Afera dotycząca Collegium Humanum wciąż budzi emocje, szczególnie gdy do dyskusji usiądą politycy z różnych opcji. W Radiu ZET doszło do ostrej wymiany zdań. Marcin Horała z PiS jednym zdaniem "wkopał" Przemysława Czarnka.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
– Zadajemy sobie pytanie, jak do tego doszło, że przez osiem lat Collegium Humanum było jak pączek w maśle, że wspierano jego niezgodne z zasadami filie zagraniczne. Tutaj rzeczywiście jest poważne pytanie zarówno o nadzór ministra Przemysława Czarnka, bo on wtedy odpowiadał również za szkolnictwo wyższe i naukę – mówiła w Radiu ZET wiceministra edukacji Katarzyna Lubnauer (KO).
Przypomniał o tym również prowadzący audycję Andrzej Stankiewicz. – To za waszych czasów zostały zmienione przepisy, tak że nie trzeba było mieć kursu na członka rad nadzorczych spółek, wystarczył tytuł MBA. I za waszych czasów ta uczelnia powstała. I mogę panu zaprezentować nagranie, na którym Przemysław Czarnek i uczestniczył w otwarciu Collegium Humanum filii w Rzeszowie – stwierdził dziennikarz.
"Wkopał pan ministra Czarnka"
Dalej Horała ocenił, że "mamy w Polsce problem z uczelniami wyższymi o śmieciowym poziomie wykształcenia". I tym jednym zdaniem... sam wszedł na minę. – Ale to Czarnek odwiedzał śmieciowe uczelnie? – dopytywał Stankiewicz. Horała bronił się, że chodzi o "problem strukturalny", ale do dyskusji wtrącił się Zgorzelski.
– Teraz wkopał pan ministra Czarnka bardzo mocno, bo powiedział pan przed chwilą, że dawał przyzwolenie na tworzenie śmieciowych uczelni – zauważył polityk PSL, ale Horała zapierał się, że Czarnek "nie dawał przyzwolenia".
Afera z Collegium Humanum
W najgorszej sytuacji są teraz prawdopodobnie ci, którzy kończyli edukację na uczelni
w momencie aresztowania Pawła Cz., byłego rektora CH (już opuścił areszt – red.). Od lutego CBA zatrzymało 28 osób w związku ze sprawą Collegium Humanum. Wśród nich znalazł się Jacek Sutryk, prezydent Wrocławia.
I właśnie z głośnymi nazwiskami od początku kojarzona była uczelnia, o której zaczęło się mówić jak o "fabryce dyplomów". Jeszcze za rządów PiS głośno zrobiło się o tym, że MBA zrobione w CH to droga na skróty do stanowisk na przykład w radach nadzorczych różnych państwowych spółek, a więc i sporych zarobków.