Roman Giertych krytykuje rząd za reformę edukacji związaną z posyłaniem sześciolatków do pierwszej klasy.
Roman Giertych krytykuje rząd za reformę edukacji związaną z posyłaniem sześciolatków do pierwszej klasy. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta

"Głównym argumentem przeciw rezygnacji z zerówki jest to, że dzieci, które w tym roku bedą posłane do pierwszej klasy, w przyszłości zdawać będą egzamin do gimnazjum, do liceum i maturę na równi z tymi, którzy będą uczyć się o rok dłużej (tymi po zerówce). A zatem już na starcie przesądza się, że z konieczności będą mieć gorsze wyniki - ostrzega Roman Giertych w liście do rodziców polskich sześciolatków.

REKLAMA
Mocno pomylili się ci, którzy sądzili, że skoro mecenas Roman Giertych jest dziś swego rodzaju nadwornym adwokatem szefostwa Platformy Obywatelskiej, to zapomni o swoich zupełnie rozbieżnych z linią partii rządzącej poglądach. Były wicepremier i przede wszystkim minister edukacji właśnie ostro zaatakował rząd za forsowaną od kilku lat reformę nauczania początkowego, która pozwala na posyłanie do szkół już 6-letnich uczniów i próbuje de facto zlikwidować zerówkę
Inicjatywa rodziców przeciwnych tak wczesnej edukacji swoich pociech zyskała niedawno poparcie wielu znanych twarzy show-biznesu, a teraz mogą oni liczyć także na poparcie wpływowego prawnika. W sobotę były minister opublikował na swojej oficjalnej stronie na Facebooku specjalny list skierowany do rodziców sześciolatków, w którym krytykuje wprowadzony w system edukacji zamęt i wzywa do zdymisjonowania autorów kontrowersyjnej reformy.
"Wielu z Państwa martwi się, czy posłać dziecko do zerówki, czy do pierwszej klasy. Ministerstwo edukacji fatalną reformą wprowadziło zamęt. Można się było tego spodziewać" - pisze Giertych. I natychmiast przypomina, że w czasach jego rządów w MEN zostały zatrzymane wszelkie wcześniejsze pomysły na skrócenie wieku przedszkolnego.
Dziś Roman Giertych przypomina, dlaczego wówczas uznał przyspieszenie szkolnej kariery polskich dzieci za tak niezwykle dla nich szkodliwe. "Głównym argumentem przeciw rezygnacji z zerówki jest to, że dzieci, które w tym roku bedą posłane do pierwszej klasy, w przyszłości zdawać będą egzamin do gimnazjum, do liceum i maturę na równi z tymi, którzy będą uczyć się o rok dłużej (tymi po zerówce). A zatem już na starcie przesądza się, że z konieczności będą mieć gorsze wyniki" - zauważa.
Zdaniem mecenasa Giertycha, taki stan rzeczy sprawi, że za kilka lat pokrzywdzonych może zostać nawet 20 proc. polskich uczniów, którzy mimo tego, iż nalezą do najzdolniejszej części pokolenia i tak trafią do gorszych szkół. "To oczywiście rodzi nierówności, za które odpowiada minister edukacji. I to jest kolejny argument, że ta pseudo-reforma jest nieudana, a jej autorzy powinni być zdymisjonowani" - podsumowuje.