Szczytne cele, ale niezbyt rozsądne metody walki o ich realizację – tak krótko można opisać, o co chodzi z Ostatnim Pokoleniem. Choć członkowie tej organizacji chcą szybko doprowadzić do osiągnięcia celów klimatycznych, niszczenie dzieł sztuki, nieruchomości czy dóbr luksusowych, a przede wszystkim stwarzanie zagrożenia dla ruchu lotniczego sprawiają, że tzw. aktywiści tracą poparcie społeczne. Ich rosnącej niepopularności dowodzi też najnowsza sonda, jaką przeprowadziliśmy w naTemat.pl.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Ostatnie Pokolenie to organizacja, której zalążki zawiązywać zaczęły się już w 2019 roku w Niemczech i Austrii. Inicjatorem jej powstania była grupa młodych aktywistów zaniepokojonych postępującymi zmianami klimatycznymi. Uważali oni, że wciąż nie podjęto odpowiednich działań na poziomie rządów i korporacji.
Celem inicjatorów było stworzenie międzynarodowej platformy, która mogłaby skuteczniej przymusić decydentów do realizacji celów klimatycznych. Działania Ostatniego Pokolenia przybrały na sile w ostatnich, postpandemicznych latach. Wtedy też organizacja nabrała pewnych sformalizowanych ram, zaczęła zyskiwać wielu nowych członków i rozwinęła skrzydła również we Włoszech oraz w Polsce.
Ostatnie Pokolenie twierdzi, że dąży do zwiększenia świadomości społeczeństwa na temat kryzysu klimatycznego. Organizacja kładzie nacisk na wprowadzenie polityk, które ograniczą emisję gazów cieplarnianych, ochronią bioróżnorodność i zatrzymają degradację środowiska naturalnego.
To w oczywisty sposób szczytne cele, mające na celu zapobieżenie nieodwracalnym zmianom na Ziemi i zapewnienie przyszłym pokoleniom możliwości dobrego życia. Jednak metody przyjęte przez Ostatnie Pokolenie budzą już nie tylko kontrowersje, ale gniew i sprzeciw.
Przedstawiciele tego środowiska często sięgają bowiem po radykalne środki, takie jak blokady dróg, okupacje budynków czy organizowanie masowych protestów, które paraliżują centra miast. Tego rodzaju działania mają na celu zwrócenie uwagi mediów i opinii publicznej na palące problemy, jednakże ich skutkiem ubocznym jest chaos i zakłócanie życia zwykłych ludzi.
Czarę goryczy przelały szczególnie ostatnie akcje, których celami były wielkie lotniska w Niemczech. Ostatnie Pokolenie w zaledwie kilka dni sparaliżowało porty Kolonia/Bonn, Berlin-Brandenburg oraz Frankfurt Airport. Schemat działania był wszędzie podobny – włamanie na teren lotniska, wbiegnięcie na pas startowy i przyklejenie się do niego specjalistyczną substancją.
Dla niektórych brzmi to nawet zabawnie, ale do śmiechu nie było służbom odpowiedzialnym za bezpieczeństwo ruchu lotniczego.
Eksperci wyjaśnili, że takie akcje nie tylko popsuły plany podróży dziesiątkom tysięcy osób, ale tzw. aktywiści wywołali poważne zagrożenie dla zdrowia i życia pasażerów – zarówno samym wbiegnięciem na pasy, jak i doprowadzeniem do chaosu w ruchu nad Europą. Nie wszystkie samoloty miały przecież odpowiednią ilość paliwa, aby godzinami pozostawać w powietrzu lub lecieć do portu znacznie oddalonego od zaplanowanej destynacji.
Po ostatnich wydarzeniach niemiecki minister transportu Volker Wissing zapowiedział, że w jego kraju przyspieszą prace nad takimi zmianami w prawie, aby akcje na lotniskach były uznawane za ciężkie przestępstwa. A my donosząc o wydarzeniach we Frankfurcie nad Menem, zapytaliśmy czytelników naTemat.pl, co oni sądzą o działaniach Ostatniego Pokolenia.
Niemcy chcą surowych kar, a Polacy... Tak oceniliście Ostatnie Pokolenie w sondzie naTemat.pl
W naszej sondzie udział wzięło ponad 7 tys. użytkowników, a jej wyniki naprawdę powinny dać do myślenia tzw. aktywistom klimatycznym. Pozytywnie oceniło ich... zaledwie 2 proc. naszych respondentów. Kolejne 2 proc. na pytanie o ocenę działań Ostatniego Pokolenia odpowiedziało "trudno powiedzieć". Natomiast aż 96 proc. czytelników stwierdziło, że ich ocena jest negatywna.
Jak wielokrotnie już wspominaliśmy, powiększająca się rzesza krytyków Ostatniego Pokolenia argumentuje, że metody tej organizacji są zbyt agresywne i mogą prowadzić raczej do zniechęcania sprawami ekologicznymi. Wiele osób, które padły przypadkowymi ofiarami działań tzw. aktywistów, podkreśla, że sensowniejszy byłyby dialog z decydentami i współpraca z innymi organizacjami, zamiast konfrontacyjnych protestów w muzeach, na ulicach czy lotniskach.
Innym ważnym zarzutem padającym pod adresem Ostatniego Pokolenia jest też ten, który mówi, że organizacja uwielbia głośne akcje protestacyjne, ale bardzo cichy jest jej głos w sprawie konkretnych i realistycznych rozwiązań, które miałby ocalić nas przed katastrofą klimatyczną.