
Trumpowi należy się pewien specyficzny rodzaj szacunku. Udało mu się bowiem wprowadzić głupotę na salony. Dziś nikomu nie przeszkadzają idiotyzmy, jakie z prędkością karabinu wyrzuca z siebie szef najpotężniejszego państwa na świecie.
To dziwne, że miliony ludzi zastanawiają się, jaki Trump ma cel, zamiast być zażenowanymi jego kompletną ignorancją. Czy możemy być zaskoczeni faktem, że Donald Trump, prezydent najpotężniejszego póki co państwa na świecie, z taką łatwością opowiada kompletne bzdury, kłamstwa, łgarstwa, wypuszcza z ust odzywki, które delikatnie mówiąc, są chamskie?
Nie, bo on to robi od wielu, wielu lat. My w Polsce i tak słyszymy tylko o tych największych bzdurach. Wiele i tak puszczamy mimo uszu lub nie szukamy sensownego wyjaśnienia. A szkoda.
Słyszeliście może, jak Trump narzekał, że pieniądze amerykańskiego rządu szły na badania nad transpłciowymi myszami (transgender mice)? Możliwe że tak, pewnie większość ludzi mogła pomyśleć: "no co za absurd, to chyba wyrzucanie kasy w błoto". Prawda jest nieco inna, bo nie chodziło o myszy transpłciowe, ale transgeniczne.
To pewna różnica, bo transgeniczne myszy mogą służyć jako narzędzie (tak, to brutalne) do badań nowych leków, terapii i innych procedur medycznych dla ludzi. Dzięki nim można robić badania szybciej, skuteczniej, taniej i lepiej. Nie jest to więc jakaś chora idea, ale inwestycja służąca zdrowiu. My już to wiemy, ale Trump nie sprostował swoich słów, nie przeprosił.
A słyszeliście, jak Trump powtarzał za Muskiem, że świadczenia społeczne idą na ludzi w wieku 200 czy 300 lat? Bo ludzie Muska skopiowali dane świadczeniobiorców (prawdopodobnie nie mając do tego żadnych uprawnień) i doszli do wniosku, że opieka społeczna przez dekady wyłudziła dziesiątki miliardów dolarów na pomoc dla nieistniejących ludzi. Cóż za spisek! Tysiące pracowników wyłudzało wagony pieniędzy i nikt się nie zorientował!
Wytłumaczenie okazało się o wiele prostsze. Chłopcy Muska nie zrozumieli, jak zakodowana jest baza danych. Zbudowana została w archaicznym dziś COBOL–u. To język programowania, który powstał w 1959 roku na zlecenie Departamentu Obrony Stanów Zjednoczonych. W momencie, gdy powstawała baza danych obywateli, żyli jeszcze ludzie urodzeni w roku bodajże 1875. Programiści w miarę upływu lat musieli kombinować z zapisem dat urodzeń. W rzeczywistości chodzi więc o proste, ale zamierzone "błędy" w zapisie dat urodzeń. Trump z Muskiem nie sprostowali, nie przeprosili.
A pamiętacie, jak Trump mówił, że na pomoc dla walczącej z sołdatami Putina poszło 350 miliardów dolarów z kieszeni amerykańskiego podatnika? Ta kwota nawet nie jest bliska prawdy, jest kompletnie wyssana z palca. Zgodnie z danymi z Ukraine Support Tracker, opracowanymi przez Instytut Gospodarki Światowej w Kilonii, Amerykanie przekazali Ukrainie wsparcie o wartości ponad 114 mld dolarów. Oni sami twierdzą, że było to ok. 174 mld dolarów.
Europa, w tym UE dała Ukrainie pomoc o wartości ok. 263 mld dolarów. Sama UE i państwa członkowskie przekazały ok. 145 mld dolarów. Twierdzenia Trumpa są kompletną bzdurą.
Prezydent USA ostatnio z pełną powagą zakomunikował, że po awanturze w Białym Domu, Zełenski napisał do niego list. Zaczął go nawet czytać. Błyskawicznie okazało się, że prezydent Ukrainy żadnego listu nie wysyłał, a Trump czyta publicznie dostępny wpis w mediach społecznościowych. A wcześniej się zdziwił, że nazwał Zełenskiego dyktatorem.
Z naszego punktu widać, że Trump raz na dzień, dwa, mówi coś kompletnie idiotycznego. W rzeczywistości opowiada bzdury przez cały czas. Skąd to wiemy? Tzw. weryfikatorzy faktów z najpoważniejszych mediów śledzili wypowiedzi Trumpa w latach 2017–2020. Wyliczyli, że wypowiedział 30 573 fałszywe lub wprowadzające w błąd twierdzenia w ciągu czterech lat. To coś, co z autopsji znają rodzice sześciolatków z bogatą wyobraźnią. Tyle że my mówimy o prezydencie USA…
Fakt jest taki: Trump może i jest człowiekiem sprytnym, ale i bardzo prymitywnym. Nie mylmy jego prymitywizmu z brakiem politycznej poprawności czy nadmierną szczerością. Turmp posługuje się bardzo prostackim językiem (prezes Kaczyński powiedziałby: knajackim).
W dużej mierze dzięki pieniądzom, a bardzo duży kapitał na start zapewnił mu ojciec, mógł zdobyć popularność. Fakt, że jest bogaty i został po raz drugi prezydentem USA nie oznacza, że nagle zmądrzał. Za jego drugiej prezydentury jest nawet gorzej. Rozsądny polityk wie, że jest tylko politykiem i aby podejmować właściwe decyzje, musi otaczać się mądrzejszymi od siebie.
Trump jest niestety narcyzem i nie znosi mądrzejszych od siebie, w związku z czym otoczył się ludźmi podobnego pokroju. Efekt jest taki, że jego świta nie powie mu prawdy, bo Trump jej albo nie przyjmie, albo nie zrozumie. Za to na pewno się obrazi. Wypisz wymaluj jak w bajce o nagim królu.
Wyznawczynią Trumpa jest choćby członkini Izby Reprezentantów Marjorie Taylor Greene. Poczytajcie o niej, naprawdę warto. To kobieta, przy której nasz rodzimy Grzegorz Braun okazuje się oazą mądrości, rozsądku i spokoju. Ale Trump korzysta z jej elektoratu, więc gdy Marjorie Taylor Greene mówiła, że pożary w Kalifornii wywołały żydowskie lasery umieszczone w kosmosie, a ich celem było zrobienie miejsca pod jakieś tory czy inne inwestycje, Trumpowi nawet powieka nie drgnęła.
A to i tak nie jest najgłupsza rzecz, jaką Taylor Greene powiedziała. Grzegorz Braun też ma swoich wyborców, ale na scenie politycznej jest skutecznie izolowany. Taylor Greene jest gwiazdą znacznej części Republikanów.
To pokazuje w jakim otoczeniu porusza się Trump. I dzięki temu może głosić tezy, od których większości jego wyborców powinien dosłownie krwawić mózg. Ale jakoś im to nie przeszkadza.
Kłamie też o sobie, jak mu wygodnie
Pewnie nie pamiętacie, jak Trump zawitał w 2018 roku do Europy na szczyt NATO. Powiedział wtedy (i to nie raz), że jego ojciec "urodził się w bardzo cudownym miejscu w Niemczech". To oczywista bzdura, bo Fred Trump przyszedł na świat w... Nowym Jorku.
W Niemczech urodził się za to Frederick Trump (właściwie Drumpf), czyli dziadek Donalda Trumpa, ojciec Freda. I z tym związana jest kolejna urzekająca historia. Trump w swojej książce napisał, że dziadek i jego rodzina pochodzili ze Szwecji. To kłamstwo, które miało odsunąć od jego rodziny skojarzenia z nazizmem. Ale to jednocześnie pokazuje, że fakty dla Trumpa nie mają żadnego, najmniejszego nawet znaczenia.
Olbrzymie rozbawienie i zażenowanie wzbudziło kiedyś to, jak próbował przedstawić swój stan zdrowia. Było to w roku 2015, obiecał, że opublikuje "pełny raport medyczny". Nie zrobił tego, w zamian pokazał oświadczenie lekarza, które rzekomo miało potwierdzać jego dobrą kondycję fizyczną.
Miało ono formę krótkiego listu doktora Harolda Bornsteina, który zaświadczył, że wyniki badań laboratoryjnych Trumpa są "zadziwiająco doskonałe", że jego "siła fizyczna" jest "nadzwyczajna" i uważa, "jednoznacznie", że kandydat byłby "najzdrowszą osobą, jaka kiedykolwiek została wybrana na prezydenta". Potem Bornstein przyznał, że Trump po prostu podyktował mu, co ma napisać…
Czy to nie dziwne, że Trump, rzekomy mistrz strategii, kłamie w sprawach, które dziecinnie łatwo sprawdzić?
Na koncie ma tysiące wypowiedzianych bzdur
Pamiętacie, jak mówił, że haitańscy migranci jedzą psy i koty? Oczywista bzdura, za którą nigdy nie przeprosił. Stwierdził tylko, że "tak mu powiedziano". Ale to jest trumpowe modus operandi. Mówić dużo, mówić głupio i nie przyznawać się do błędu. "Po prostu mówiłem o tym, co zostało zgłoszone, co zostało zgłoszone – i o jedzeniu innych rzeczy, których nie powinno być" – stwierdził Trump. Sprawa zamknięta.
Słyszeliście pewnie, że Trump chce kupić albo podbić Grenlandię. To nie jest jego pierwszy raz. On już raz próbował, poleciał nawet do Danii, gdzie dowiedział się, że Grenlandia nie jest na sprzedaż. A nawet gdyby była, to sama o sobie decyduje. Nie zrozumiał, obraził się, poodwoływał spotkania, co wywołało skandal dyplomatyczny. Co gorsza, on do dziś nie rozumie od kogo i jak mógłby kupić Grenlandię…
W 2018 roku powiedział, że huragan Florence był "jednym z najbardziej mokrych, jakie kiedykolwiek widzieliśmy, z punktu widzenia wody". Rok później Tima Cooka, szefa Apple, nazwał "Timem Apple". To nie pierwsza taka jego pomyłka, Marillyn Hewson, prezeskę firmy Lockheed Martin nazywał już "Marillyn Lockheed".
W 2019 roku z przejęciem opowiadał, w jaki genialny sposób armia George'a Washingtona "przejęła lotniska" podczas wojny o niepodległość (1775–1783).
Śmieszne, prawda? A co powiecie na to? W 2019 roku promował inicjatywę przeciwko elektronicznym papierosom i opowiadał o zainteresowaniu pierwszej damy Melanii Trump tym tematem.
"Ona ma syna, razem, to piękny młody mężczyzna i jest bardzo, bardzo mocno z tego powodu zachwycona". Chyba zapomniał, że mówił o… swoim synu Barronie Trumpie. Ratował się tym słówkiem "razem".
Opowiadał też, że w Europie (konkretnie w Austrii) są "miasta leśne". I że "głowa dużego kraju, miasta leśnego" (potem okazało się, że chodzi z kolei o prezydenta Finlandii Sauli Niinistö) opowiadała mu, że zapobiega pożarom lasów poprzez grabienie ściółki leśnej. Pytany o te słowa Niinistö zrobił wielkie oczy.
Parę tygodni temu w Waszyngtonie samolot pasażerski wleciał w wojskowy helikopter, który nie wiadomo dlaczego znalazł się nad lotniskiem. Tragedia, wiadomo, przyczyny trzeba wyjaśnić. I Trump zrobił to niemal od razu, oskarżając poprzednie administracje o obniżenie standardów w lotnictwie, a także skrytykował politykę inkluzywności w FAA i amerykańskich siłach zbrojnych. Wszystko okazało się piramidalną bzdurą.
A kobiety i Trump…
Osobny rozdział można poświęcić temu, co Trump mówił o kobietach. Zacznijmy od wzniosłego cytatu: "Nikt nie ma większego szacunku dla kobiet niż ja. Nikt". Oh, really?
Słaba i głupia kobieta, kłamczucha, idiotka, upośledzona umysłowo, paskudna, jestem od niej o wiele ładniejszy – tak mówił o Kamali Harris. Brudna, obrzydliwa, nieudacznica – tak wyrażał się o Whoopi Goldberg. O Nancy Pelosi powiedział, że jest "szalona jak pluskwa".
"To nawet nie jest mądra osoba, poza tym, że ma dobry styl. Mam na myśli, że wychodzi i szczeka" – to o Alexandrii Ocasio–Cortez. Stormy Daniels, aktorkę porno, której zapłacił za seks, nazwał "końską gębą" (horseface).
"Nieatrakcyjna zarówno wewnętrznie, jak i zewnętrznie. W pełni rozumiem, dlaczego jej były mąż zostawił ją dla mężczyzny – podjął dobrą decyzję" – tak mówił o Ariannie Huffington.
"Jeśli Hillary Clinton nie może zadowolić swojego męża, co sprawia, że myśli, że może zadowolić Amerykę?" – pytał w 2015 roku.
Na pytanie, czy jego córka Ivanka, wówczas 24-letnia, miała implanty piersi, odpowiedział: "Tak naprawdę zawsze była bardzo ponętna". "Ma naprawdę ładną figurę... gdyby nie była moją córką, być może bym się z nią spotykał".
Na pytanie (idiotyczne swoją drogą), czy zostałby ze swoją żoną Melanią Trump, gdyby została oszpecona w wypadku samochodowym: "A jak [po tym wypadku] wyglądają jej piersi?".
No i jest jeszcze uchwycona na polu golfowym wypowiedź, pokazująca słynny szacunek Trumpa dla kobiet.
"Muszę użyć Tic Taców, na wypadek gdybym zaczął ją całować. Wiesz, że automatycznie pociągają mnie piękności – po prostu zaczynam je całować. To jak magnes. Po prostu całuję. Nawet nie czekam. A kiedy jesteś gwiazdą, pozwalają ci to robić. Możesz zrobić wszystko... Złapać je za c*pkę. Możesz zrobić wszystko".
Nie lekceważmy ignorancji i głupoty
Tak, wiem, zaraz spotkam się z pytaniem: ale po co to pisać, przecież to prezydent USA, potężny człowiek, głosowały na niego miliony ludzi. Lepiej mu tego nie wypominać. Lepiej nie psuć sobie stosunków z USA.
Cóż, w wielu sklepach mamy zakaz wprowadzania psów. Pojawiły się też tabliczki z napisami: "Pies wnoszony na rękach pozostaje psem". Tak samo głupiec na wysokim stanowisku pozostaje głupcem.
Czy to, że zdobył sławę i poklask coś zmienia? Staje się jedynie jeszcze bardziej żenujący. Nie jesteśmy przecież od tego, by głupotę pochwalać i tolerować.
Co zrobisz, kiedy twoje dziecko odstawi jakiś głupi numer? Powiesz mu: "To wspaniale, że najadłeś się piasku z piaskownicy i popiłeś wodą z kałuży, czy mógłbyś zrobić to jeszcze raz?". Chyba nie, trzeba mu wytłumaczyć, że to niemądre. Dziecko to w końcu zrozumie.
Ale jesli dorosły człowiek autorytatywnie wypowiada się na tematy, o których nie ma zielonego pojęcia i których nie rozumie, naszym zadaniem nie jest tolerowanie jego głupoty i sprawianie, by głupiec czuł się komfortowo. Skoro sam wybrał ignorancję, zamiast mądrości, to on powinien czuć się nieswojo, nie my.
Zobacz także
