Od kilkudziesięciu lat jedno się z pewnością nie zmieniło – nadal cały tydzień czekamy z utęsknieniem na weekend. Dawniej jednak w piątek po pracy drogi wyjazdowe z miast stały w długich korkach. Mieszkańcy ruszali w trasę. Poza miasto. Na działki. No bo jak weekend to jedziemy na działki – swoje, rodziny, znajomych. W ostateczności wynajmujemy mały domek w ośrodku wypoczynkowym. A dziś? Ośrodki popadają w ruinę, a niektórzy nie odwiedzili działki od lat. Dlaczego kultura działkowicza upada?
Dawniej wypoczynek na działce, weekendowe prace w ogródku, czy plażowanie w pobliżu rzek było prawdziwą rozrywką, niemal tradycją. Mieszkańcy większych i mniejszych miast, jak tylko stopniały śniegi rozpoczynali sezon działkowy. Pakowało się jedzenie w koszyk, rzeczy i rodzinę do samochodu, słomkowy kapelusz wkładało się na głowę i ruszało się w drogę. I tak co tydzień na piątek, sobotę i niedzielę uciekało się od zgiełku miasta. Dziś miasto męczy tak samo, jeśli nawet nie bardziej. Rusza sezon działkowy, ale na prywatnych działkach i w ośrodkach wypoczynkowych wcale nie będzie tłumów. I nie jest to wcale kwestia nieznośnie przedłużającej się zimy.
Działka kontra centrum handlowe
Zmieniła się kultura wypoczynku, przez co kultura działkowicza upada. Wypad na działkę czy do domku letniskowego stracił na atrakcyjności. Jeśli już decydujemy się na wyjazd, to chętniej nad morze, w góry, na Mazury lub na jakiś wypad zagraniczny. – Jak mieliśmy kilkanaście lat, zaczynała się wiosna, wraz z nią zaczynał się sezon na działki. To były super wypady. Spędzaliśmy ze znajomymi większość wakacji na działkach – wspomina Anna z Warszawy. – Dlaczego przestaliśmy jeździć? Hm... w sumie nie wiem. Chyba zaczęliśmy wyjeżdżać po prostu w bardziej "fancy" miejsca – przyznaje Anna.
Tłumy działkowiczów przeniosły się na kanapy i do centrów handlowych. To właśnie z zakupowymi galeriami przegrały działki. Ta weekendowa rozrywka łączy mieszkańców dużych i małych miast. – Centra handlowe są w tej chwili największą konkurencją dla działek jeśli chodzi o popularne formy spędzania czasu wolnego. Galerie handlowe wydają się bardziej atrakcyjne zwłaszcza dla mieszkańców małych miejscowości – zaznacza dr Mirosław Pęczak, socjolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego.
Takie same spostrzeżenia ma blogerka naTemat Beata Wielgosz – zapalony działkowiec: – W weekendy wiele osób wybiera centra handlowe. Tam są tłumy niezależnie od pory dnia i tygodnia – taka rozrywka zamiast bycia na świeżym powietrzu. To trochę przerażające – ocenia.
Działkowicz 2.0
Beata Wielgosz nie do końca zgadza się jednak z tym, że kultura działkowicza upada. – Na pewno się zmieniła. Ci, którzy mają swoje działki, po rodzicach, dziadkach nadal chętnie na nie przyjeżdżają. Nawet młodzi ludzie z dziećmi. Nie zostają jednak, jak to było popularne kiedyś, na cały weekend. Przyjeżdżają np. rano w sobotę, a wieczorem wyjeżdżają. Rzadko kto już śpi na działkach. Nie ma takich imprez jak kiedyś, takiego gwaru – przyznaje Beata Wielgosz. Działkowicze na dłużej zostają tylko w lipcu i sierpniu, ale to i tak nie są typowe urlopy, tylko krótkie wypady.
Dr Mirosław Pęczak, socjolog kultury z Uniwersytetu Warszawskiego wyraźnie rozgranicza ośrodki wypoczynkowe i działki rekreacyjne. – Ośrodki od 20 lat są w kryzysie. Nie wytrzymały konkurencji. Właściwie gdzie się nie pojedzie widać, że albo podupadają w ruinę, albo nic się w nich nie dzieje – zauważa i dodaje, że po zmianie ustroju wielu Polaków zaczęło wyjeżdżać nad ciepłe morze. Sytuacja działek prywatnych jest nieco lepsza, choć i tak wyraźnie widać spadek zainteresowania. – Z badań, które przeprowadzaliśmy trzy lata temu wynika, że wypoczynek na działce nadal jest popularnym sposobem spędzania wolnego czasu. Dotyczy to zarówno kultury wielkomiejskiej, jak i małomiasteczkowej – mówi.
Tradycję działkowania podtrzymuje przede wszystkim starsze pokolenie. – Starsi łatwiej przyzwyczajają się do miejsca i wypoczynku na działce. Lubią spokojniejszy tryb życia. Młodzi są bardziej mobilni i aktywni, szukają większej przestrzeni – mówi dr Pęczak. Socjolog zwraca uwagę na jeszcze jeden aspekt – "zamożność, która spada". – Dawniej posiadanie działki rekreacyjnej było dowodem na wyższy status materialny. Później się to nieco wyrównało, a dziś znowu widać różnice. Ci, którzy są mniej zamożni często wyprzedają działki, lub ich wcale nie mają. Część Polaków w ogóle nie spędza urlopu poza domem. W czasie kryzysu zdarza się tak coraz częściej – dodaje socjolog.
To właśnie kryzys może sprawić, że działkowe eskapady wrócą jednak do łask. Kosztują zdecydowanie mniej niż wyjazd do kurortu, a taki odpoczynek wcale nie musi być mniej atrakcyjny. Większość jest przecież w pobliżu jakiejś rzeki, jeziora czy lasu. Większość ma też już przecież dostęp do bieżącej wody, prądu, a nawet telewizji co powinno skusić szczególnie miłośników telewizyjnej kultury kanapowej.
Czytaj też: Długie weekendy i 7 dni urlopu = 17 dni wypoczynku. Kiedy wziąć wolne w 2013 roku?