Jeśli "Ampelkoalition" dotrwa tak długo, za rok o tej porze Niemcy będą na ostatniej prostej przed wyborami do Bundestagu. I musiałby wydarzyć się cud, aby Olaf Scholz miał szansę na utrzymanie fotela kanclerskiego. Jego socjaldemokraci mają rekordowo niskie poparcie, topnieje elektorat zielonych, a liberalni koalicjanci właśnie spadli pod próg wyborczy. Dużą przewagę nad rywalami konsekwentnie budują za to polityczni spadkobiercy Angeli Merkel.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Najnowszy sondaż "Politbarometer" przeprowadzony na zlecenie ZDF przez Forschungsgruppe Wahlen mówi, że gdyby wybory federalne w Niemczech odbywały się w najbliższą niedzielę, wygraliby je chadecy z CDU/CSU.
Formacja, która europejskiej scenie politycznej dała postacie takiego formatu, jak Konrad Adenauer, Helmut Kohl i Angela Merkel, cieszy się dziś 32-proc. poparciem. Czyli o 16 punktów wyższym niż druga w najnowszych badaniach populistyczna AfD.
Czy Olaf Scholz utrzyma władzę w Niemczech? Przed wyborami musiałby stać się cud...
Wręcz upokarzające dla nich są natomiast notowania formacji wchodzących w aktualnie rządzącą w RFN tzw. Ampelkoalition (pol. koalicja sygnalizacji świetlnej – od czerwonych, żółtych i zielonych barw partyjnych jej członków). Socjaldemokratyczna SPD kanclerza Olafa Scholza może liczyć na poparcie 14 proc. Niemców i to jeden z najgorszych wyników tej istniejącej od 1863 roku partii.
Do 13 proc. skurczył się zielony elektorat Die Grünen, a liberałowie z FDP w najnowszym sondażu zameldowali się poniżej progu wyborczego. Notują oni wynik rzędu zaledwie 4 proc. i wygrywają już tylko z rozpadającą się skrajnie lewicową Die Linke, na koncie której zostały marne trzy punkty.
Gdyby dane z najnowszego badania przełożyły się na rzeczywiste wyniki wyborów do Bundestagu, utworzenie rządu byłoby możliwe tylko w ramach dwóch scenariuszy koalicyjnych. Pierwszy to kolejna w historii niemieckiej polityki tzw. Große Koalition (pol. wielka koalicja) zawarta między CDU/CSU a SPD. Z takim poparciem w przeszłości funkcjonował pierwszy, trzeci i czwarty gabinet Merkel.
Alternatywna opcja to koalicja chadeków z zielonymi (lub nimi oraz liberałami, o ile ci drudzy finalnie znaleźliby się powyżej progu). Trudne doświadczenia kanclerza Scholza uczą jednak, że główna partia rządząca potrafi słono płacić za realizację proekologicznych postulatów, które wymuszają uderzenie po kieszeniach tak ważnej w niemieckiej polityce klasy średniej...
Całkowitym political-fiction pozostają natomiast scenariusze zakładające sojusz zwycięskiej CDU/CSU z którąś z partii populistycznych. Ze względu na swoje antyunijne i antynatowskie, a za to prorosyjskie nastawienie, za tzw. murem ogniowym znajdują się zarówno AfD, jak i BSW.
Kto nowym kanclerzem Niemiec? W grze są Markus Söder, Hendrik Wüst i Friedrich Merz
Choć sondaże wyglądają jak wyglądają, Olaf Scholz niedawno oznajmił, że... zamierza ponownie być kandydatem SPD na kanclerza (czyli liderem kampanii, gdyż szefa niemieckiego rządu nie wybiera się w wyborach powszechnych, a głosowaniu Bundestagu).
Partyjna wierchuszka zareagowała na to głównie milczeniem, bo o konkretnych nazwiskach nie chciano mówić przed 2025 rokiem. Dobitnie wypowiedzieli się za to respondenci nowego sondażu.
Pozytywnie scholzowskie plany oceniło zaledwie 29 proc. badanych, negatywną opinię wyraziło zaś 67 proc. Nieco lepiej dla urzędującego kanclerza wypadły odpowiedzi udzielone wyłącznie przez elektorat SPD – w tym przypadku "za" było 53 proc. wyborców, ale jednocześnie aż 41 proc. opowiedziało się przeciw kontynuowaniu jego misji.
A kto ma realne szanse zostać nowym kanclerzem Niemiec? U szykujących się do odzyskania władzy chadeków giełdę nazwisk skurczono do kilku najsilniejszych graczy. W oczach ogółu wyborców w ostatnim badaniu najlepiej wypadł aktualny premier Bawarii i lider tamtejszej CSU Markus Söder, który otrzymał 27 proc. głosów.
Jednak tylko o cztery punkty gorszy wynik zdobył uchodzący za przedstawiciela młodego pokolenia premier Nadrenii Północnej-Westfalii Hendrik Wüst. Dopiero za plecami polityków reprezentujących landy największy oraz najbardziej ludny uplasował się przewodniczący CDU Friedrich Merz z wynikiem rzędu 18 proc.
QUIZ: Tylko prawdziwy Polak zna Niemców tak dobrze! Sprawdź, co wiesz o sąsiadach zza Odry
Kiedy natomiast zapytano wyłącznie wyborców chadeckich, wyraźniej na powadzenie wysunął się bawarski przywódca. Södera wskazało 33 proc. badanych, a Wüsta i Merza po 25 proc.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie ze standardowym kalendarzem wyborczym, nazwisko następnego kanclerza RFN poznamy po 28 września 2025 roku, gdy wybrany powinien zostać skład Bundestagu 21. kadencji. Niewykluczone jednak, że kiepskie nastroje społeczne i coraz silniejsze tarcia w trójpartyjnej koalicji sprawią, iż dojdzie do wyborów nieco przyspieszonych.
W rozważaniach nad takim scenariuszem komentatorzy sceny politycznej po zachodniej stronie Odry najczęściej wskazują terminy późną jesienią tego roku lub wiosną przyszłego.