Dlaczego masło jest takie drogie? To pytanie nurtuje już chyba każdego. Składa się tylko z jednego składnika, a już nawet w dyskontach (bez promocji) kosztuje ok. 10 zł, a w sklepach osiedlowych już dawno przekroczyło tę granicę. Przebrnąłem więc przez przestudiowanie prawie każdego etapu produkcji masła, by dojść do wniosku, że i tak te ceny są... niższe niż realny koszt wytworzenia jednej kostki.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Nie jestem ekspertem od produkcji masła, ale jeśli mamy jakiś głośny lub ważny społecznie temat, to każdy wciela się w rolę specjalisty. Skorzystałem więc z chłopskiego rozumu i internetu, by spróbować pojąć to zjawisko, które z pewnością zagości przy świątecznych rozmowach.
Większość z nas już słyszała o tym, że globalnie spadła podaż mleka np. Nowej Zelandii, która jest największym eksporterem, co przełożyło się na wyższe ceny tego surowca na całym świecie.
Z czego robi się masło i jak powstaje? Wystarczy jeden składki: śmietanka 30-36 proc.
Wyciągnąłem kostki (sztabki?) masła z zamrażarki (sejfu na miarę roku 2024, ale i 2025), by sprawdzić, co tam jest w składzie. Obie oczywiście kupiłem na promocjach. Zarówno w zwykłym maśle extra, jak i w osełce jest tylko jeden składnik: śmietanka pasteryzowana.
Przemysłowo śmietanka jest podawana wielu obróbkom, by uzyskać pożądany efekt, czyli stabilną kostkę. Jak ze śmietanki robi się masło w fabryce?
"Śmietanka składa się zazwyczaj z 30-35 proc. tłuszczu, ma barwę białą lub lekko kremową. Śmietanka pasteryzowana jest przez kilkadziesiąt sekund w wysokiej temperaturze (około 90°C), co powoduje zniszczenie szkodliwych bakterii, drożdży i pleśni. Następnie prowadzi się proces odgazowania, czyli usunięcia lotnych substancji o nieprzyjemnym aromacie pochodzących m.in. z produktów działania mikroflory" – czytamy na stronie dobretluszcze.pl.
W kolejnym etapie śmietanka jest "ochładzana, by zawarty w niej tłuszcz uległ krystalizacji i zestaleniu. Proces ten zwany jest również dojrzewaniem fizycznym śmietanki". Potem następuje zmaślanie: "W procesie tym śmietankę miesza się, w efekcie czego – emulsję typu olej w wodzie przekształca się w emulsję typu woda w oleju, czyli masło".
Potem płucze się ją wodą, by usunąć resztki maślanki, białka i laktozy i rozpoczyna się proces wygniatania, by uzyskać dopuszczalną ilość wody. Jak widać, jest to całkiem skomplikowane, co rzecz jasna przekłada się też na końcową cenę masła w sklepie. A teraz doliczmy sobie do tego magazynowanie, transport, pensje, opakowania, reklamę, marże itd.
A co jeśli chcielibyśmy zrobić masło samemu? Też potrzebujemy takiej śmietanki. W domu jednak robi się to inaczej i nie wymaga żadnych maszyn z wyjątkiem miksera (lub ręcznej maselnicy jak z teledysku "My, Słowianie"). Przepisy podają, że średnio na zrobienie 200 g masła potrzeba pół litra (500 ml) śmietanki 30-36 procent.
I tu właśnie możemy odkryć, że masło jest drogie, bo śmietanka jest droga. Ta mniej tłusta, 30 procent, w sklepach (sprawdzałem dla przykładu w internecie) kosztuje od 5 do nawet 8 zł za... 250 ml. Czyli potrzebujemy dwóch takich opakowań do zrobienia jednej kostki.
Tak więc, pomimo tego, że masło w sklepach jest drogie, to przygotowanie go w domu wyjdzie podobnie (stosunek jest praktycznie 1:1) lub jeszcze drożej. Jeśli chcielibyśmy użyć "tłustszej" śmietanki, to jak łatwo się domyślić, też to nie opłaca, bo pół litra 36-procentowej kosztuje od 10 zł w górę.
Inna kwestia, że takie własnoręcznie przygotowane masło może lepiej smakować i teoretycznie jest bardziej naturalne (jednak śmietanki w sklepach też mają w sobie różne stabilizatory).
Masło jest drogie, bo śmietanka jest droga. A śmietanka jest droga, bo mleko jest drogie...
No dobrze, to dlaczego śmietana jest taka droga? Ponieważ powstaje z mleka (po odwirowaniu) to właśnie ten surowiec zdrożał w ostatnim czasie. Jak widać, pociągnął za sobą daleko idące konsekwencje. Wracamy więc do punktu wyjścia.
To jest po prostu efekt motyla (choć bardziej by pasowało efekt krowy), który machnął skrzydełkiem (ogonem) w Nowej Zelandii (jednak nie tylko tam, bo dużym producentem jest też USA czy Argentyna), więc teraz my w Polsce musimy szukać promocji, by nie płakać nad paragonem.
Jednak przecież kartony mleka są tanie. Litr 3,2 proc. w dyskoncie kosztuje 3-4 zł. Tak, ale potrzeba go bardzo dużo do zrobienia odpowiedniej ilości śmietany. Ile? W opisie urządzenia do produkcji śmietanki jest mowa o 10 litrach (czyli 30-40 zł) mleka 3,2 proc.... na 1 litr śmietanki 32 proc. Wtedy 1 kostka kosztowałaby nas 15-20 zł.
Jeśli więc chcielibyśmy zrobić masło od podstaw z mleka, mogłoby to nas wynieść dwa razy więcej niż najdroższa kostka w sklepie. Pójdźmy jeszcze głębiej, do źródła: krowy. Te mleczne nie są tanie. Niżej możecie zobaczyć przykładowe ceny z OLX: dobra krasula może kosztować od 6 do nawet 10 tys. złotych albo i więcej.
Na stronie Polskiego Radia dowiadujemy się, że po jednym dojeniu możemy otrzymać 4-5 l mleka. "Krowy - rekordzistki są jednak dużo bardziej wydajne. Wyspecjalizowane osobniki dają od 20 do 30 l mleka dziennie" – czytamy. Rekordzistki nastawione tylko na produkcję mogą go wyprodukować nawet 50 litrów.
Przyjmijmy, że nasza mućka da nam przy dobrych wiatrach 30 litrów jednego dnia. Z tego uzyskamy więc 3 litry śmietanki. Ta z kolei pozwoli nam wyprodukować 1200 g masła, czyli 6 standardowych kostek. To jednak czysta teoria i szacunkowe liczby, bo nie biorę pod uwagę nakładu pracy i czasu.
Podliczmy sobie teraz te wszystkie koszty... i od razu będziemy wiedzieć, dlaczego masło w sklepach jest tak drogie, a może wręcz przeciwnie: dlaczego jest takie tanie.
Dziennikarz popkulturowy. Tylko otworzę oczy i już do komputera (i kto by pomyślał, że te miliony godzin spędzonych w internecie, kiedyś się przydadzą?). Zawsze zależy mi na tym, by moje artykuły stały się ciekawą anegdotą w rozmowach ze znajomymi i rozsiadły się na długo w głowie czytelnika. Mój żywioł to popkultura i zjawiska internetowe. Prywatnie: romantyk-pozytywista – jak Wokulski z „Lalki”.