Joe Biden rezygnuje ze startu, a darczyńcy już sygnalizują Kamali Harris, że jeśli zostanie kandydatką na prezydentkę USA, zaczną przekazywać jej duże środki na kampanię. Wszystko wskazuje na to, że kurek z kasą dla wiceprezydentki właśnie się odkręcił. Teraz pozostaje już tylko czekać na oficjalną nominację dla obecnej wiceprezydentki do wyścigu do Białego Domu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak pisaliśmy w naTemat,Joe Biden zrezygnował z ponownego ubiegania się o fotel prezydenta USA. W oficjalnym oświadczeniu przekazał swoje poparcie dla obecnej wiceprezydentki Kamali Harris, która może okazać się jego następczynią.
Joe Biden rezygnuje ze startu. Odkręcił się kurek z kasą dla Kamali Harris
"Chociaż moim zamiarem było ubieganie się o reelekcję, uważam, że w najlepszym interesie mojej partii i kraju jest, abym ustąpił i skupił się wyłącznie na wypełnianiu obowiązków prezydenta do końca mojej kadencji" – oświadczył w liście opublikowanym na platformie "X".
Teraz z najnowszych ustaleń CNN wynika, że w ostatnich dniach wielu potencjalnych darczyńców zgłaszało się do zespołu Kamali Harris, by poinformować ją, że są gotowi udzielić jej poparcia, jeśli wystartuje zamiast Bidena.
– Jeśli cokolwiek się zmieni, jesteśmy do Twojej dyspozycji – miał powiedzieć jeden z potencjalnych darczyńców, cytowany przez CNN.
Co więcej, w ostatnich dniach Harris dokonała historycznej zbiórki funduszy na kampanię Demokratów. W Provincetown w stanie Massachusetts zebrała ponad 2 mln dolarów od około tysiąca gości. To rekordowa kwota zbiórki w historii posykiwania środków przez Demokratów.
Warto podkreślić, że potencjalny start Kamali Harris spotkał się z pozytywnym odzewem między innymi Dmitrija Mehlhorna, który jest strategiem politycznym doradzającym kilku pokaźnym sponsorom.
W jego niedzielnym oświadczeniu czytamy: "Kamala Harris jest uosobieniem amerykańskiego snu, córką imigrantów, którzy poznali się w Cal. Jest również uosobieniem twardości, wyrastając z mojego rodzinnego miasta Oakland w Kalifornii, aby zostać najwyższym prokuratorem stanu. Nie mogę się doczekać, aby pomóc wybrać prezydent Harris".
Doniesienia o odkręceniu kurka z pieniędzmi dla Harris są o tyle istotne, że w po fatalnym występie Bidena w debacie z Trumpem, darowizny na kampanię Demokratów znacznie się skurczyły.
Wszystko przez wzgląd na kryzys zaufania do Partii Demokratycznej. Darczyńcy zaczęli wstrzymywać wypłaty czeków, bowiem obawiali się kandydatury Bidena. Teraz jednak te same osoby mają wyrażać gotowość do przekazania środków na Kamalę Harris.
Przypomnijmy, że do końca czerwca konto Demokratów zasilono łączną kwotą 240 mln dolarów. Na samą kampanię Bidena zgromadzono zaś 95,9 mln dolarów. Zgodnie z obowiązującym prawem z tych środków będzie mogła skorzystać potencjalna kandydatka Partii Demokratycznej.
Trump boi się Kamali Harris?
Choć nie jest na razie jasne, kto będzie kandydatem Demokratów, Trump powiedział dziennikarzom CNN, że jego zdaniem wiceprezydent Kamala Harris będzie łatwiejsza do pokonania niż Biden.
O czymś innym świadczy zachowanie jego i jego współpracowników. Spiker Izby Reprezentantów, Mike Johnson, pisze na platformie X, że Joe Biden powinien podać się do dymisji. "Jeśli Joe Biden nie nadaje się do kandydowania na prezydenta, nie nadaje się do pełnienia funkcji prezydenta. Musi natychmiast zrezygnować z urzędu".
To tzw. przekaz partyjny, powielany przez innych Republikanów. Ale tak naprawdę ich celem jest osłabienie już nie Bidena, ale jego następcy lub następczyni. Ustąpienie Bidena z urzędu oznaczałoby skrócenie kampanii wyborczej, co podnosi szanse Trumpa.
Z kolei Demokratom zależeć będzie na maksymalnym wydłużeniu okresu kampanijnego, by ich kandydat lub kandydatka mieli czas na pokazanie się wyborcom i zdobycie zaufania.
Apel Mike'a Johnsona pokazuje też, że jeśli nominację Demokratów zdobędzie Kamala Harris, to pokonanie jej nie będzie dla Trumpa łatwym zadaniem.
Widać to zresztą po zachowaniu samego Trumpa. Jak pisaliśmy w naTemat.pl, już w sobotę, podczas wiecu wyborczego w Grand Rapids w stanie Michigan wygłosił pod jej adresem kilka obraźliwych słów.
– Widzieliście, jak się śmieje? Ona jest szalona. Wiecie, po śmiechu wiele można poznać. Nie, ona jest szalona. Ona jest szalona. Nie jest tak szalona jak Nancy Pelosi – opowiadał Trump.