Kościół w Polsce przeżywa ogromny kryzys. Regularnie na jaw wychodzą kolejne afery, a dobrego świadectwa nie dają nie tylko znani duchowni, ale i lokalni proboszczowie. Niemały skandal wybuchł podczas pogrzebu w Rzejowicach w diecezji częstochowskiej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Pogrzeb jest jedną z najsmutniejszych ceremonii w Kościele. Wierni i bliscy zmarłego chcieliby usłyszeć kilka ciepłych słów, otrzymać wsparcie i mieć nadzieję, że człowiek, który odszedł, doczeka życia wiecznego.
Zwykłej ludzkiej empatii zabrakło jednak w kościele w Rzejowicach. Tam proboszcz przyszedł na ceremonię kompletnie pijany, o czym informuje "Gazeta Radomszczańska".
Ksiądz zaczął pogrzeb od kazania. Później całkowicie się skompromitował
Do całego zajścia doszło w sobotę 29 czerwca w kościele pod wezwaniem Wszystkich Świętych w Rzejowicach. Chwilę przed południem do 300-letniego kościoła wniesiono trumnę z ciałem zmarłego, a żałobnicy zaczęli wokół niej układać kwiaty. Po chwili wszedł tam proboszcz, który zwrócił uwagę, że wiązanki są źle ustawione.
Już to zwróciło uwagę wiernych. Jednak ostateczny sygnał, że podczas pogrzebu dojdzie do skandalu, otrzymali po rozpoczęciu uroczystości. Zamiast od modlitwy, czy czytania z Pisma Świętego, duchowny zaczął bowiem od… kazania. Chwilę później jego tyrada dobiegła końca, bo zasnął i nie był w stanie kontynuować.
Na szczęście w parafii przebywał wówczas ksiądz z Chełmna. To on wziął na swoje barki odprawienie uroczystości pogrzebowej i pożegnanie zmarłego. Jednak wierni nie zapomnieli proboszczowi tej katastrofy, o czym powiadomili biskupa.
Ksiądz obiecywał, że pójdzie na odwyk. Teraz może stracić stanowisko
Dla duchownego z Rzejowic mógł to nie być pierwszy raz, kiedy pojawił się publicznie w stanie nietrzeźwości. Parafianie doskonale wiedzieli, że zmaga się z problemem alkoholowym. Proboszcz już rok temu miał obiecywać, że pójdzie na odwyk. Tak się jednak nie stało.
Parafianie byli mu wdzięczni za to, że zaangażował się w odnowienie drewnianego kościoła. Pozyskał na ten cel fundusze z Unii Europejskiej, dzięki którym dziś prezentuje się on pięknie. Niestety dawne zasługi nie mogą usprawiedliwiać obecnego, gorszącego zachowania. Po pogrzebie żałobnicy zaalarmowali biskupa. Z kurią skontaktowała się również rodzina zmarłego. Reakcja była bardzo szybka.
Już w poniedziałek 1 lipca w parafii pojawił się biskup pomocniczy diecezji częstochowskiej Andrzej Przybylski. To właśnie on miał poinformować miejscowego proboszcza, że z urzędu została wszczęta procedura usunięcia go ze stanowiska.
Czy w kurii wcześniej nie wiedzieli o nałogu duchownego? – Nie mieliśmy konkretnych dowodów. Swoją niedyspozycję ksiądz tłumaczył chorobą – powiedział w rozmowie z polsatnews.pl ksiądz Mariusz Bakalarz, rzecznik prasowy archidiecezji częstochowskiej.
Ks. Olszewski budzi wiele skrajnych emocji
W ostatnich dniach media wiele miejsca poświęcają innemu duchownemu. Ks. Michał Olszewski przebywa w areszcie, pod którym organizowane są różańce w jego intencji. Duchowny, który miał odprawiać egzorcyzmy salcesonem, żeby wygonić z kobiety "demona wegetarianizmu", przebywa tam od kilku tygodni.
W naTemat postanowiliśmy porozmawiać z mieszkańcami Powsina o tym, co sądzą o kontrowersyjnym duchownym. Znaleźliśmy jego zwolenników, ale i przeciwników. Przypomnijmy, że duchowny z pieniędzy z Funduszu Sprawiedliwości miał rozpocząć tam budowę centrum pomocy dla ofiar przestępstw. Budynek bywa teraz wyśmiewany. Podobnie jak ks. Olszewski.
– Gdy mówimy o tym miejscu, to mówimy o salcesonie. Nadaliśmy mu ksywkę "salceson". Teraz mówimy, że "salceson" już nie buduje. I Ziobro, bo jego nazwisko też niestety się przewijało – mówił nam jeden z mieszkańców Powsina. – To jest naprawdę duży obiekt, który absolutnie tu nie pasuje. I mega działka, na której stoi – dodawała kobieta, która mieszka w pobliżu.
– I bardzo dobrze, że się za niego modlą. Jak słyszę, co robią księdzu, to nóż w kieszeni się otwiera. Tylko telewizja Republika o tym mówi. Gdy usłyszałem, jak opisywał, jak go traktują, że stał bidula wśród ludzi, w kajdankach, to nie ma na to słów parlamentarnych. To jest dla mnie tragedia – reagował natomiast inny mieszkaniec Powsina.