Bliski Wschód pozostaje jednym z najbardziej niestabilnych regionów świata, a Izrael, otoczony przez wrogie państwa i organizacje terrorystyczne, zmuszony jest nieustannie zmieniać swoje strategie obronne. Jedną z najnowszych koncepcji Jerozolimy ma być tzw. "czarna chmura", która zakłada zupełnie nowe myślenie o źródłach zagrożeń i reagowanie na nie.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Koncepcja "czarnej chmury" miała narodzić się jako odpowiedź na rosnące zagrożenie ze strony Iranu i jego sojuszników w regionie. Przez lata Izrael traktował Hezbollah, Hamas i inne grupy jako odrębne podmioty, koncentrując się na neutralizacji każdego z nich osobno.
Jednak w ostatnich latach sytuacja uległa zmianie. Teheran wykorzystał chaos na Bliskim Wschodzie, aby zacieśnić więzy z organizacjami terrorystycznymi, które działały dotychczas na stosunkowo niezależnych frontach.
Co to jest "czarna chmura"? Zupełnie nowe spojrzenie na Bliski Wschód
Jak wynika z doniesień izraelskich, amerykańskich i niemieckich mediów na temat "czarnej chmury", przełomowym momentem w rozwoju nowej strategii były tragiczne wydarzenia po 7 października 2023 roku, gdy z jednej strony Izraelczycy stali się celem okrutnych zbrodni palestyńskiego Hamasu, a zarazem Iran, libański Hezbollah i ich mniejsi sojusznicy zaczęli koordynować swoje działania na niespotykaną dotąd skalę.
Potem był kwietniowy nalot irańskich rakiet i dronów na Izrael, a dziś państwo to wyczekuje odwetu za przeprowadzoną w Teheranie akcję, w której zneutralizowany został przywódca Hamasu Ismail Hanija i śmierć dowódcy Hezbollahu Fuada Szukra w Bejrucie.
W tym kontekście pojawiła się właśnie koncepcja postrzegania różnych zagrożeń dla Izraela jako jednej wielkiej "czarnej chmury", która przesuwa się głównie tam, gdzie zawieje teherański wiatr.
Jak wyjaśniają m.in. związany z "The Jerusalem Post" serwis informacyjny "Walla",czy niemiecki "Bild", dowódcy Sił Obronnych Izraela mieli przekonać Benjamina Netanjahu, że Izrael nie może już pozwolić sobie na traktowanie wszystkich zagrożeń oddzielnie, a musi przyjąć, iż w przypadku eskalacji konfliktu, zostanie zmuszony do "gry na kilku fortepianach".
W praktyce mowa o mierzeniu się z Hezbollahem w Libanie,Hamasem w Strefie Gazy, różnymi milicjami w Iraku i Syrii, a także mającymi coraz większe ambicje bojówkarzami Huti z Jemenu. Izraelska armia ma stać się gotowa do szybkiej i skoordynowanej reakcji na różne scenariusze zakładające, że ruch jednego wroga wywołuje reakcję łańcuchową.
W ramach tej strategii Izrael miał już wzmocnić swoje zdolności wywiadowcze i walki cybernetycznej, które uznano za kluczowe w zapobieganiu niespodziewanym atakom oraz szybkiemu identyfikowaniu zagrożeń – od nalotów rakietowych i dronowych, po tzw. operacje asymetryczne, takie jak sabotaż czy cyberataki.
Stopniowej zmianie ma też ulegać obrona wewnętrzna, bo zagrożenie atakami na izraelskie miasta, infrastrukturę krytyczną oraz cele cywilne jest w najbliższym czasie wysoce prawdopodobne.
Rozproszenie "czarnej chmury" już wkrótce? Izrael ma rozważać atak prewencyjny
Pomysł na "rozpraszanie czarnej chmury" wiąże się jednak z nowymi wyzwaniami w relacjach z sojusznikami. Zmiana strategii Izraela wobec otaczających go wrogów wywołała podobno zaniepokojenie w kilku ważnych stolicach, gdzie uznano ją raczej za katalizator dla eskalacji na Bliskim Wschodzie.
Zbyt ostra odpowiedź na działania Iranu i jego sojuszników może przecież prowadzić do pełnoskalowej wojny, której nikt na Zachodzie nie chce. Szczególnie że wciąż trwa wojna w Ukrainie i nie wiadomo, co Pekin zamierza zgotować mieszkańcom Tajwanu.
Ale ekipa Netanjahu ma przekonywać Waszyngton, Berlin, Londyn, czy Paryż, że chodzi de facto o strategię defensywną, mającą na celu "zapobieganie eskalacji poprzez skuteczne odstraszanie".
Spekuluje się, iż pierwszym testem "rozpraszania czarnej chmury" ma być – i to już w najbliższych dniach – prewencyjny atak sił izraelskich na cale Hezbollahu w Libanie. Ostateczna decyzja w tej sprawie może zależeć od przebiegu rozmów izraelskiego ministra obrony Jo'awa Galanta z amerykańskim sekretarzem obrony Lloydem Austinem. Obaj dżentelmeni bieżącą sytuację omawiają podobno codziennie.
Kluczowe dla sukcesu nowej strategii jest bowiem nie tylko wzmocnienie izraelskiej armii, ale także umiejętność prowadzenia przez Jerozolimę skutecznej dyplomacji. Tylko to pozwoli na minimalizowanie ryzyka eskalacji.
Tak Izraelczycy szykują się na "czarną chmurę"
Nowe podejście do traktowania przeciwników nie jako odrębne podmioty, a jeden zintegrowany front, na Siłach Obronnych Izraela ma wymusić także pewne zmiany taktyczne i stricte technologiczne. W pierwszej kolejności mowa tu o jeszcze lepszej koordynacji obrony powietrznej.
Izrael od lat rozwija zaawansowane systemy obrony przeciwrakietowej, takie jak Żelazna Kopuła, Proca Dawida i Strzała, które stanowią trzon obrony przed różnymi typami zagrożeń z powietrza. Ich skuteczność jest legendarna, ale skutki "rozpraszania czarnej Chmury" mogą wymusić na systemach przeciwdziałanie zagrożeniom z różnych kierunków jednocześnie.
Ich przeciążeniu zapobiec mają więc dodatkowe inwestycje w zaawansowane systemy wywiadu elektronicznego oraz cyberwojny – dające możliwość monitorowania i zakłócania komunikacji przeciwnika. To pozwoli na szybszą reakcję na zagrożenia oraz skuteczniejsze planowanie ofensywy. Na przykład, poprzez integrację danych z różnych źródeł, takich jak satelity, drony, czy systemy radarowe i tworzenie na tej podstawie precyzyjnych map sytuacyjnych.
Siły Obronne Izraela mają też położyć większy nacisk na mobilność. Szybkie przerzucanie jednostek, gotowość do natychmiastowego działania oraz elastyczność operacyjną uznano za kluczowe w obliczu możliwych ataków wielofrontowych (lub własnych uderzeń). W reorganizacji m.in. transportu i logistyki pomóc mają amerykańscy i europejscy sojusznicy.
Od partnerów Jerozolima ma oczekiwać nowego myślenia o źródłach zagrożenia na Bliskim Wschodzie i prowadzenia wymiany danych wywiadowczych w taki sposób, aby na Iran, Hezbollah, Hamas, Huti i resztę patrzeć jako na jedną wielką "czarną chmurę" zagrażającą nie tylko Izraelczykom, ale i Amerykanom oraz mieszkańcom Europy.