W poniedziałek, 26 sierpnia, na terytorium Polski wleciał obiekt z Ukrainy. Służby przekazały nowe fakty w sprawie, wykluczając możliwość, że jest to rakieta. Wojskowi są w trakcie poszukiwań w rejonie gminy Tyszowice, a policja próbuje odnaleźć świadków zdarzenia.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
W poniedziałek, 26 sierpnia, przed godziną 13:00 pojawiła się informacja o obiekcie, który przyleciał z Ukrainy na terytorium Polski. Sprawą zajęło się wojsko, a generał Maciej Klisz, Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych, przekazał mediom, cytowany przez portal RMF, że "prawdopodobnie jest to bezzałogowy statek powietrzny".
Wcześniej spekulowano, że mógł to być pocisk rakietowy. Obiekt miał zostać zlokalizowany na terenie gminy Tyszowce w województwie lubelskim.
– W czasie poniedziałkowego zmasowanego ataku na terytorium Ukrainy mieliśmy prawdopodobnie do czynienia z wlotem obiektu na terytorium Polski. Obiekt był potwierdzony radiolokacyjnie przez co najmniej trzy stacje radiolokacyjne. Obiekt miałem w pełnej kontroli, byłem gotowy do jego zestrzelenia – poinformował generał Klisz.
Nowe fakty ws. obiektu z Ukrainy
Wirtualna Polska powołując się na PAP donosi, że w akcji poszukiwawczej obiektu powietrznego bierze udział 70 żołnierzy Wojsk Obrony Terytorialnej.
– Obecnie rejon poszukiwań zawężony jest do gminy Tyszowce, dokładnie na północny zachód od miejscowości Tyszowce. Poszukiwania trwają również z powietrza za pomocą śmigłowców – przekazał rzecznik Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych, podpułkownik Jacek Goryszewski.
Poinformowano również, że siły zaangażowane w poszukiwania mogą zostać wzmocnione. Rzecznik powtórzył słowa generała Klisza, że najprawdopodobniej poszukiwany obiekt to "bezzałogowy statek powietrzny", być może typu Shahed, używany przez Rosję przeciwko Ukrainie. Możliwość, że był to pocisk rakietowy, została wykluczona.
Z kolei nadkomisarz Andrzej Fijołek, rzecznik lubelskiej policji, poinformował, że służby poszukują świadków zdarzenia, prosząc o zwrócenie uwagi na charakterystyczne dźwięki i hałasy. Poszukiwania prowadzone są na terenie powiatów tomaszowskiego i hrubieszowskiego.
Dowództwo Operacyjne RSZ wydało również komunikat, wyjaśniając, dlaczego obiekt nie został zestrzelony.
– Od momentu wejścia w polską przestrzeń powietrzną podjęto próby weryfikacji wizualnej obiektu w celu identyfikacji przed ewentualną neutralizacją. Niestety z uwagi na panujące warunki atmosferyczne nie udało się go jednoznacznie zidentyfikować co uniemożliwiło podjęcie decyzji o jego zestrzeleniu – poinformowano.
To nie pierwsza taka sytuacja
Podobna sytuacja z niezidentyfikowanym obiektem miała miejsce kilka dni temu w miejscowości Orzechowo pod Olsztynem w województwie warmińsko-mazurskim. Został on jednak znaleziony w środę, 21 sierpnia, a początkowo podejrzewano, że może to być balon meteorologiczny. Na miejscu znaleziono również metalową kapsułę.
Służby uspokoiły jednak, że nie ma powodów do obaw, potwierdzając, że jest to balon meteorologiczny. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez policję.
Inny incydent miał miejsce kilka miesięcy temu w miejscowości Warkałki koło Miłakowa, gdzie również pojawił się tajemniczy obiekt. Funkcjonariusze poinformowali, że także był to balon meteorologiczny. W podobnym czasie taki obiekt pojawił się również we wsi Kierwik pod Szczytnem.