Spacerek po górach w sandałach lub klapkach jest zabawny. Burza na szczycie przejdzie bokiem, a ulewy boją się tylko ci z cukru ulepieni. Tak do chodzenia po Tatrach, ale nie tylko, podchodzi chyba znaczna część turystów. Czy naprawdę chcemy powtórki z Giewontu? Moim zdaniem to tylko kwestia czasu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Tatry są naszym dobrem narodowym. Miejscem, do którego można uciec przed całym złem tego świata i choć przez moment spojrzeć na codzienne problemy z oddali. Kocham ich ciszę, ten moment, kiedy liczy się tylko droga przede mną. Ale ten raj na ziemi regularnie rujnują mi turyści. I nie chodzi mi o ich liczbę.
Mam serdecznie dość patrzenia na kolejnych agentów w klapeczkach albo sandałkach. A na szczycie mojej piramidy nienawiści są ci, którzy w góry pchają się podczas burzy.
Burza w Tatrach przejdzie bokiem. Wszyscy jesteśmy ekspertami od pogody
W ostatnich dniach na tatrzańskich grupach dyskusyjnych znów pojawiły się wpisy dotyczące ludzi, którzy mimo grzmotów i tak z uśmiechem na twarzy wędrowali na jeden ze szczytów. W końcu "niejedną ulewę w górach już widzieli". Szkoda tylko, że nie biorą pod uwagę, że akurat ta w razie uderzenia pioruna może być ich ostatnią.
Druga popularna odpowiedź to "przejdzie bokiem". Ja wiem, że wszyscy jesteśmy meteorologami i synoptykami. Lata spędziliśmy na odpowiednich studiach, a w plecaku obok kanapki, wody i kijów trekkingowych mamy całą przenośną stację meteorologiczną. Serio? Pogoda jest nieprzewidywalna, potrafi się zmienić z godziny na godzinę, zwłaszcza w górach. Dlatego wyróbmy w sobie jeden nawyk – słyszę grzmot w górach, to obracam się na pięcie i jak najszybciej schodzę na dół albo pędzę do najbliższego schroniska.
Im dłużej patrzę na to, co dzieje się w górach, tym dłużej mam wrażenie, że tragedia z Giewontu z 2019 roku niczego nas nie nauczyła. Przypomnieć wam, co się wtedy działo? Blisko 200 osób też myślało, że burza pójdzie bokiem, że niejedną ulewę w górach już widzieli. Efekt? Kiedy w Giewont uderzył piorun, zginęły 4 osoby. Kolejnych ok. 160 zostało rannych. Była to jedna z najtragiczniejszych burz w historii Tatr. I wiele osób winiło wtedy krzyż, który jest na szczycie. Podobno to on miał przyciągnąć błyskawice. Prawda była jednak inna.
Sprawdzanie prognoz pogody w Tatrach jest dla słabych
Przed rokiem, kiedy uciekałam z Czarnego Stawu pod Rysami przed burzą i minęłam już Morskie Oko, na niebie pojawiły się czarne niczym ziemia chmury. I fakt, nie było to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w górach, ale ta sytuacja pokazała mi skalę problemu.
Kiedy ja starałam się jak najszybciej zejść na dół, inni dopiero szli na górę. Całymi tłumami i rodzinami wspinali się, doskonale widząc przed sobą czarne chmury i słysząc kolejne grzmoty. Naprawdę, tego nie dało się uniknąć. Ja o burzy wiedziałam, bo sprawdziłam prognozę pogody. Wszystko było zaplanowane tak, żeby zdążyć przed nadejściem żywiołu. Ulewa dopadła mnie dopiero na Wodogrzmotach Mickiewicza.
Ale schodząc, postanowiłam urządzić szybką sondę tatrzańską. Ludzi, którzy ciągnęli na górę, pytałam o to, czy przed wyjściem sprawdzili prognozę pogody. Odpowiedzi pamiętam do dziś. "Tak, ale pewnie i tak się nie sprawdzi", "Nie, a po co?" – słyszałam. Ale moja ulubiona wypowiedź brzmiała "nie, ale przecież wszyscy idą, to nic się nie stanie". Psychologia tłumu nas wykończy.
Czytaj także:
TPN, a może by tak doedukować ludzi trochę na siłę?
Skala problemu związanego z niewłaściwym sprzętem, ale przede wszystkim regularnego olewania prognoz pogody równocześnie mnie przeraża i doprowadza do szału. Bo oczywiście, raz, drugi, trzeci, czy nawet pięćdziesiąty się uda. Ale skąd pewność, że 51. nie będzie tym ostatnim? I już trudno, chcecie się bawić w samobójców, to wasza sprawa. Ale pamiętajcie, że po was ruszą ratownicy, którzy też będą musieli zaryzykować swoje życie.
Więc może przyszedł dobry moment, żeby zacząć wtłaczać turystom wiedzę na siłę? Zacznijmy od rozmów w szkołach np. w ramach zajęć z wychowania fizycznego. Zamiast kopać piłkę między dwa słupki po raz setny, porozmawiajmy o czymś, co być może pewnego dnia uratuje czyjeś życie.
Czytaj także:
Druga propozycja, to ekrany z prognozami pogody przy wejściach do parku. Tak, nie będą one wyglądały ładnie i estetycznie. Ale skoro mamy już tam budki, do których ustawiają się tłumy chcących kupić bilet, to umilmy im czas oczekiwania prognozami pogody. A zimą naprawdę zacznijmy sprawdzać, jaki sprzęt mają przy sobie odwiedzający i gdzie chcą wędrować. Tak, większości i tak to nie zatrzyma, ale może choć niektórzy zastanowią się nad tym, co robią. Może słowo jakiegoś autorytetu nareszcie zadziała i liczba turystów w raczkach na Rysach będzie choć trochę mniejsza.
Sezon burzowy nad Tatrami trwa. W tym roku jest wyjątkowo długi. A ponieważ to właśnie wrzesień i październik są najlepszymi miesiącami do wędrowania po górach, bądźcie bezpieczni na szlakach. Sprawdzajcie prognozy pogody np. na stronie Meteoblue, gdzie możecie wprowadzić interesujący was szczyt. Uważajcie na siebie. I to nie tylko w Tatrach, ale i w pozostałych górach. I do zobaczenia gdzieś na trasie.