Mnożą się teorie wokół zaginięcia Izabeli Parzyszek. Teraz głos zabrał kolejny ekspert ds. kryminalistyki. Jan Gołębiowski, bo o nim mowa, zwrócił uwagę na samochód 35-latki. Wysnuł także hipotezę dotyczącą samobójstwa. "W pobliżu nie ma rzek czy większych zbiorników wodnych. Jest trochę terenów zadrzewionych, do których jednak trzeba dojść, aby targnąć się tam na życie" – czytamy.
Reklama.
Reklama.
Od 9 sierpnia cała Polska zadaje sobie to samo pytanie – co stało się z Izabelą Parzyszek? Ślad po 35-latce rozpłynął się na autostradzie A4, gdy ta jechała odebrać swojego ojca ze szpitala.
Słynny profiler zabrał głos ws. Izy Parzyszek. Zwrócił uwagę na samochód.
Teraz głos w sprawie zabrał znany profiler i psycholog kryminalny oraz biegły sądowy Jan Gołębiowski. W obszernym wpisie opublikowanym w mediach społecznościowych zwrócił uwagę na samochód, którym podróżowała kobieta.
"Po pierwsze sprawdziłbym stan samochodu i zbadał, jaka to usterka. To pozwoliłoby na zweryfikowanie okoliczności zatrzymania samochodu. Czy w samochodzie lub pobliży są kluczyki, czy zaginęły razem z kierowcą? Czy kobieta dysponowała tylko jednym telefonem?" – zaczął.
"Jeżeli tak to dlaczego go zostawiła w samochodzie? Czy dzwoniła do kogoś jeszcze, czy tylko do ojca? Czy dzwoniła do męża, jeżeli nie, to dlaczego? Mogła poprosić kogoś o pomoc, ale dlaczego nikt nie holował jej np. do najbliższej stacji? (w kierunku Legnicy jest Orlen na wysokości Wilczyc, to około 5 -10 km). Czy została porwana? Może ktoś pod pozorem pomocy uderzył ją i wciągnął do swojego samochodu. Dlatego jej telefon mógł zostać w jej samochodzie" – kontynuował.
Gołębiowski zwrócił również uwagę na hipotezy dotyczące samobójstwa.
"Nie mam podstaw, żeby ją zakładać jako bardziej pewną, ale zweryfikowałbym również i taką możliwość. Do tego byłby konieczny wywiad z bliskimi, najlepiej przeprowadzony przez znającego się na tym psychologa. W pobliżu nie ma rzek czy większych zbiorników wodnych. Jest trochę terenów zadrzewionych, do których jednak trzeba dojść, aby targnąć się tam na życie" – podsumował.
Co stało się z Izabelą Parzyszek? Ekspertka podała trzy scenariusze
Jak pisaliśmy w naTemat, w rozmowie z Onetem o tym, co mogło się stać z Izabelą Parzyszek powiedziała prof. Ewa Gruza, kryminalistyczka, ekspertka w dziedzinie badań dokumentów z Katedry Kryminalistyki Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.
– Mamy w Polsce wyróżnione trzy różne typy zaginięć, tak klasyfikuje je policja. Pierwszy: to sytuacja, kiedy ewidentne jest zagrożenie dla zdrowia i życia osoby zaginionej i wtedy natychmiast podejmowana jest akcja poszukiwawcza – powiedziała.
I dodała: – W drugim przypadku: to zagrożenie dla zdrowia i życia jest mniejsze, nie ma potrzeby ogłaszać od razu alertu dla policji. Zaś w trzecim typie zaginięć: adekwatne staje się przypuszczenie, że osoby zaginione oddaliły się samowolnie, że chciały zerwać kontakt z rodziną, z całym swoim dotychczasowym otoczeniem.
– Na razie nie trafiono na nic, co mogłoby pomóc. Jest też bardzo trudno w kwestii świadków. Być może jest jedno nagranie, które do czegoś mogłoby się przydać, te materiały posiada policja – powiedział.
– Tak naprawdę wszystko, co mamy, to wiemy, jak była ubrana tego dnia. I to tyle, co udało nam się ustalić – dodał.
Wiadomo, że zaginiona miała ze sobą biały plecak, który można zobaczyć na jednym z policyjnych zdjęć. Jego też nie było w samochodzie. Pan Tomasz wcześniej w rozmowie z Onetem podkreślał, że policjanci od razu po zgłoszeniu zaginięcia sprawdzili telefon kobiety, który został w aucie. – Ja znam żonę, wiem, że nie uciekła. Że nikogo nie miała – przekonywał.
Z informacji, które przekazał naTemat mąż zaginionej ma wynikać, że ze strony policji mają być podejmowane poszukiwania z psami. – Chyba policja zaangażowała w sprawę już bardzo dużo. Nie mam im nic do zarzucenia – przyznaje.
Śledczy mają sprawdzić też nowy trop – być może coś więcej o sprawie mogłyby wiedzieć firmy przewozowe.
– Całe grono znajomych śledzi doniesienia i jeździ w różne miejsca. Skupiamy się też coraz bardziej na informacjach, które mogą mieć firmy przewozowe z tej trasy. Być może one coś mają, ale to też musi być weryfikowane przez policję – podsumował.