Zaginięcie Izabeli Parzyszek. Ekspert zwrócił uwagę na jej samochód.
Zaginięcie Izabeli Parzyszek. Ekspert zwrócił uwagę na jej samochód. Fot. Facebook

Mnożą się teorie wokół zaginięcia Izabeli Parzyszek. Teraz głos zabrał kolejny ekspert ds. kryminalistyki. Jan Gołębiowski, bo o nim mowa, zwrócił uwagę na samochód 35-latki. Wysnuł także hipotezę dotyczącą samobójstwa. "W pobliżu nie ma rzek czy większych zbiorników wodnych. Jest trochę terenów zadrzewionych, do których jednak trzeba dojść, aby targnąć się tam na życie" – czytamy.

REKLAMA

Od 9 sierpnia cała Polska zadaje sobie to samo pytanie – co stało się z Izabelą Parzyszek? Ślad po 35-latce rozpłynął się na autostradzie A4, gdy ta jechała odebrać swojego ojca ze szpitala.

Słynny profiler zabrał głos ws. Izy Parzyszek. Zwrócił uwagę na samochód.

Teraz głos w sprawie zabrał znany profiler i psycholog kryminalny oraz biegły sądowy Jan Gołębiowski. W obszernym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych zwrócił uwagę na samochód, którym podróżowała kobieta.

"Po pierwsze sprawdziłbym stan samochodu i zbadał, jaka to usterka. To pozwoliłoby na zweryfikowanie okoliczności zatrzymania samochodu. Czy w samochodzie lub pobliży są kluczyki, czy zaginęły razem z kierowcą? Czy kobieta dysponowała tylko jednym telefonem?" – zaczął.

"Jeżeli tak to dlaczego go zostawiła w samochodzie? Czy dzwoniła do kogoś jeszcze, czy tylko do ojca? Czy dzwoniła do męża, jeżeli nie, to dlaczego? Mogła poprosić kogoś o pomoc, ale dlaczego nikt nie holował jej np. do najbliższej stacji? (w kierunku Legnicy jest Orlen na wysokości Wilczyc, to około 5 -10 km). Czy została porwana? Może ktoś pod pozorem pomocy uderzył ją i wciągnął do swojego samochodu. Dlatego jej telefon mógł zostać w jej samochodzie" – kontynuował.

Gołębiowski zwrócił również uwagę na hipotezy dotyczące samobójstwa.

"Nie mam podstaw, żeby ją zakładać jako bardziej pewną, ale zweryfikowałbym również i taką możliwość. Do tego byłby konieczny wywiad z bliskimi, najlepiej przeprowadzony przez znającego się na tym psychologa. W pobliżu nie ma rzek czy większych zbiorników wodnych. Jest trochę terenów zadrzewionych, do których jednak trzeba dojść, aby targnąć się tam na życie" – podsumował.

Co stało się z Izabelą Parzyszek? Ekspertka podała trzy scenariusze

Jak pisaliśmy w naTemat, w rozmowie z Onetem o tym, co mogło się stać z Izabelą Parzyszek powiedziała prof. Ewa Gruza, kryminalistyczka, ekspertka w dziedzinie badań dokumentów z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

– Mamy w Polsce wyróżnione trzy różne typy zaginięć, tak klasyfikuje je policja. Pierwszy: to sytuacja, kiedy ewidentne jest zagrożenie dla zdrowia i życia osoby zaginionej i wtedy natychmiast podejmowana jest akcja poszukiwawcza – powiedziała.

I dodała: – W drugim przypadku: to zagrożenie dla zdrowia i życia jest mniejsze, nie ma potrzeby ogłaszać od razu alertu dla policji. Zaś w trzecim typie zaginięć: adekwatne staje się przypuszczenie, że osoby zaginione oddaliły się samowolnie, że chciały zerwać kontakt z rodziną, z całym swoim dotychczasowym otoczeniem.

– Na razie nie trafiono na nic, co mogłoby pomóc. Jest też bardzo trudno w kwestii świadków. Być może jest jedno nagranie, które do czegoś mogłoby się przydać, te materiały posiada policja – powiedział.

– Tak naprawdę wszystko, co mamy, to wiemy, jak była ubrana tego dnia. I to tyle, co udało nam się ustalić – dodał.

Wiadomo, że zaginiona miała ze sobą biały plecak, który można zobaczyć na jednym z policyjnych zdjęć. Jego też nie było w samochodzie. Pan Tomasz wcześniej w rozmowie z Onetem podkreślał, że policjanci od razu po zgłoszeniu zaginięcia sprawdzili telefon kobiety, który został w aucie. – Ja znam żonę, wiem, że nie uciekła. Że nikogo nie miała – przekonywał.

Z informacji, które przekazał naTemat mąż zaginionej ma wynikać, że ze strony policji mają być podejmowane poszukiwania z psami. – Chyba policja zaangażowała w sprawę już bardzo dużo. Nie mam im nic do zarzucenia – przyznaje.

Śledczy mają sprawdzić też nowy trop – być może coś więcej o sprawie mogłyby wiedzieć firmy przewozowe.

– Całe grono znajomych śledzi doniesienia i jeździ w różne miejsca. Skupiamy się też coraz bardziej na informacjach, które mogą mieć firmy przewozowe z tej trasy. Być może one coś mają, ale to też musi być weryfikowane przez policję – podsumował.