
Kabaret pod Wyrwigroszem na tydzień przed trzecią rocznicą katastrofy smoleńskiej stworzył piosenkę, w której drwi z Antoniego Macierewicza i hipotezy o zamachu. To jednak tylko jedno z wielu artystycznych dzieł, które powstały z inspiracji Smoleńskiem. Inne, zdecydowanie bardziej poważne, robią dużą karierę w "drugim obiegu". Jak chociażby muzyczny "Tryptyk Smoleński" czy sztuka "Bezkrólewie", której żaden teatr nie chce wystawić…
"Wiara. Nadzieja. Miłość. Tryptyk Smoleński"
"Na telebimach będziemy przypominać wszystkich poległych. Będą materiały filmowe. Przewidujemy też koncert filharmoników, którzy na tę okazję stworzyli utwór 'Tryptyk Smoleński'" – tak poseł PiS Joachim Brudziński mówił na łamach "Rzeczpospolitej" o planie obchodów trzeciej rocznicy katastrofy pod smoleńskiej.
W krzyż się przemienia samolot, kiedy się patrzy nań z góry. A przecież zaledwie wczoraj tłuszcza wołała "ukrzyżuj!"
"Bezkrólewie"
"Bezkrólewie" to inaczej "zakazana sztuka", bo takim mianem określają ten spektakl prawicowe portale. Wojciech Tomczyk, autor scenariusza, przyznał, że pisał go tak, by żaden teatr się nim nie zainteresował. Wszystko dlatego, że są tam bardzo wyraźne odniesienia do katastrofy smoleńskiej. Jak można się dowiedzieć z prawicowego portalu wnas.pl, bohaterami sztuki są ludzie dwóch wrogich obozów, w tym trójka uciekinierów (jedna z postaci przypomina Donalda Tuska), która opuszcza stolicę "po wypadku lub zamachu".
Teatry publiczne są w jakiś sposób powiązane i kontrolowane przez władzę, więc siłą rzeczy odbywa się tu jakaś nieformalna cenzura lub autocenzura. Oczywiście pozostaje nadzieja w teatrach prywatnych i produkcjach niezależnych.
Wierszem o Smoleńsku
Po 10 kwietnia 2010 roku internet zalała fala poezji, także tej amatorskiej. "Ten okropny Katyń naraził nas na straty i teraz znów kolejny raz ten sam Katyń na okrutną próbę wystawia nas" – pisała na przykład jedna z internautek. Szczególną popularność zyskała posmoleńska twórczość poety Jarosława Marka Rymkiewicza, który jest idolem na prawicy. Tak zwracał się do Jarosława Kaczyńskiego 19 kwietnia 2010 roku: "Dwie Polski. Jedna chce się podobać na świecie i ta druga, ta, którą wiozą na lawecie. Ta w naszą krew jak w sztandar królewski ubrana, naszych najświętszych przodków tajemnicza rana. (…) Jarosławie! Pan jeszcze coś winien jest Bratu!".
Dokąd idziecie? Z Polską co się będzie działo? O to nas teraz pyta to spalone ciało. I jest tak, że Pan musi coś zrobić w tej sprawie. Niech się Pan trzyma – Drogi Panie Jarosławie.
Namalować katastrofę
Ogień, krew, przerażeni ludzie i ich wyrwane serca – tak wygląda obraz, który po katastrofie smoleńskiej namalował Zbigniew Maciej Dowgiałło, malarz, reżyser, absolwent warszawskiej ASP. Rok temu jego dzieło znalazło swoje miejsce w pokamedulskim kościele na Bielanach i od razu wywołało sporo kontrowersje. Wierni narzekali, że przedstawia drastyczne sceny, a poza tym jest po prostu kiczowaty. Malarz, niezrażony krytyką, wystawił obraz na sprzedaż.
Poruszony, zdruzgotany i przygnębiony tym, co się stało pod Smoleńskiem 10 kwietnia 2010 roku, ale i tym, co się wokół tej narodowej tragedii działo potem i dzieje się teraz, ja skromny prowincjonalny malarz, zmagający się z biedą i chorobami, zadałem sobie pewnego dnia takie oto pytanie: "Czy gdyby Matejko żył, namalowałby katastrofę smoleńską?".
Pomnik za pomnikiem
W zestawieniu nie może zabraknąć pomników, bo w całej Polsce wyrastały i wciąż wyrastają jak grzyby po deszczu. Medialną karierę robią jednak tylko te najbardziej "ekstrawaganckie". Tak było choćby w przypadku pomnika w Kałkowie-Godowie w województwie świętokrzyskim – betonowej makiety samolotu Tu-154 ze zdjęciami ofiar katastrofy w oknach. Są jednak tacy, którzy nie przejmują się łatką "badziewia" i chętnie odwiedzają to miejsce. Zapewne zrobią to także 10 kwietnia tego roku.
To jest makabra na temat śmierci, w dodatku całkowicie pozbawiona norm estetycznych. Mam nadzieję, że to się nie okaże wirusowe i nie powstaną tysiące takich Tupolewów

