skarżą się.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Praca nastolatków w wakacje – w wielu głowach rodzi to skojarzenia z nauką życia, szacunku do pieniądza, czy samodzielności. W praktyce jednak młodzi coraz częściej nie chcą poświęcać czasu wolnego na dorabianie.
Powody są przeróżne: od ciężkich warunków pracy po zwykłą chęć spędzenia spokojnych wakacji. Przekonali się o tym już na Podhalu. Górale skarżą się, że w tym sezonie turystycznym jest niezwykle ciężko o kogoś do pomocy. I to nawet pomimo dobrych stawek.
Młodzi nie chcą pracować w wakacje. Górale już się skarżą: "Dziś mają zbyt dobrze"
– W poprzednich latach ratowały nas w dużej mierze nastolatkowie. Uczniowie chcieli sobie w okresie przerwy od nauki trochę dorobić. Zainteresowanie taką pracą było spore. Dziś to już pojedyncze przypadki, choć ogłoszenie o pracy mamy wystawione w każdym lokalu. Czasy się widać zmieniają – mówi Onetowi Maciej Rzankowski, właściciel sieci cukiernio-lodziarni w Zakopanem.
Z kolei właścicielka pensjonatu w Poronine, Eliza dodaje: – Dziś już tego nie ma. Młodzi ludzie mają w życiu dobrze. Ich rodziców stać dziś już na wiele, więc kupią dziecku dobre buty, fajną komórkę, dadzą na prawo jazdy czy pierwszy samochód. Skutkiem tego młodym nie chce się już pracować. Wolą siedzieć w domu i grać na komputerach czy konsolach.
Tomasz, manager restauracji w Zakopanem opisał przypadek 18-latka, który przyszedł dorobić w jego lokalu. – Wytrzymał tylko dwa tygodnie i się zwolnił. Uznał, że to zbyt ciężkie dla niego zajęcie. Podobnych przypadków miałem już sporo. Młodym dziś nie tylko nie chce się pracować, ale też szybko się nudzą i od razu chcieliby zarabiać miliony – opisuje.
Stanisław, właściciel stoisk z pamiątkami w Zakopanem zauważa, że chętnych do pracy nie ma, nawet pomimo dobrych stawek. – Kiedyś to był standard, że nastolatkowie przychodzili na lato sprzedawać lody czy pomagać w hotelach. Dziś chętnych zbyt wielu nie ma, mimo że w dwa miesiące można zarobić nawet 6 tys. zł. Młodzi dziś mają zbyt dobrze – stwierdza.
Pokolenie Z nie chce pracować w wakacje. "Boże, jaka to była harówka"
O tym, że pokolenie Z ma dość pracy w wakacje, pisaliśmy w naTemat jeszcze w ostatnich dniach maja. Wtedy usłyszeliśmy od młodych ludzi, jak wspominają okres, gdy zamiast odpoczywać przed kolejnym rokiem szkolnym, pracowali w gastronomii.
– Przez całe wakacje nie miałam kiedy spotkać się z przyjaciółmi. Albo pracowałam, albo odsypiałam po pracy. Nie miałam siły wyjść z domu na głupi spacer. Wracałam późno do domu, a następnego dnia biegłam do pracy – powiedziała 22-letnia Martyna z Warszawy.
I dodała: – Bardzo chciałam gdzieś wyjechać na wakacje. Chociaż na chwilę. Ale oczywiście nie miałam na to żadnych szans. Grafik był taki, a nie inny i zero dyskusji. Zresztą bałam się dyskutować z szefową.
Quiz: Dobre maniery w podróży. Sprawdź, co o nich wiesz
19-letnia Dominika z Podkarpacia także jako uczennica dorabiała w gastronomii. To doświadczenie wspomina tak: – Było tam ultra gorąco. A nie można nam było nawet usiąść. Cały czas trzeba było coś robić. Na przerwę mógł wyjść tylko ten, kto palił. No i do tego dochodziła okropna atmosfera. Szef potrafił odmówić nam posiłku pracowniczego w ramach kary i odpowiedzialności zbiorowej.
21-letnia Monika z Krakowa opisuje: – Boże, jaka to była harówka. I to za śmieszne pieniądze. Stawkę dostałam najmniejszą, jaką można było dać. Robiłam za dwie osoby, a wiele zmian trwało do późnego wieczora. Już nie mówię o tym, że napiwki były żenujące. Zamiast spotkań ze znajomymi, imprez, wypadów na miasto, dostałam niehigieniczny tryb życia i ostre zmęczenie.