Julia Szeremeta bez wątpienia była jedną z największych sportowych bohaterek tego roku. Po latach porażek w polskim boksie nareszcie pojawiła się pięściarka, która była w stanie przywieźć do kraju krążek olimpijski. Po 125 dniach przerwy 21-latka wróciła na ring w wielkim stylu.
Reklama.
Podobają Ci się moje artykuły? Możesz zostawić napiwek
Teraz możesz docenić pracę dziennikarzy i dziennikarek. Cała kwota trafi do nich. Wraz z napiwkiem możesz przekazać też krótką wiadomość.
Fani Julii Szeremety z niecierpliwością czekali na jej powrót do ringu. 21-latka nie pojawiła się na mistrzostwach Polski, co dodatkowo podsyciło głód wrażeń wśród jej kibiców. Polka do walki stanęła dopiero 125 dni po pamiętnym finale IO w Paryżu. Po tamtej porażce, ale i kontuzji nadgarstka, czy przeciągającym się przeziębieniu i osłabieniu nie ma już śladu.
Julia Szeremeta kontra Niemka Lenie Buchner
21-latka zaprezentowała się publiczności w piątek 13 grudnia podczas gali Suzuki Boxing Night 32 w Lublinie. Jej rywalką na tej imprezie była utytułowana i doświadczona Niemka Lenie Buchner. Jako była mistrzyni swojego kraju i olimpijka miała argumenty, żeby powalczyć z Polką, ale ta błyskawicznie ustawiła pojedynek pod siebie.
Szeremeta poprowadziła starcie we własnym stylu. Zaczęła delikatnie, badając możliwości przeciwniczki. Kiedy poczuła, że wie już, na czym stoi, ruszyła do szaleńczego ataku, z którym Buchner nie umiała sobie poradzić. Błyskawiczne ciosy, dziurawa garda i kolejne uniki były i nadal są wizytówką młodej Polki. Niemka nie miała na nie odpowiedzi.
Szeremeta kąsała, a już po drugiej rundzie było pewne, że wzniesie pięść ku górze
Kolejne sekundy tego starcia upływały błyskawicznie. Schowana za gardą Niemka próbowała dosięgnąć Julii Szeremety, ale ta odpowiadała błyskawicznymi unikami, po czym od razu przechodziła do kontrataku. Niemka najczęściej nie nadążała przyjąć obronnej postawy i przyjmowała kolejne ciosy.
Pod koniec drugiej rundy z Buchner było już naprawdę źle. Gdyby nie gong, kto wie, czy 47. zwycięstwo na koncie Julii Szeremety nie byłoby nokautem. Na szczęście dla Niemki szarżę Polki przerwał gong. Trzecia runda była już tylko formalnością.
Po dwóch wygranych Szeremeta była już w zasadzie pewna wygranej. Żeby wrócić z Lublina ze zwycięstwem, Buchner musiałaby znokautować Polkę albo zmusić ją do popełnienia dyskwalifikującego błędu. Tak się jednak nie stało. Po trzech rundach sędziowie nie mieli wątpliwości, że to 21-latka jest zwyciężczynią tego pojedynku.