Świat idzie do przodu, rządzący są 100 lat za społeczeństwem, ale również i nasi rodzice mogą nie nadążać za zachodzącymi zmianami. Dorośli, kierując się własnymi kompleksami, zacietrzewieniem lub zwykłą niewiedzą, mogą powtarzać nam tych sześć rzeczy. To pułapki, które - jeśli nie zrujnują ci życia - to poważnie utrudnią ci start w dorosłość.
Reklama.
Reklama.
Rodzice - chcący lub niechący - zastawiają na was pułapki. Możecie spróbować je ominąć i podziękować sobie w przyszłości lub... dać się w nie złapać i po latach żałować.
Nr 1 - Idź do liceum
Technika, szkoły zawodowe, a w zasadzie wszystko, co nie jest liceum, jest okryte złą sławą. Sam wybierając szkołę, myślałem o alternatywach jako o miejscu dla "gorszej młodzieży". Tymczasem to ja spędziłem trzy lata, nie ucząc się kompletnie niczego, co przydałoby mi się w dorosłym życiu.
Moi znajomi, którzy poszli do technikum z pomysłem na to, co chcą zrobić w życiu, dostali nie tylko przestarzałą podstawę programową, ale również - przy dobrych wiatrach - mieli okazję poznać podstawy dotyczące swoich zainteresowań (fryzjerstwo, kosmetyka, fotografia, weterynaria, a nawet to memiczne pszczelarstwo).
Pokolenie naszych rodziców jest nauczone, że w życiu bardzo ważna jest "nauka". W obecnym systemie to przede wszystkim "zakuj na blachę i zapomnij".
Swoją drogą, jak przypominam sobie, czego musiałem się uczyć w szkole, to zaczynam myśleć, że zakuwanie i zapominanie było psychologicznym mechanizmem obronnym, a nie metodą nauki.
Szkoła oczywiście musi być "rankingowa". Liceum z pierwszej 20-stki to podstawa. Inaczej, co powiemy wujkom i dziadkom? Czym pochwalimy się na Facebooku? W takim wariancie nie tylko spędzisz lata na uczeniu się głupot, ale również stracisz resztki własnego życia.
Ale podsumowując: Wiesz, co chcesz robić w życiu? Może przynajmniej wiesz, jakie zainteresowania chcesz rozwijać? Poszukaj takiej szkoły, która może pomóc ci je rozwijać lub przynajmniej nie będzie organizować ci wyścigu szczurów. Wtedy będziesz mógł na własną rękę pogłębiać swoje pasje.
A jeśli nie wiesz, co chcesz robić w życiu, to idź do liceum, ale nie szukaj na siłę szkoły, która jest najwyżej w rankingu. Dzięki temu przynajmniej będziesz miał więcej przestrzeni, żeby zacząć odkrywać, co cię w życiu kręci.
Nr 2 - Idź na studia
Jeśli już zostaniesz przymusowo wysłany - a właściwie zesłany - do liceum i już przemęczyłeś się w klasie "politologicznej" lub klasie "prawnej", lub "dziennikarskiej", to prędzej czy później usłyszysz od rodziców - "idź na studia".
Po co? Bo "papierek trzeba mieć". To kolejna pułapka. Wielu dorosłych suszy o to głowę, a nawet zaczyna stosować szantaże. Młodzież odcięta od kieszonkowego wie, jak czują się Kaczyński i Morawiecki w sporze z Brukselą.
A przecież nie o to tutaj chodzi. Jeśli chcesz zostać prawnikiem, lekarzem, weterynarzem, dyplomatą lub wykładowcą, to faktycznie - bez studiów ani rusz. Ale! W dzisiejszych czasach większość kierunków może jedynie uzupełnić twoje kompetencje, a nie dać ci zawód.
Nie wierzycie mi? To spójrzcie na dzisiejszych 25-27-latków, którzy ulegli presji rodziny, właśnie odebrali dyplomy i zostali... z niczym. Przy okazji zderzają się z patologicznym rynkiem pracy, który już wymaga od nich roku lub dwóch lat doświadczenia w danej branży.
I tu zaczyna się całe domino - najpierw idziesz do rankingowego liceum, w którym kujesz na blachę. Potem na interesujący, choć nie dający pracy kierunek studiów. A później żyjesz u rodziców do 35. roku życia.
Co więcej, pomimo tego, że potrafisz określić budowę pantofelka, a także obroniłeś magistra z tematu "Kodeksy etyczne, jako narzędzie kształtowania proetycznych zachowań
organizacji", to nie wiesz, jak dobrze ułożyć CV, na co zwrócić uwagę przy podpisywaniu umowy o pracę lub wynajem mieszkania oraz jak zarządzać własnymi finansami.
Nr 3 - Skup się na nauce, a nie na pasjach
"Będziesz mógł pograć w piłkę, ale jeśli nauczysz się na matematykę (czy ktoś z was już użył wzoru na deltę po maturze?)", "Puścimy cię z ojcem do stajni pod warunkiem, że z angielskiego będzie w tym semestrze piątka", "Siedzisz całą noc z książką, a później nie wstajesz na czas do szkoły".
Nawet poznawanie nowych ludzi obecnie ma większą wartość niż kucie funkcji kwadratowych, daty potopu szwedzkiego czy wzorów na kwasy. Bo to właśnie liczba twoich znajomości może ci zaprocentować w przyszłości, a nie czwórka z kartkówki z biologii.
Ba, część nastolatków zaczęła się wzbogacać na... nagrywaniu jak gra w Minecrafta. Dziś dzięki temu są nie tylko sławni, ale i samodzielnie mogą się utrzymać.
Część moich rówieśników miała fazę na naukę języka innego niż angielski. Część z nich uczyła się japońskiego, część hiszpańskiego, jeszcze inni chińskiego. Zamiast inwestowania w to, mogli marnować energię i środki rodziców na korepetycje z matematyki. Teraz mają wyjątkową kompetencję, która może otworzyć im wiele drzwi.
Jeśli masz pasję, inwestuj w nią, ile tylko możesz. Jeśli dostaniesz trójkę z fizyki, bo zamiast się uczyć, trenowałeś na zawody z piłki nożnej, robisz kolejny krok ku temu, by rozwijać pasję, która dla wielu osób stanowi źródło dochodu.
Nr 4 - Idź do pracy w wakacje
Twoi szkolni koledzy w wakacje robią w kurierce lub gastronomii, a koleżanki dorabiają za barem lub w roli hostessy? Mogę się założyć, że to ostatni temat, który będziesz chciał poruszyć ze swoimi rodzicami.
W przeciwnym wypadku możesz usłyszeć "idź do pracy w wakacje, naucz się szacunku do pracy", "Zacznij na siebie zarabiać, będziesz szanował pieniądze", "Spójrz na swoich znajomych", "Jeśli nie podejmiesz dorywczej pracy, koniec z pieniędzmi na wypady ze znajomymi".
Gdy jako dorosły człowiek podejmiesz się pracy zawodowej i załapiesz, że wakacje dorosłych ludzi trwają maksymalnie dwa tygodnie, a nie dwa miesiące, to będziesz pluć sobie w brodę, że jako dziecko zmarnowałeś beztroskie chwile wolności.
Oczywiście, jeśli sam z siebie wpadasz na taki pomysł, twoja sprawa. Ale jeśli robisz to, bo męczą cię o to rodzice, bardzo ci współczuję. Nie wspomnę już o tym, że praca dostępna dla nastolatków zazwyczaj jest o wiele cięższa od tej, której możesz się podjąć po otrzymaniu dowodu osobistego.
Nr 5 - Masz kogoś na oku?
"A jakiegoś kawalera/pannę to nam przyprowadzisz?" - pytają często członkowie rodziny lub sami rodzice. W zależności od przypadku możesz zostać o to zaczepiony w żartach, z ciekawości lub faktycznej presji.
Bez względu na powód, nie rozumiem skąd tak duże zaangażowanie dorosłych w to, czy "przyprowadzimy" wreszcie kogoś do domu. Większość swojego życia spędzisz sam ze sobą. Nawet będąc w związku, powinieneś potrafić dbać o własną przestrzeń i swój świat.
Ta pułapka naszykowana przez dorosłych może sprawić, że zamiast się usamodzielniać, będziesz skupiać się na tym, że "jeszcze nikogo nie masz". Jeśli wpadniesz w te sidła, problem samotności i braku związku będzie przysłaniał ci twoje perspektywy na rozwój.
Dlaczego nasze rodziny tak dużą wagę przykładają do partnera/partnerki, a tak małą do tego, by nauczyć nas samodzielnego prowadzenia domu? Albo przynajmniej, żeby przekazać nam, jak ważna jest umiejętność cieszenia się z bycia samemu ze sobą?
NR 6 - Dorosłym bezwzględnie należy się szacunek
Dlaczego nikt nie mówi, że szacunek bezwzględnie należy się także dzieciom i młodzieży? Oczywiście, szacunek należy się każdemu, ale każdy też może ten szacunek stracić. Nie oszukujmy się, czujecie szacunek do obecnej klasy politycznej?
Kolejnych przykładów nie będę podawał, żeby nie wywołać wojny, choć na pewno wszyscy już mamy swoje typy w głowie. To pułapka, która od młodości uczy uległości i ślepego przyjmowania tego, co powie ktoś starszy, podczas gdy powinniśmy być uczeni tego, jak walczyć o swoje.
Twoje zdanie jest tak samo ważne, jak zdanie osoby starszej. Przyjmuj rady i doświadczenia innych osób z pokorą i refleksją, ale nie rób tego bezmyślnie.
Kontestuj, krytykuj i myśl samodzielnie, a przede wszystkim zadawaj pytania. Aż chciałoby się powiedzieć, wyłącz TV, włącz myślenie. I pamiętaj, że szacunek należy się także tobie.