Szymon Hołownia stanowczo zaprzeczył doniesieniom, jakoby studiował na Collegium Humanum i uzyskał tam dyplom. Sprawę opisał "Newsweek", powołując się na byłych pracowników uczelni, którzy twierdzą, że nazwisko marszałka Sejmu figurowało w systemach uczelni. Hołownia oskarżył o dezinformację potencjalnie służby państwowe i zasugerował... możliwy kryzys w koalicji rządzącej.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Wczoraj 27 listopada "Newsweek" poinformował, o doniesieniach byłych pracowników Collegium Humanum, którzy twierdzą, że nazwisko Szymona Hołowni także było na liście studentów i że widzieli jego podpis pod immatrykulacją, czyli przyrzeczeniem studenckim.
"Słynnym studentem" miał się również chwalić m.in. rektor Collegium Humanum. "Paweł Cz., który lubił powtarzać: mam Hołownię na liście" – napisał "Newsweek". Zszokowany informacjami marszałek Sejmu postanowił odpowiedzieć na te zarzuty i zaatakował słowami... Donalda Tuska.
Hołownia kontra Tusk. "Nie na to się umawialiśmy"
Przyparty pytaniami o studiowanie na Collegium Humanum marszałek Sejmu postanowił zabrać głos. – Nie studiowałem w uczelni Collegium Humanum, nie jestem absolwentem w CH, nie posiadam dyplomu. Nie podjąłem studiów na tej uczelni, nigdy nie dokonałem żadnej wypłaty na konto tej uczelni, związanej z opłatą za studia, nie uczestniczyłem w żadnych zajęciach prowadzonych przez tę uczelnię, nie uczestniczyłem w żadnych uroczystościach – wymieniał, zaprzeczając doniesieniom Szymon Hołownia w rozmowie z dziennikarzami w Sejmie.
Po chwili jednak Hołownia zmienił kurs i w ostrych słowach zaatakował Koalicję 15 października oraz... samego Donalda Tuska. Marszałek Sejmu stwierdził, że ktoś te (według niego nieprawdziwe) informacje musiał przekazać. Wśród potencjalnych informatorów rozprowadzających dezinformację wymienił służby kierowane przez Tuska, lub prokuraturę, a według szefa partii Polska 2050 i kandydata na prezydenta "nie na to się [z premierem] umawiali".
– Takimi pomówieniami, takimi kłamstwami... To oznacza, że sprawa jest bardzo poważna i to oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji. Bo jeżeli służby za tym stoją, albo służby lub prokuratura miała w tym jakikolwiek udział, bo skądś te informacje musiały wyciec, to będzie znaczyło, że nie jest to, to, na co się umawialiśmy – mówi Szymon Hołownia.
Szymon Hołownia na Collegium Humanum
"Byli pracownicy twierdzą, że był na liście studentów, ale nie przychodził na zajęcia" – możemy przeczytać w najnowszym materiale magazynu "Newsweek".
Informatorzy "Newsweeka" przekazali, również że "wszystkie oceny, pliki i dokumenty Szymona Hołowni były wpisane do Sokratesa, czyli systemu informatycznego obsługującego dydaktykę na wyższej uczelni". Marszałkowi Sejmu miał też zostać wystawiony dyplom. Chodzić ma o dyplom ukończenia studiów magisterskich z psychologii.
"Podstawą do tego miały być zaliczenia i oceny otrzymane wcześniej podczas studiów na SWPS. A także życzliwość byłego rektora Pawła Cz., który na własną odpowiedzialność wpisywał oceny i zaliczenia" – czytamy w gazecie. – Mówił, że robi to na podstawie doświadczenia życiowo-zawodowego studenta – powiedział jeden z rozmówców "Newsweeka".
Szymon Hołownia, jego rzeczniczka oraz politycy z partii Polska 2050 jednogłośnie zaprzeczają doniesieniom gazety.