Adam Michalewicz od 2004 prowadzi giełdową spółkę CAM Media. Jeszcze nigdy w jej historii nie miał takich wizerunkowych kłopotów jak teraz. Tygodnik "Wprost" oskarżył firmę, że dzięki znajomości z ministrem Sławomirem Nowakiem dostaje dużo pieniędzy z publicznych przetargów. A Nowaka, że wymienia się drogimi zegarkami i korzysta z gościnności firmy. Od dnia publikacji Michalewicz z niepokojem patrzy na kurs giełdowy firmy. Spadł już o kilka procent. Zapewne dlatego zdecydował się ze mną spotkać. Swoją wersję historii przedstawia po raz pierwszy. Twierdzi, że tygodnik "Wprost" przed publikacją nie zadzwonił po komentarz.
Ile pieniędzy CAM Media dostało za kampanie dla PO?
Zrealizowaliśmy tylko jeden projekt, czyli ulotkę wyborczą.
W jaki sposób poznaliście ministra Nowaka? On jest z Gdańska, wy z SGH w Warszawie.
Poznaliśmy się przy okazji Forum Ekonomicznego, gdy minister Nowak nie był jeszcze ministrem. Mogę powiedzieć, że bardzo go lubię i bardzo go szanuję za to co robi.
Dla Was?
Proszę spojrzeć na fakty. Po poznaniu ministra Nowaka przegrywamy więcej projektów niż wcześniej. Przegraliśmy przetarg na 6 milionów złotych na Biuro Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego. W PKP przegraliśmy projekt na 7 milionów złotych. Przegraliśmy duży przetarg na kampanię promującą energię jądrową. Przegraliśmy przetarg na promocję ściany wschodniej. Ostatnio przegraliśmy przetarg w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego. Wszystkie duże przetargi niestety przegrywamy. Ja bym chciał wygrywać. Obiecywałem to inwestorom. Nie jest niczym złym startować o przetargi publiczne w Polsce. Startujemy do dużej liczby przetargów. Nie ma żadnej korelacji pomiędzy naszą znajomością a przychodami CAM Media.
Brat asystentki Pawła Grasia pracuje w CAM Media?
Tak jest.
Czym się zajmuje, czy ma związek z przetargami, czy pomagał Wam w kontaktach z Pawłem Grasiem, bądź innymi urzędnikami PO?
Brat Agaty Grynkiewicz zajmował się eventami i pomagał przy produkcji wydarzeń. Nie miało to kompletnie żadnego związku ani z pracą dla PO, ani z pracą dla publicznych instytucji. CAM Media zatrudnia teraz 100 osób.
Czy jego zatrudnienie było wynikiem Waszej znajomości z ludźmi z PO, czy było przypadkowe?
Pracował za granicą w firmach związanych z budownictwem i produkcją, uzupełnił nasz dział produkcji.
W jaki sposób poznał pan asystentkę ministra Grasia?
Pracując przy kampanii wyborczej Platformy. Nie znam dobrze ministra Grasia. Nie wyobrażam sobie, żeby ktokolwiek szedł do ministra Grasia z prośbą o cokolwiek.
Ile osób poza ministrem Nowakiem i Agatą Grynkiewicz zna pan w Platformie Obywatelskiej?
Zarzuty „Wprost” zaczynają się od spotkania z ministrem Nowakiem w drogim klubie Prive. Rachunki za wieczór miały sięgać 150 tysięcy złotych. Minister płacił?
Byliśmy jednym z beneficjentów projektu Euro 2012 w Polsce. Gros naszych przychodów pochodziło od klientów komercyjnych – od sponsorów Euro. W Polsce brakowało miejsca, w którym ludzie mogliby się spotkać i wymienić doświadczeniami. Dlatego stworzyliśmy takie miejsce, właśnie klub Prive. W slangu branżowym to się nazywa „pop-up club” - miejsce, które się pojawia i znika po imprezie. Zapraszaliśmy tam bardzo wiele osób. Inauguracja była w TVN. Głownymi klientami byli goście UEFA, korpus dyplomatyczny, sportowcy, gwiazdy muzyki. Wejść mógł każdy. Najtańsze stoliki kosztowały 800 złotych, najdroższe stoliki były po 12 tysięcy dla 10-12 osób. To jest taniej niż VIP-owski koncert Madonny.
Rozumiem, że minister Nowak był, ale nie płacił.
Minister Nowak był jednym z gości zaproszonych. Stał i rozmawiał z ludźmi. Trzymał w ręku kieliszek szampana.
Ile razy tam był?
Raz sam go zapraszałem. Mógł być częściej, ale ja nie byłem obecny na wszystkich imprezach. To było ponad 20 imprez w ciągu miesiąca.
Czy w podziękowaniu za zaproszenie minister Nowak obiecał Wam jakąś pomoc, pośrednictwo, wstawiennictwo, kontakt i pomoc w załatwieniu kontraktu?
Nigdy. CAM Media powstała w 2004 roku, a nasza obecność na rynku reklamy siega wczesnych lat 90 tych. Spółka bardzo dynamicznie rośnie: od 60-ciu do ponad 500 projektów rok do roku. Teraz robimy rocznie ponad 1000 projektów. Jesteśmy spółką publiczną, każdy może w kwadrans sprawdzić wszystkie nasze wyniki. Najlepiej wiodło nam się w 2008 roku. Spółka zarobiła około 5 milionów złotych.
To nie ma związku. Wtedy nie znałem nawet jednej osoby z Platformy Obywatelskiej. Ponad 80% naszych klientów i obrotu, to projekty komercyjne. Nie związane w jakikolwiek sposób ze spółkami skarbu państwa. W 2011 mieliśmy 800 tysięcy złotych straty. W 2012 roku wygenerowaliśmy 700 tysięcy złotych zysku.
18% waszych obrotów pochodzi z instytucji publicznych, z publicznych przetargów ministerstw i państwowych spółek.
Biorąc pod uwagę, że realizujemy rocznie ponad 1000 projektów, to liczbowo i wartościowo nie jest dużo.
Ja też prowadzę biznes. Uważam że generalnie lepiej jest mieć 18% więcej niż nie mieć.
Za chwilę sprowadzimy sprawę do absurdu. Są biznesy, w których obroty ze spółkami skarbu państwa stanowią gros. I nie ma w tym nic złego. Ja przez wiele lat uczyłem się pracując z najlepszymi klientami w branży. Po to, żeby nabrać doświadczenia i urosnąć w siłę. Pracujemy praktycznie dla wszystkich. Mamy w tej chwili ponad 200 klientów. To co jest istotne, to ile my obsługujemy budżetów firm, z którymi współpracujemy. Sprawdziliśmy to. W 2011 i 2012 roku: otrzymaliśmy około 4% wydatków marketingowych PGE; około 14% Poczty Polskiej; 0,1% Totalizatora Sportowego; 6% Grupy PKP; 0,15% Ministerstwa Transportu i podległych mu urzędów; 29% budżetu imprez centralnych polskiej prezydencji w UE; 7% Ministerstwa Rozwoju Regionalnego.
Nie ma zależności pomiędzy nominacją ministra Nowaka a przetargami, które wygraliśmy. Prace z grupą PKP zaczęliśmy w maju 2010 i przed przyjściem ministra zrealizowaliśmy projekty za 500 tysięcy złotych. Po przyjściu ministra rozwinęliśmy współpracę do miliona złotych. Niestety przegraliśmy kluczowy projekt: Promocja odcinka remontowanej linii kolejowej na 7 milionów złotych. Gdyby ktoś chciał nam pomóc, to najważniejszy projekt byśmy wygrali.
A Ministerstwo Transportu?
Z ministerstwem zrealizowaliśmy przed przyjściem ministra Nowaka projekt za 340 tysięcy złotych. Po przyjściu ministra zrealizowaliśmy projekty za 41 tysięcy złotych. Prawie dziesięciokrotnie mniej. Nie chcę powiedzieć, że poznanie kogokolwiek nam przeszkadza. Natomiast nie ma żadnej korelacji i każdy rozsądny człowiek wie, że my pracujemy codziennie na nasz sukces. Nie ma niczego tajemniczego. Wszystko jest publiczne. Nikt nam nie zadał pytania, nie czy CAM Media pracuje dla ministerstw, ale ile dostaje pieniędzy, jaki to jest procent wydatków i jaki mamy z tego zysk. Artykuł podał nieprawdziwie, że CAM Media zarabia na państwie dziesiątki milionów złotych. To jest nieprawda. My mamy rentowność na projekcie netto 2%.
Ile razy podczas znajomości z ministrem Nowakiem, minister pomagał Wam, kontaktował Was, pośredniczył, polecał Was komuś?
Nie było takiej sytuacji.
Nie wierzę w to.
Nie było takiej sytuacji.
Nie wierzę, że minister nigdy nie dał Wam telefonu do nikogo, nigdy nie powiedział nikomu: Słuchaj, zadzwoni pan Adam, to jest solidna firma.
Nie było takiej sytuacji. A wie Pan dlaczego? Możemy jesteśmy specyficzni, ale nie jesteśmy koniunkturalistami. To że kogoś znamy, często nam przeszkadza a nie pomaga. Żyjemy w świecie pewnych standardów. W Polsce są standardy.
Nie. Polska to dziki kraj, cytując kolegę ministra Nowaka z Platformy.
Nie znam stopnia zażyłości ministra Nowaka z posłem Drzewieckim. Żyjemy w państwie standardów. Jesteśmy spółką giełdową. Nie ma podmiotu gospodarczego, który jest bardziej prześwietlany niż spółka giełdowa. Mamy akcjonariuszy, raporty, analizy.
Wydawca "Wprost" PMPG także jest spółką giełdową. Czy to zwiększa Pana zaufanie do niego?
Nie chcę się wypowiadać, bo PMPG to jeden z moich konkurentów.
Musi Pan przyznać, że z samego faktu bycia na giełdzie nie wynika, że spółka jest przejrzysta, uczciwa i nie ma jej nic do zarzucenia.
Spółki na giełdzie na pewno są elitą biznesu. Nie ma innej formy prowadzenia biznesu, która byłaby tak przejrzysta jak bycie na giełdzie.
Zgadzam się z każdym z pana stwierdzeń. Nadal uważam, że nie jest to gwarancja uczciwości.
Jestem przekonany, że nasze przetargi były wielokrotnie sprawdzane przez audytorów rządowych. I jesteśmy stawiani za wzór prowadzenia projektów.
W tej chwili analizujemy to. Mamy sporo głosów i od klientów i od funduszy. Są to głosy pełne niepokoju. Mamy pytania zadawane wprost. Moi współnicy jeździli na spotkania do funduszy, żeby wytłumaczyć całą sytuację.
Przez fundusze ma Pan na myśli?
Naszych akcjonariuszy. Od 2008 roku CAM Media jest notowane na GPW. Beneficjentami naszych zysków nie jesteśmy tylko my, również fundusze, w tym prawdopodobnie także OFE. Oni wszyscy z dużym niepokojem patrzą na to. Kurs niestety od momentu publikacji spada systematycznie.
Jak dużo?
W dniu publikacji to było 4%, potem nastąpiły kolejne spadki.
Jest Pan w stanie oszacować w tej chwili finansowe straty?
Trochę na to za wcześnie. Na pewno inwestorzy i część klientów są zaniepokojeni.
Wszyscy mówili, że prasa papierowa umiera...
Wprost na pewno nadal jest tygodnikiem opiniotwórczym. Mogę żałować, że nie dano nam szansy wypowiedzieć się do artykułu. Nikt z redakcji nie zadzwonił ani do nas, ani do żadnej spółki skarbu państwa, żeby zapytać o współpracę z CAM Media. Teraz mam pierwszy raz szansę zabrać głos w tej dyskusji.
Co według Pana znalazło się w artykule we Wprost?
Nieprawdziwe fakty, krzywdzący kontekst i przemilczenia. My jesteśmy w tej sprawie pionkami. Narzędziami do zaszkodzenia ministrowi.
Czujecie się przypadkową ofiarą strzału wymierzonego w Sławomira Nowaka?
Ja nie rozumiem tej sytuacji. Nie widzę powodu dla którego stajemy się celem ataku. My nie zajmujemy się ani polityką, ani lobbingiem, ani PR-em. Znam osobiście ministra Nowaka i widać dla niektórych to jest powód, żeby uknuć całą nieprawdziwą intrygę.
Na czym ta intryga polega w jednym zdaniu?
Jeżeli ktoś bardzo jednostronnie podaje i zestawia fakty, zapomina o zapytaniu drugiej strony, to można to nazwać manipulacją.