
"Gazeta Wyborcza" rzuca nowe światło na okoliczności, w jakich Karol Nawrocki miał stać się posiadaczem kawalerki na gdańskich Siedlcach. Do dziś nie znamy szczegółów sprawy, ale jak się okazuje, Jerzy Ż. mógł być przymuszany do przekazania jej Nawrockiemu. Na szali leżało jego życie.
"Gdy Jerzy siedział w więzieniu, dotarli do niego koledzy Nawrockiego z mafii przejmującej mieszkania. Powiedzieli, że jeśli nie sprzeda kawalerki, to ujawnią współwięźniom, że napastował kobietę z dzieckiem w wózku i zdejmą z niego ochronę. Wtedy Jerzy Ż. podpisał umowę z Nawrockim" – pisze "Gazeta Wyborcza".
Kwestia życia i śmierci
Dziennik wyjaśnia, że Jerzy Ż. jako przestępca seksualny mógłby być w więzieniu zagrożony. Inni więźniowie poniżają takie osoby, dokonują na nich gwałtów, biją, czasem kończy się to śmiercią osadzonego.
Informatorzy "GW" twierdzą, że na Jerzego Ż. wywierane były właśnie takie naciski. Kto miał być ich autorem? Jak twierdzi gazeta, mieli to być koledzy Nawrockiego z półświatka.
Przypomnijmy: w ostatnich dniach wróciła sprawa tzw. kawalerki Nawrockiego. Do dziś nie wiemy, w jakich okolicznościach dzisiejszy kandydat na prezydenta "pozyskał" mieszkanie od Jerzego Ż.
Czemu akt notarialny Jerzy Ż. podpisał w areszcie?
Informatorzy "Gazety Wyborczej" twierdzą, że miejsce nie było przypadkowe. Okazuje się, że Jerzy Ż. był przestępcą seksualnym. Bezpieczeństwo za kratami miał mu gwarantować mający wysoką pozycję w przestępczym półświatku Grzegorz H. ps. "Śledziu".
To jednocześnie jeden ze znajomych Karola Nawrockiego. Szczegóły tej są dziś niejasne. Sam Nawrocki twierdził, że poznali się podczas prelekcji w więzieniu. Jest to wątpliwe, bo w deklarowanym czasie żadnych prelekcji w więzieniu nie było.
Wiadomo za to, że Nawrocki poręczył za "Śledzia", kiedy ten wylądował w duńskim areszcie za pobicie policjanta. Źródła "GW" utrzymują, że informacje o relacjach Karola Nawrockiego ze środowiskiem przestępczym znalazły się w raporcie ABW.
Zobacz także
