– Oczywiście, że jest wściekłość. Ale niech pani sobie wyobrazi, że pracuje pani w jedynej redakcji, jaka jest i nie jest pani w stanie robić nic innego. A dziś dzwoni szef i mówi: "Od jutra 10 proc. obniżki". I co? Jest pani wściekła, ale co pani zrobi? Rzuci pracę i będzie bezrobotna? – mówi polityk PiS. Dlatego, jak słyszymy w partii Kaczyńskiego, będą zaciskać zęby, ale będą na nią płacić. Oto jak to znoszą. I jak patrzą na Daniela Obajtka, który wyskoczył przed szereg.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jeden z polityków mówi, że sam od kilku kolegów w partii słyszał, że nie będą płacić kwoty, o którą zaapelowało kierownictwo partii. Przypomnijmy – to minimum tysiąc złotych z przypadku posłów i senatorów oraz minimum 5 tys. zł w przypadku deputowanych do PE.
– Są niezadowoleni, ale i tak wiadomo, że zapłacą. Mówią: "Ja nie będę tego płacił. Tylko jak mnie zmuszą, jak wszyscy inni będą płacili, to też zapłacę. Ale to i tak jest jakiś skandal" – opowiada.
Twierdzi, że chętniej by wpłacali, gdyby wiedzieli, na co pójdą te pieniądze. I gdyby byli inaczej traktowani w partii.
– Niektórzy koledzy czują, że nie są traktowani w porządku. Gdyby było uczciwe podejście do posłów, to ludzie płaciliby z chęcią, byłoby budowanie wspólnego ducha. A jeśli ktoś przypomina sobie o kimś, kiedy trzeba płacić, kiedy trzeba zapierd***ć, a później w ogóle się o nim nie pamięta, co widać przy układaniu list wyborczych, to dlaczego mamy za to umierać? – pyta polityk PiS.
Jak twierdzi, nikt z nimi nie rozmawia np. o kandydatach PiS na prezydenta: – Jest większe prawdopodobieństwo, że poseł PiS dowie się tego z mediów. A nie można nam tego jasno powiedzieć? Żeby prezes powiedział, że np. jest dwóch kandydatów? To by nas wewnętrznie budowało. A nie, że jesteśmy traktowani jak z buta.
Dlatego na hasło "wpłaty na PiS" i emocje w partii reaguje tak:
– Gdyby atmosfera w partii była dobra, byłoby po prostu wkurzenie. Na zasadzie, coś się stało, ale trudno: "Trzeba zapłacić". Ale jeśli wokół pani wszystko się wali, a pani jeszcze ma dodatkowo płacić za coś tysiąc złotych, to emocje są bardzo złe.
Inny z polityków dodaje: – Będą się zastanawiali: "Po diabła to, ale trzeba płacić". I będą płacić jak kolejny rachunek do zapłacenia za prąd, za gaz. Co ci ludzie mają zrobić? Z bólem serca, ale będą płacić. Nawet 5 zł z bólem serca by płacili, a tysiąc?.
Jest frustracja i oburzenie. "Co ja jestem winien?"
Przypomnijmy, PiSstraciło prawie 11 mln złotych dotacji. Bez darowizn nie jest w stanie normalnie funkcjonować. A oni – zgodnie z wolą kierownictwa partii – nagle muszą pozbyć się części swojego uposażenia na cel, którego nikt wcześniej raczej nie planował.
Jak przekazał 30 sierpnia Mariusz Błaszczak, od września posłowie i senatorowie oraz europosłowie PiS miesięcznie mają przekazywać na partię obowiązkowe kwoty. Z obliczeń Onetu wynika, że w ciągu roku PiS mógłby zebrać w ten sposób około 3,9 mln zł.
Inny z polityków przyznaje – emocje są.
– Niektórzy czują się ducha winni. Mówią: "Nie uczestniczyłem w żadnych piknikach. W moim regionie nic takiego się nie odbywało. Nie brałem w niczym udziału". Dlaczego poseł, który zrobił kampanię, przedstawił fakturę, zrobił rozliczenie, ma poczuwać się do winy? – pyta.
– Jest frustracja? – pytam.
– No jest. Ale nie na prezesa, że zaapelował o wsparcie, tylko na odebranie nam pieniędzy. Na całą sytuację. Jak rozmawia się z ludźmi, to każdy mówi, że trudno, trzeba wpłacić. Jeśli chcemy grać drużyną i osiągnąć jakiś sukces, to musimy wesprzeć partię. Albo chcemy przetrwać, albo to rozwalić. Ale jest oburzenie. "Co ja jestem winien?" – słychać – odpowiada.
Podkreśla – polityk w Sejmie zarabia ok. 9 tys. zł na rękę.
– To nie jest łatwe dla każdego, bo tysiąc złotych to ponad 10 proc. jego uposażenia w Sejmie. To nie są wielkie pieniądze, dziś kierowca tira może więcej zarabiać. A jeśli ktoś ma kredyt? Są tacy, którym się nie przelewa. Są posłowie, którzy pożyczki biorą z Sejmu. Każdą sytuację trzeba zrozumieć indywidualnie. Niektórzy mają dodatkowe zajęcie, inni nie – mówi.
"Wiadomo, że smutno wydaje się własne pieniądze"
Jednak emocje w PiS trudno jednoznacznie rozgryźć. Niektórzy mówią, że tematu w ogóle nie ma i nikt o tym nie rozmawia.
– Jedni będą się cieszyć, że mogą wesprzeć partię. A inni będą się zastanawiać: po co? Ale przyjmą to jako koszty uzyskania przychodu. Bo chcą być posłami teraz, ale też w następnej kadencji. Gdy ich żony i mężowie zapytają, po co te wpłaty, to odpowiedzą: "Bym mógł kandydować następny raz" – mówi wprost jeden z polityków.
Niektórzy twierdzą, że z tego powodu w PiS wrze. A inni, że wręcz przeciwnie.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Wrze? Tak bym tego nie określił. Jesteśmy karną drużyną. Są decyzje, którym trzeba się podporządkować i jedziemy do przodu – reaguje kolejny polityk.
Podoba mu się oddawanie części wynagrodzenia? Przez sekundę nawet mnie nabiera.
– Z wielką radością przyjęliśmy tę informację, że możemy się dołożyć do funkcjonowania naszej partii. Wszyscy, jak jeden mąż, jesteśmy tym zachwyceni – odpowiada poważnie.
Po czym wybucha śmiechem.
– Oczywiście, że tak normalnie, po ludzku, to pewnie nikt nie jest zachwycony. Bo wiadomo, że smutno wydaje się własne pieniądze. Ale wszystko zależy od człowieka. Od tego, jaką sytuację rodzinną i życiową ma każdy z parlamentarzystów. Jeśli jest młody, ma dzieci i kredyt na mieszkanie, to bardziej będzie go to boleć. Ale jak ktoś ma dzieci odchowane, to za 9 tys. zł uposażenia posła można przeżyć miesiąc. I tysiącem spokojnie można się podzielić – kwituje.
Ale wiadomo, że zarobki europosłów to zupełnie inna bajka. Jak tu po ludzku odbierają nagłe wezwanie do wpłat na rzecz partii?
"Będą płacić, ale będą czekać do ostatniego dnia"
Tu małe wtrącenie. Politycy powtarzają – i podkreślają – że są przyzwyczajeni do płacenia na partię. Czytaj – przełkną wszystko dla jej dobra. Na przykład co miesiąc płacą 500 zł na klub PiS.
– Każdy płacił, to jest normalne. Z tych pieniądze finansujemy kawę, herbatę, wyjazdy klubu, spotkania itp. Jesteśmy przyzwyczajeni. Teraz razem to będzie 1,5 tys. zł. Jeśli partia chce przetrwać, a motorem są posłowie i europosłowie, to na pewno jest to słuszne rozumowanie. Nie można powiedzieć, że wszystko za nas zrobią – zwraca uwagę jeden z parlamentarzystów PiS.
Kolejny: – Teraz ta składka będzie wyższa. Ale trudno, trzeba jakoś żyć. Liczymy na to, że sąd tę sprawę rozstrzygnie i nie będzie to trwało długo.
I następny: – Wiadomo, że każdy z posłów na coś wydałby te pieniądze. Ale mamy sytuację, jaką mamy. Jest, jak jest. PKW poszło za daleko. Jesteśmy, gdzie jesteśmy. I trudno, trzeba się z tym pogodzić. Tego tupu ściąganie środków odbywało się nie raz.
Jednak jeden z nich wskazuje, że europosłowie też miewali dodatkowe finansowe obowiązki.
– Były takie sytuacje, że co pewien czas, raz od wielkiego dzwonu, musieli coś zapłacić. I wyli – reaguje jeden z polityków.
– ???
– Chodzi o składki na Europejskich Konserwatystów i Reformatorów (EKR). I albo partia je płaciła, albo europosłowie. Jeśli wpłacali je europosłowie, to partia była zwolniona z obowiązku ich wnoszenia. I partia wolała, żeby robili to oni. Ale to im się nie podobało. Płacili, ale ściąganie czasem trwało miesiącami – twierdzi.
Teraz mają płacić po minimum 5 tys. zł.
– Będą płacić, ale będą czekać do ostatniego dnia. Potem uznają, że trzeba zapłacić, poczekają jeszcze z trzy dni i zapłacą – przewiduje ich kolega z PiS.
"Te słowa są oburzające. Jakby wyśmiewające nas"
Ale nowy europoseł PiS Daniel Obajtek już zapowiedział, że wpłaci więcej niż 5 tys. zł, może też opłacić składkę za prezesa Kaczyńskiego. Można powiedzieć – podniósł poprzeczkę. Również w skali przypodobania się prezesowi.
– Jeśli będzie trzeba, to jako europoseł zapłacę o wiele więcej niż pięć tysięcy złotych na PiS, także za prezesa Jarosława Kaczyńskiego – zapowiedział w rozmowie z "SE".
To zaś nie wszystkim się spodobało.
– Te słowa są oburzające. Jakby wyśmiewające nas. Powinien mieć pokorę dla każdego posła, bo dzięki tym 231 osobom pełnił tę funkcję i tyle zarabiał – reaguje jeden z polityków.
– To, co powiedział, jest źle odbierane. Mówię pani uczciwie – źle. Wręcz to negujemy. Mówi się, że nie dorósł. Odebrano to tak, że wychodzi ponad stan. I pokazuje, że jest wielki, bo miał wielkie dojście do kasy, czyli stanowisko. A słowa o prezesie to wręcz upokorzenie prezesa – dodaje.
Inny z polityków: – Pochwalam. Wcześniej dobrze zarabiał, teraz dobrze zarabia, więc dla niego to pewnie żaden problem. A dla zwykłego, przeciętnego posła to są znaczące pieniądze.
Po co to jednak tak szumnie ogłaszać? Jeden z polityków sam zwraca uwagę, że zaraz zacznie się wytykanie palcami, kto ile wpłacił. I jak ratował partię. Na przykład Mateusz Morawiecki również enigmatyczne zasygnalizował swoją wpłatę.
– Więcej niż tysiąc złotych i to od razu jak otrzymałem informację, że PKW postąpiła tak niegodnie – tak powiedział money.pl Mateusz Morawiecki. Na pytanie, "ile", odpowiedział, że "Sporo".
Są też sygnały od innych. Na przykład wpłatą pochwalił się Ryszard Terlecki. Inni też już zdążyli to zrobić.
Na koniec pytamy jeszcze o bunt w szeregach PiS, o którym mówił Jan Krzysztof Ardanowski. Były minister zdrowia stwierdził, że jest powszechne przekonanie, że to milionerzy związani z PiS powinni łożyć na formację. W rozmowie z "SE" powiedział: "Myślę, że część polityków PiS, zwłaszcza młodszych, będzie się buntować, bo nie chcą płacić na PiS".
Tu jednak również trudno o jednoznaczny obraz.
Jeszcze inny z polityków PiS twierdzi, że nie widzi żadnego buntu w PiS. O wpłatach rozmawiał z wieloma posłami z młodego pokolenia. – Nikt nie miał z tym najmniejszego problemu. Rozmowy dotyczyły tego, kto już wpłacił, na zasadzie: "Ja już wpłaciłem wczoraj. Ja dzisiaj. Ja przygotowałem przelew". Nie było żadnej wątpliwości – mówi.
– Jestem członkiem PiS od 20 lat. Pamiętam gorsze i lepsze chwile i to, jak wspomagaliśmy naszą partię wszystkimi siłami. Nigdy nie było dla mnie problemem, żeby płacić składki. Jestem przyzwyczajony do wsparcia partii, to nasz obowiązek. W pełni identyfikuję się z nią ideologicznie i poglądowo. Dla mnie jest naturalną rzeczą, że jeśli partia potrzebuje pomocy, to tę pomoc ode mnie też dostanie – dodaje.