Joe Biden zabrał głos publicznie pierwszy raz odkąd poinformował o rezygnacji z walki o reelekcję w wyborach prezydenckich w USA. Teraz polityk gorąco wspiera Kamalę Harris, która może stanąć w szranki z Donaldem Trumpem. – Mam nadzieję, że okażecie Kamali takie samo wsparcie, jakie okazywaliście mi. Nie będę startował, ale nadal będę w pełni zaangażowany – zapowiedział.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Kamala Harris już prowadzi kampanię, by uzyskać oficjalną nominację Partii Demokratycznej do ubiegania się o tytuł przyszłej prezydentki Stanów Zjednoczonych. Warto podkreślić, że z doniesień Associated Press wynika, że już 2579 delegatów na nadchodzącą konwencję partii stwierdziło, że poprze obecną wiceprezydentkę USA. Tymczasem wymagane minimum do otrzymania nominacji wynosi 1976 głosów.
Z kolei Joe Biden, choć jest izolowany z powodu zakażenia koronawirusem, nie rezygnuje z aktywnego wspierania swojej bliskiej współpracowniczki.
Joe Biden pierwszy raz zabrał głos publicznie. Tak poparł Kamalę Harris
Podczas spotkania Kamali Harris ze sztabem wyborczym w Wilmington obecny prezydent USA telefonicznie połączył się z uczestnikami rozmów. W ten sposób pierwszy raz zabrał głos publicznie, odkąd wystosował komunikat o swojej rezygnacji.
– Trump nadal jest zagrożeniem dla całej naszej społeczności, dla naszego narodu. Mam nadzieję, że okażecie Kamali takie samo wsparcie, jakie okazywaliście mi. Nie będę startował, ale nadal będę w pełni zaangażowany – powiedział.
– Zostało mi pół roku w Białym Domu i jestem zdeterminowany, by zrobić jak najwięcej, zarówno w polityce zagranicznej, jak i wewnętrznej – dodał.
Kamala Harris z kolei powiedziała o kierunkach swojej kampanii. Już wiadomo, że jednym z jej kluczowych punktów będzie postawienie na prawa kobiet. – Trump chce cofnąć nasz kraj do czasów, zanim wielu naszych rodaków miało pełne wolności i prawa – oceniła.
– Będziemy walczyć o wolność reprodukcyjną. Wiedząc, że jeśli Trump dostanie szansę, podpisze ogólnokrajowy zakaz aborcji, zakazujący aborcji w każdym stanie – stwierdziła.
Jak pisaliśmy w naTemat, Harris jeszcze w pierwszym komunikacie po ustąpieniu Bidena zapewniła, że zrobi wszystko, by znów "zjednoczyć naród" i pokonać Donalda Trumpa, który obecnie nieznacznie prowadzi w sondażach.
"W imieniu narodu amerykańskiego dziękuję Joe Bidenowi za jego niezwykłe przywództwo jako prezydenta Stanów Zjednoczonych i za dziesięciolecia jego służby dla naszego kraju" – napisała.
"Jestem zaszczycona, że mam poparcie prezydenta, a moim zamiarem jest zasłużenie i wygranie tej nominacji" – dodała. Harris zaapelowała również o kierowanie wpłat na rzecz jej kampanii prezydenckiej.
Joe Biden rezygnuje ze startu. Odkręcił się kurek z kasą dla Kamali Harris
W ostatnich dniach Harris dokonała również historycznej zbiórki funduszy na kampanię Demokratów. W Provincetown w stanie Massachusetts zebrała ponad 2 mln dolarów od około tysiąca gości. To rekordowa kwota zbiórki w historii posykiwania środków przez Demokratów.
Potencjalny start Kamali Harris spotkał się z pozytywnym odzewem między innymi Dmitrija Mehlhorna, który jest strategiem politycznym doradzającym kilku pokaźnym sponsorom.
W jego niedzielnym oświadczeniu czytamy: "Kamala Harris jest uosobieniem amerykańskiego snu, córką imigrantów, którzy poznali się w Cal. Jest również uosobieniem twardości, wyrastając z mojego rodzinnego miasta Oakland w Kalifornii, aby zostać najwyższym prokuratorem stanu. Nie mogę się doczekać, aby pomóc wybrać prezydent Harris".
Doniesienia o odkręceniu kurka z pieniędzmi dla Harris są o tyle istotne, że w po fatalnym występie Bidena w debacie z Trumpem darowizny na kampanię Demokratów znacznie się skurczyły.