
Jak informował w naTemat.pl Adam Nowiński, od połowy lipca w Warszawie mieszkańcy znajdują dziesiątki martwych ptaków i niestety sprawdził się czarny scenariusz. We wspólnym komunikacie Główny Lekarz Weterynarii i Główny Inspektor Sanitarny potwierdzili, że w próbkach pobranych od polskich ptaków wykryto gorączkę Zachodniego Nilu. Choć część ekspertów przeczuwała to od początku, po oficjalnym wskazaniu na WNF (od ang. West Nile Fever) powszechnie zapanowało jednak spore zaskoczenie. Ta choroba wirusowa dotychczas była bowiem kojarzona głównie z krajami o znacznie cieplejszym klimacie. Tymczasem okazuje się, że zmiany klimatyczne musiały zajść już tak daleko, iż nawet nad Wisłą niebezpieczny, przenoszony przez komary wirus może wywoływać poważne zagrożenie.
Gorączka Zachodniego Nilu w Polsce. Choroba, która zabija ptaki jest groźna także dla ludzi
Polskie media skupiły się na sytuacji dziesiątkowanych przez gorączkę Zachodniego Nilu zwierzętach, ale należy pamiętać, że WNF to choroba potencjalnie groźna także dla ludzi. Zakażenie może prowadzić do poważnych komplikacji zdrowotnych, w tym zapalenia opon mózgowych, zapalenia mózgu oraz powikłań neurologicznych.
W Europie Zachodniej służby medyczne już bardzo głośno apelują do społeczeństwa o wzmożoną czujność, a do decydentów o podejmowanie środków zapobiegawczych w celu ochrony ludności przed zakażeniem. Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób (ECDC, ang. European Centre for Disease Prevention and Control) w najnowszych raportach zwraca uwagę, że potwierdzonych w Unii Europejskiej przypadków gorączki Zachodniego Nilu jest więcej, niż w ubiegłych latach.
Szczególnie poważnie do sytuacji podchodzą w Grecji i Hiszpanii, gdzie przypadków zakażeń wśród ludzi odnotowano najwięcej. Jednak alarmujące obywateli o zagrożeniu komunikaty pojawiły się tego lata także w Niemczech, gdzie okazuje się, że migrują przenoszące wirusa gorączki Zachodniego Nilu komary znad Adriatyku – Włoch, Słowenii, Chorwacji, czy Czarnogóry.
Czy miałeś/-aś świadomość zagrożenia związanego z gorączką Zachodniego Nilu w Polsce?
257 odpowiedzi
Zachodni eksperci oczywiście uspokajają, że zakażenie wirusem Zachodniego Nilu w większości przypadków przebiega bezobjawowo – nawet u 80 proc. zakażonych osób nie występują żadne symptomy choroby, a dla większości pozostałych zakażonych objawy zazwyczaj są łagodne. Świadomość zagrożenia jest jednak konieczna, aby nie znaleźć się w grupie 1 proc. zakażonych, w przypadku których występuje poważne zagrożenie dla zdrowia i życia.
Wśród łagodnych objawów gorączki Zachodniego Nilu – które mogą pojawić się w ciągu 2 do 14 dni od ukąszenia przez zakażonego komara – znajdują się gorączka, ból głowy, ból mięśni i stawów, nudności, wymioty, czasem również wysypka skórna i powiększenie węzłów chłonnych. Objawy te zazwyczaj ustępują samoistnie w ciągu kilku dni do kilku tygodni.
Jednak we wspomnianym ok. 1 proc. przypadków zakażenie wirusem Zachodniego Nilu może prowadzić do poważnych powikłań neurologicznych, takich jak zapalenie opon mózgowych, zapalenie mózgu lub ostre porażenie wiotkie. Te stany mogą być niezwykle groźne, zwłaszcza dla osób starszych, z osłabionym układem odpornościowym lub cierpiących na przewlekłe choroby.
Zobacz także
Co to w ogóle jest gorączka Zachodniego Nilu?
Wirus Zachodniego Nilu (ang. WNV, West Nil Virus) należy do rodziny Flaviviridae i jest jednym z najpowszechniej rozprzestrzenionych wirusów z tej grupy na świecie. Pierwsze przypadki zakażenia u ludzi odnotowano w Afryce w latach 30-tych XX wieku, jednak z biegiem czasu choroba rozprzestrzeniła się na inne kontynenty, w tym Europę i Amerykę Północną.
W Polsce patogen ten jest relatywnie nowym zagrożeniem, ale jego obecność była już kilkukrotnie potwierdzona w badaniach nad komarami oraz u ptaków, które są tzw. głównymi gospodarzami wirusa.
Wirus Zachodniego Nilu jest przenoszony na ludzi przede wszystkim przez ukąszenia zarażonych komarów, które wcześniej miały kontakt z zakażonymi ptakami. Człowiek, podobnie jak inne ssaki (na przykład konie), jest tzw. incydentalnym gospodarzem, co oznacza, że nie odgrywa znaczącej roli w cyklu życia wirusa, jednak może u niego dojść do rozwinięcia się ciężkiej choroby, w tym szczególnie:
Zobacz także
Wirus Zachodniego Nilu w Polsce. Skąd to się u nas wzięło?
W ostatnich latach w Europie Środkowej i Wschodniej obserwuje się wzrost liczby przypadków zakażeń wirusem Zachodniego Nilu. Zmiany klimatyczne, takie jak coraz cieplejsze lata i łagodniejsze zimy, sprzyjają rozmnażaniu się komarów, które są głównymi wektorami tego wirusa. Dodatkowo zwiększona mobilność ludzi i zwierząt oraz migracja ptaków przyczyniają się do szybszego rozprzestrzeniania się wirusa na nowe obszary.
W Polsce, choć liczba potwierdzonych przypadków u ludzi jest wciąż stosunkowo niska, naprawdę nie powinniśmy lekceważyć zagrożenia. Obserwuje się wszakże coraz częstsze doniesienia o zakażeniach w krajach sąsiadujących, takich jak Niemcy, Czechy i Węgry, co sugeruje, że wirus może z łatwością rozprzestrzeniać się również na teren naszego kraju.
Jak uchronić się przed zakażeniem wirusem Zachodniego Nilu? Niestety, obecnie nie istnieje szczepionka dla ludzi, a leczenie ma charakter wyłącznie objawowy. W związku z tym kluczową rolę w ochronie przed zakażeniem odgrywa profilaktyka, polegająca na unikaniu ukąszeń komarów, czyli:
Natomiast w przypadku wystąpienia objawów mogących sugerować zakażenie wirusem Zachodniego Nilu – takich jak nagły, silny ból głowy, sztywność karku, wysoka gorączka, zaburzenia widzenia, zmiany w zachowaniu czy dezorientacja – należy natychmiast skontaktować się z lekarzem.
Jak zwykle wczesna diagnoza i podjęcie odpowiednich kroków mogą zapobiec rozwinięciu się zapalenia opon mózgowych czy nawet zapalenia mózgu.