Ryan Reynolds od lat nazywany jest ulubieńcem Hollywood. Amerykański gwiazdor, którego niebawem zobaczymy w kinach w filmie "Deadpool & Wolverine", zdradził w ostatnim wywiadzie, jak wyglądała praca nad pierwszą częścią serii "Deadpool". Okazuje się, że aktor zapłacił scenarzystom pensję z własnej kieszeni.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak pisał wcześniej w naTemat Bartosz Godziński, Ryan Reynolds zrobił dzień milionom geeków na całym świecie, ogłaszając we wrześniu 2022 roku, że Hugh Jackman dołączy do obsady "Deadpoola 3" jako kultowy Wolverine. Wcześniej aktorski duet mogliśmy widzieć na dużym ekranie w niesławnym filmie "X-Men Geneza: Wolverine".
Fabuła "Deadpoola i Wolverine'a" zamierza połączyć uniwersum Wade'a Wilsona z Marvel Cinematic Universe odpowiedzialnym za takie hity jak "Spider-Man: Bez drogi do domu", "Strażnicy Galaktyki 3" i "Doktor Strange w multiwersum obłędu". W trailerze widzimy, że mężczyzna o pseudonimie Paradox (Matthew Macfadyen z "Sukcesji") oferuje Deadpoolowi możliwość zostania jednym z Avengersów.
W obsadzie – oprócz Reynoldsa, Jackmana i Macfadyena – wymieniono m.in. Emmę Corrin ("The Crown"), Lewisa Tana ("Cień i kość"), Briannę Hildebrand ("Trinkets"), Morenę Baccarin ("Greenland") i Leslie Uggams ("Fallout"). Premierę zaplanowano na 26 lipca.
– To pierwszy "Deadpool" realizowany w ramach uniwersum Marvela. Na ekranie nie zabraknie więc efektów wizualnych. Ale dla Ryana (Reynoldsa) i dla mnie priorytetem jest to, aby "Deadpool" miał w sobie surowość i brutalność, które pokochali fani poprzednich części – podkreślił reżyser Shawn Levy ("Stranger Things", "Projekt Adam").
Ryan Reynolds sam opłacił scenarzystów "Deadpoola"
Na łamach amerykańskiego dziennika "The New York Times" Ryan Reynolds wspomniał o tym, jak wyglądały początki serii "Deadpoola", która ostatecznie powstała pod szyldem 20th Century Fox. Nie było łatwo. Aktor musiał z własnej ręki opłacić scenarzystów – Rhetta Reese'a ("Zombieland") i Paula Wernicka ("Life"), by mogli pracować z nim na planie pierwszej części.
– Kiedy "Deadpool" dostał zielone światło, nie sądziłem, że okaże się sukcesem. Zrezygnowałem nawet z otrzymania wynagrodzenia za film, żeby tylko mógł trafić na duży ekran. Nie pozwolono moim współautorom, Rhettowi i Paulowi, wejść na plan, więc wziąłem swoją niewielką pensję (...) i im zapłaciłem – tłumaczył odtwórca antysuperbohatera w wywiadzie z Kylem Buchananem.
– To była dla mnie duża lekcja. Myślę, że jednym z największych wrogów kreatywności jest zbyt dużo czasu i pieniędzy, a pierwsza część nie miała ani jednego, ani drugiego – dodał Reynolds, podkreślając, że był zaangażowany w każdy najmniejszy detal dotyczący tej produkcji.
Czytaj także:
Poważne inwestycje Ryana Reynoldsa. Kupił udziały w zespole F1
Ryana Reynoldsa kojarzymy głównie jako aktora, ale jest też poważnym inwestorem. Nie tak dawno temu razem z kolegą po fachu Robem McElhenneyem kupił m.in. walijski klub piłkarski Wrexham AFC. W ubiegłym roku z kolei zainwestował ogromne pieniądze w Formułę 1. Alpine sprzedało udziały w swoim zespole biznesmenom na łączną kwotę 200 mln euro (ponad 887 mln zł).
Jakiś czas temu filmowy Deadpool sprzedał startup Mint Mobile, którego był współwłaścicielem (25 proc. udziałów). T-Mobile kupiło go za 1,35 mld euro, a on na tym zarobił 300 mln dolarów. W 2020 roku sprzedał swoje udziały w Aviation Gin za 200 mln dolarów.