nt_logo

Policja alarmuje ws. utonięć. Tak tonie się w wakacje nad Bałtykiem

Alan Wysocki

30 czerwca 2024, 11:46 · 2 minuty czytania
Już za moment tysiące turystów ruszą nad Bałtyk, by cieszyć się z urlopu. Wakacje dopiero się zaczęły, a policja już interweniuje ws. kolejnych utonięć. Czerwona flaga na plaży przy upale sięgającym 30 stopni i tafli morza, na której zbytnio nie ma fal, nadal dziwi Polaków. Tymczasem to właśnie prądy wsteczne są jedynymi z najbardziej niebezpiecznych zjawisk dla pływaków.


Policja alarmuje ws. utonięć. Tak tonie się w wakacje nad Bałtykiem

Alan Wysocki
30 czerwca 2024, 11:46 • 1 minuta czytania
Już za moment tysiące turystów ruszą nad Bałtyk, by cieszyć się z urlopu. Wakacje dopiero się zaczęły, a policja już interweniuje ws. kolejnych utonięć. Czerwona flaga na plaży przy upale sięgającym 30 stopni i tafli morza, na której zbytnio nie ma fal, nadal dziwi Polaków. Tymczasem to właśnie prądy wsteczne są jedynymi z najbardziej niebezpiecznych zjawisk dla pływaków.
Wakacje nad Bałtykiem. Tak tonie się przez prądy wsteczne. Fot. Wojciech Stróżyk / Reporter / East News

Wakacje nie zdążyły na dobre wystartować, a media już odnotowały pierwszy przypadek utonięcia. Jak przekazało Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. 27 czerwca służby interweniowały przy jednym ze zbiorników wodnych w Kuźnicy Zbąskiej na terenie województwa wielkopolskiego.


Z kolei według raportu Komendy Głównej Policji od 1 kwietnia do 28 czerwca już odnotowano aż 99 utonięć. W samym czerwcu doszło do 44 utonięć. Ostatnie z nich odnotowano w miniony piątek.

Policja alarmuje ws. utonięć. Tak tonie się w wakacje nad Bałtykiem

A już za chwilę nadmorskie miejscowości turystyczne wypełnią się wczasowiczami korzystającymi z dobrej pogody nad Bałtykiem.

Warto podkreślić, że zasady bezpieczeństwa na plaży należy zachować, nawet jeśli na pierwszy rzut oka woda wydaje się "spokojna". Jak pisaliśmy w naTemat, czerwona flaga na plaży przy upale sięgającym 30 stopni i tafli morza, na której zbytnio nie ma fal, nadal dziwi Polaków.

Osobistymi doświadczeniami z działaniem prądów wstecznych podzieliła się w naTemat Dorota Kuźnik. "Grupa znajomych z obozu studenckiego z Wrocławia weszła do Bałtyku. Woda sięgała im do kolan. Nie mieli ochoty wchodzić głębiej. Kilkadziesiąt sekund później byli całkowicie zanurzeni, a prąd regularnie wciągał ich pod wodę. Resztkami sił utrzymywali się na powierzchni" – napisała.

"Plaża była niestrzeżona, ale mieli szczęście. Dziesięć minut przed ich wejściem do wody, do grona obozowiczów dojechał spóźniony kolega-ratownik. Kiedy plażowicze zorientowali się, że w Bałtyku toną ludzie, w panice zawołali go na pomoc. Gdyby nie to, obóz pewnie skończyłby się już pierwszego dnia z powodu kilku ofiar śmiertelnych" – dodała.

W rozmowie z naTemat prezes pomorskiego Wodnego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego Jarosław Radtke opisał też działanie prądów dennych i powierzchniowych.

Quiz: Robisz tak na wakacjach? Sprawdź, czy mogą Cię uznać za "turystę niskiej jakości"

– Denny podcina nogi do tego stopnia, że jest w stanie przewrócić pod wodę zdrowego, dorosłego mężczyznę. W przypadku prądów powierzchniowych siła nie wystarczy. Potrzeba jeszcze techniki, która pozwala z niego wypłynąć – powiedział.

– Trzeba dać się wciągnąć w morze i na skosy próbować się wydostać. Żeby jednak dać sobie radę, trzeba bardzo dobrze umieć pływać, bo fala zalewa głowę z każdym uderzeniem – dodał.