Podczas rozpoczynających się dziś rozmów na szczycie G20 prezydent Turcji Recep Tayyip Erdoğan ma przedstawić swój plan pokojowy dla Ukrainy. Ostrzega też, że dane wywiadowcze nie są łaskawe dla ofiar rosyjskiej agresji, więc będą konieczne ustępstwa ze strony Wołodymyra Zełenskiego.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Jak donosi "Bloomberg", prezydent Turcji zaproponuje stronom konfliktu zamrożenie linii frontu na Ukrainie. Propozycja Recepa Tayyipa Erdoğana ma też obejmować rezygnację Ukrainy z członkostwa w NATO na co najmniej 10 lat oraz utworzenie zdemilitaryzowanej strefy buforowej w Donbasie. W zamian Ukraina dostałaby dużo nowoczesnej broni, strefą zaś zawiadywałyby wojska międzynarodowe.
Propozycja tureckiego przywódcy pojawia się w momencie, gdy kraje NATO przygotowują się na prezydenturę Donalda Trumpa. Jak już można się spodziewać, Trump będzie próbował wymusić pokój na zdecydowanie niekorzystnych dla Ukrainy zasadach, nie bacząc na jej straty terytorialne.
Erdoğan wie, że turecka propozycja nie przypadnie Zełenskiemu do gustu. Ale Ukraina jest w ciężkiej sytuacji. Prezydent Zełenski sam zresztą mówił, że trzeba zrobić wszystko, by w przyszłym roku zakończyć wojnę środkami dyplomatycznymi.
Recep Tayyip Erdoğan określa swoje podejście jako realistyczne. Chce najpierw zatrzymać walki, następnie zaś usiąść do rozmów.
Bloomberg dodaje, że wedle jego źródeł Erdoğan chce przekonać Zełenskiego danymi wywiadowczymi. Te zaś mają wskazywać, iż jeśli walki nie zostaną wstrzymane, to Ukraina straci kolejne duże fragmenty swojego terytorium.
Szczyt G20 odbywa się w Brazylii. Jego skład osobowy jest niezwykle ciekawy. Kraje G20 debatują bez udziału prezydenta Rosji Władimira Putina. Brazylia jest bowiem stroną Statutu Rzymskiego Międzynarodowego Trybunału Karnego (MTK), który w zeszłym roku wydał nakaz aresztowania Putina za porwanie ukraińskich dzieci. Gdyby Putin w Brazylii się pojawił, mógłby zostać aresztowany. Rosyjskiego dyktatora reprezentuje szef jego dyplomacji Siergiej Wiktorowicz Ławrow.
Na szczyt nie przyjedzie też prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. Chyba nie w smak mu obecność Ławrowa.
Zmiana reguł gry ws. zachodniej broni. Rosję to zaboli
Zgodnie z informacjami agencji Reuters oraz "New York Times", w niedzielę 17 listopada prezydent Biden zezwolił Ukrainie na użycie rakiet ATACMS, dostarczonych przez Stany Zjednoczone. Rakiety o zasięgu do 300 kilometrów mają zostać wykorzystane do atakowania celów na terytorium Rosji, w tym wojsk rosyjskich i północnokoreańskich w obwodzie kurskim. Decyzja ta ma na celu obronę ukraińskich sił w tym regionie i pomoc w odzyskaniu okupowanych przez wroga terytoriów.
Jak pisaliśmy w naTemat.pl mapa potencjalnych celów została opublikowana w mediach. Eksperci wskazują na możliwy atak na lotniska wojskowe w Kursku i Woroneżu, centra dowodzenia w Briańsku, oraz fabryki broni i magazyny uzbrojenia w Orle. Pierwsze ataki mogą nastąpić w najbliższych dniach.
Zezwolenie na użycie rakiet ATACMS przez Ukrainę to istotna zmiana w polityce Stanów Zjednoczonych. Rakiety o zasięgu 300 kilometrów mogą umożliwić precyzyjne zaatakowanie celów w głębi terytorium Rosji. Należy również podkreślić, że decyzja ta zapadła na dwa miesiące przed objęciem urzędu przez prezydenta elekta Donalda Trumpa, który zapowiadał ograniczenie wsparcia dla Ukrainy, a wręcz zadeklarował, że zakończy wojnę dzięki swoim znajomościom z Putinem w 24 godziny.