Studia muzyczne są jednymi z bardziej wymagających. Może jeszcze medycyna i szkoły teatralne dają studentom taki wycisk. Szkoła muzyczna to nie tylko teoria, ale godziny ćwiczeń na instrumencie aż do osiągnięcia mistrzowskiego poziomu. Ta nauka zresztą nie zaczyna się na studiach, ale kilkanaście lat wcześniej. Zwykle na pianinie w mieszkaniu. Akademie Muzyczne nie codziennie wypuszczają nowego Chopina. Ale może wypuszczają ludzi sukcesu w innych niż muzyka dziedzinach? Historia Grażyny Piotrowskiej - Oliwy, byłej już prezes PGNiG pokazuje, że szkoła muzyczna może być świetnym przygotowaniem do kariery.
O Grażynie Piotrowskiej-Oliwie zrobiło się głośno, gdy premier Donald Tusk odwołał ją ze stanowiska prezesa Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa. Poszło o podpisanie memorandum w sprawie budowy drugiej nitki Gazociągu Jamalskiego, o czym premier zamiast od współpracowników, dowiedział się od dziennikarzy.
Jamalskie zamieszanie
Sylwetkę Grażyny Piotrowskiej-Oliwy przedstawił "Newsweek". Wyłania się z niej osoba, która szybko pięła się po szczeblach kariery. Zanim zasiadła za sterami PGNiG, była szefem PTK Centertel, operatora Orange. Dowiadujemy się też, że Grażyna Piotrowska-Oliwa skończyła klasę fortepianu Akademii Muzycznej w Katowicach. Kiedy zorientowała się jednak, że nie będzie wybitną pianistką, wybrała inną drogę kariery.
Odskocznia do kariery?
Przykładów osób bardziej lub mniej znanych, które uczęszczały do szkoły muzycznej lub zdobyły wyższe wykształcenie muzyczne jest dużo. Przykładem z polskiego podwórka może być prowincjał Warszawskiej Prowincji Redemptorystów, Janusz Sok. Muzyk z wykształcenia, lecz kariery scenicznej nie zrobił. Nie znaczy to, że umiejętności nabytych przy nauce muzyki nie mógł wykorzystać gdzieś indziej. Z kolei Marcin Najman jest z wykształcenia muzykiem, potrafi grać na kontrabasie, fortepianie i gitarze basowej, lecz osiągnął sukces i rozgłos w innej dziedzinie - boksie. Sukces Najmana może być dla wielu kwestią sporną, on sam jednak w rozmowie z naTemat tłumaczył, że za nieudacznika lub głupka siebie nie uważa. Maciej Jabłoński ukończył Akademię Muzyczną w Warszawie. Jednak pracuje w TVP. Pięć lat temu zdobył tytuł najlepszego dziennikarza sportowego roku. Jest także prezenterem, prowadzi program Sport Telegram w TVP 2. Muzyką zajmuje się raczej po godzinach - współtworzy zespół Pola Jazz Trio.
Weronika Marczuk w młodości uczęszczała do szkoły muzycznej. Przebojowa Ukrainka pojawiła się w Polsce w wieku 20 lat, nie znając nawet języka. Mimo ukończenia szkoły muzycznej, kariery w tej branży nie zrobiła, jest za to producentką filmową i prawniczką. Radosław Mleczko został mianowany podsekretarzem stanu w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, wszedł w skład rządowych komitetów, stworzył Radio Classic. Wykształcenie? Muzyk.
Empiria a muzyka
Przykłady można mnożyć. Każdy z nich jest na swój sposób inny, każdy sukces osiągnął inaczej, lecz mają jeden wspólny mianownik - muzykę. Socjolog i pedagog, prof. UW Krzysztof Wielecki zauważa: – Udowodniono empirycznie, że nauka muzyki zwiększa zdolności intelektualne – mówi. – Nie bez przyczyny w domach szlacheckich dzieci uczono gry na instrumencie lub szeroko rozumianego obycia z muzyką – dodaje. Słowa profesora potwierdzają liczne badania, jak choćby to przeprowadzone niedawno przez kanadyjskich studentów. Doszli do wniosku, że nauka gry na instrumencie muzycznym do ósmego roku życia, z naciskiem na wiek między 6 a 8 lat, wzmacnia naturalny proces dojrzewania mózgu i powoduje wzrost istoty białej w ciele modzelowatym. I choć po ósmym roku mózg dziecka jest już ukształtowany, muzyka w późniejszych latach życia rozwija inne przydatne umiejętności.
– Chociażby umiejętność myślenia abstrakcyjnego. Takie osoby osiągają lepsze wyniki w naukach ścisłych, łatwiej uczą się języków obcych – komentuje prof. Wielicki. Zaznacza, że nuty rozpisane na pięciolinii są jak język obcy, który ciężką pracą, wytrwałością i opanowaniem trzeba przyswoić. Jego zdaniem nie dość, że szkoła muzyczna wspomaga rozwój intelektualny, za który odpowiada jedna z półkul mózgowych, to wpływa na poczucie estetyki charakterystyczne dla drugiej półkuli. W ten sposób, zdaniem prof. Wieleckiego tworzy się między nimi specyficzna więź zwiększająca nasze możliwości. – Koncentracja, umiejętność panowania nad słabościami i emocjami, wszystkie te cechy są niezbędne, by nauczyć się grać na instrumencie. Nie ma miejsca na półśrodki, ta wiedza sama nie przyjdzie – ocenia.
Zysk po latach
Prof. Krzysztof Wielecki opowiada, że rozmawiał z wieloma muzykami. Jeden z nich wybrał tę ścieżkę kariery z zamiłowania. Reszta dlatego, że rodzice w dzieciństwie zmuszali ich do nauki gry na instrumencie, podczas gdy ich rówieśnicy biegali za piłką. – W dzieciństwie byli z tego powodu źli na rodziców, teraz nie żałują ani trochę – mówi prof. Wielecki, dodając, że sam jest niepocieszony faktem, iż w młodości zarzucił grę na instrumencie. - Ja sam mam podobny pogląd, gdyż do tej pory nie mogę sobie wybaczyć, że odpuściłem naukę gry na gitarze - dodaje.
– Nauka szeroko rozumianej muzyki i gry na instrumencie jest trudna, ale człowiek sam sobie w ten sposób funduje psychoterapię, rozwija cechy, które pomogą mu później, niezależnie, jaką drogę kariery wybierze – ocenia prof. Wielecki. Nie bez znaczenia jest też fakt, że osoby szkolące się w dziedzinie muzyki często do perfekcji opanowują umiejętność pracy w grupie. Podobnego zdania jest Karolina Szurek, nauczycielka muzyki i współautorka podręczników dla najmłodszych uczniów. Pisała, że umiejętności zdobyte dzięki nauce muzyki procentują po latach, nawet w innym zawodzie. W dużej mierze dzięki temu, że szkoła muzyczna oferuje różnorodne kształcenie, a kontakt uczeń-nauczyciel jest o wiele bardziej indywidualny, niż w zwykłej szkole.
Lekko dekadencka egzystencja
Agnieszka Odachowska skończyła szkołę muzyczną II stopnia. W rozmowie z naTemat przekonuje, że ogromnie jej to pomogło, mimo, że jest rzecznikiem prasowym, a nie muzykiem. – Nie sport, nauki ścisłe, języki, lecz właśnie szkoła muzyczna dała mi najszersze spektrum umiejętności. Wykształca w człowieku pewną specyficzną wrażliwość, która przydaje się nawet w kontaktach biznesowych – mówi. Ocenia, że nauka muzyki i gry na instrumencie buduje w człowieku element kultury, obycia, poszerza wiedzę. – Nawet pomijając karierę zawodową, to ogromna przyjemność, gdy podczas słuchania danego artysty kojarzy się jego inspiracje, dobrze rozumie to, co próbuje przekazać – tłumaczy.
Agnieszka Odachowska zwraca uwagę, że człowiek po szkole muzycznej ma często w sobie zamiłowanie do "lekko dekadenckiej egzystencji". – Jakby sobie pod nosem Straussa nucił. Łatwiej daje się nieść emocjom – mówi. – Z kolei to, co go odróżnia od innych to optymizm. To się czuje. Ci ludzie częściej się uśmiechają. Oczywiście, gdy już tę szkołę skończą. Bo podczas nauki są raczej strzępkami nerwów – przekonuje Agnieszka Odachowska.
Bez przywilejów
Nieco bardziej sceptyczny co do zbawiennego dyplomu uczelni muzycznej jest dziennikarz sportowy Maciej Jabłoński. Przyznaje, że studia muzyczne i nauka gry na instrumencie kształcą człowieka. – Umiejętność pracy w grupie, wrażliwość, poczucie jak zachować się w danej sytuacji – wymienia. Zaznacza jednak, że nie należy twierdzić, iż absolwent akademii muzycznej w wyścigu karier stoi na uprzywilejowanej pozycji. Jak opowiada w rozmowie z naTemat, ma znajomych z uczelni, którzy również nie robią kariery w środowisku muzycznym, lecz świetnie radzą sobie w innych dziedzinach. Wśród nich prężny bankowiec, dwóch ekspertów branży komputerowej, którzy piastują wysokie stanowiska. – Wciąż jestem zdumiony, że wielu z nas odnalazło się w innych branżach. Ale już w czasie studiów rozwijali te zainteresowania lub stawiali pierwsze kroki w swoich karierach – mówi Maciej Jabłoński. Zaznacza, że ukończenie akademii muzycznej spektakularnego sukcesu na rynku pracy nie gwarantuje.
Jednak, na co zwraca uwagę Maciej Jabłoński, studia muzyczne mają swoją specyfikę, różnią się od tych klasycznych. – Nie polegają na ślęczeniu przed książkami, lecz na praktyce. Muzycy to inteligentni ludzie, ale należy pamiętać, że często są rzemieślnikami. Podczas gdy np. studenci dziennikarstwa przychodzą do telewizji, są zieloni. Z kolei muzycy otrzymują rzetelne przygotowanie do zawodu, choć można się spierać, w jakim stopniu – komentuje Maciej Jabłoński.
nauczycielka muzyki, współautorka podręczników dla dzieci
Siedmiolatek oczywiście nie będzie świadomie kształtował swojej osobowości. Ale dzięki częstej styczności z nauczycielem, codziennym ćwiczeniom i pokonywaniu kolejnych wyzwań jego charakter będzie się rozwijał i formował. [..] To, co jest zwykle dostrzeganym pozytywnym skutkiem edukacji muzycznej, to nauka dyscypliny. Najcenniejszą umiejętnością, jaką może zdobyć uczeń, jest dobre wykorzystywanie czasu. CZYTAJ WIĘCEJ