Ten film trzeba pochłonąć w weekend. Ja włączyłam go przypadkiem i się zakochałam
Nie trzeba przepadać za K-popem, by zakochać się w "K-popowych łowczyniach demonów" Fot. materiał prasowy / Netflix

K-popiarą bym siebie nie nazwała, ale lubię słuchać BTS na poprawę humoru. "K-popowe łowczynie demonów" wciągają niezależnie od tego, czy się lubi koreańską muzykę, czy nie. Film animowany pod płaszczykiem rozśpiewanej rozrywki przemyca uniwersalne przesłanie o akceptacji i daje pstryczek w nos toksycznej kulturze idoli. Saja Boys i Huntrix biją na głowę inne boysbandy i girlsbandy. I co z tego, że nawet nie istnieją.

REKLAMA

W ostatnim czasie filmy animowane rządzą i w recenzjach krytyków, i w Box Office'ie. W globalnym rankingu oglądalności koronę z dumą nosi chiński "Ne Zha 2", który zarobił na całym świecie ponad 1,8 mld dolarów. Jedną z najciekawszych kategorii ostatniej ceremonii wręczenia Oscarów była właśnie ta poświęcona animacjom, w której zwyciężył łotewski film o kocie próbującym przetrwać potop, czyli "Flow". Animowane medium raz po raz udowadnia, że błędnie jest myśleć o nim jak o dziecięcym gatunku. I co z tego, że te filmy są "rysunkowe"? Dorośli pochłaniają je jak ramyun pałeczkami.

Recenzja filmu "K-popowe łowczynie demonów"

Od zarania dziejów król demonów zwany Gwi-Ma poluje na dusze zwykłych śmiertelników. Tradycją stało się, że co pokolenie na nowe łowczynie demonów wybierane są trzy kobiety, które chronią barierę Honmoon swoim zjawiskowym głosem. Teraz zadanie walki z potworami spada na barki trzech gwiazd k-popu z girlsbandu Huntrix. Jedna z dziewczyn, Rumi, skrywa jednak mroczną tajemnicę, którą będzie chciał wykorzystać przeciwko niej demon imieniem Jinu.

logo
Saja Boys z filmu animowanego "K-popowe łowczynie demonów". Fot. materiał prasowy / Netflix

Gdy kolana Rumi załamują się coraz bardziej pod ciężarem sekretów, ulice Seulu podbija boysband, który pojawił się znikąd. Saja Boys – bo tak nazywają się nowi idole – w zatrważającym tempie przeciągają na swoją stronę fanów Huntrix. Nawet my, jako widzowie, musimy walczyć z samym sobą, by nie dać się zahipnotyzować chłopakom tańczącym w rurkach.

Film animowany w reżyserii Maggie Kang ("Strażnicy marzeń") i Chrisa Appelhansa ("Smok życzeń"), który wyprodukowało studio Sony Pictures Animation odpowiedzialne za rewelacyjnego "Spider-Mana Universe", wskoczył na falę fenomenu K-popu, widząc w nim potencjał na znakomitą opowieść o przyjaźni, wstydzie i odkupieniu. Przystępny humor, który rozbawi nawet największego gburka, miesza się tu z południowokoreańską kulturą (w tym z folklorem) i quasi-romansem.

Twórcy w zabawny, lecz świadomy sposób rozprawiają się ze światem k-popowych idoli – krytykują notoryczną infantylizację boysbandów i girlsbandów, a swoim protagonistkom dają się najeść do syta (w końcu na przestrzeni lat branża spotkała się z licznymi kontrowersjami dotyczącymi krzywdzących standardów piękna).

Nie jesteś fanem K-popu? To nim zostaniesz!

W "K-popowych łowczyniach demonów" nie ma złego numeru, co pokazują rekordy pobite przez soundtrack hitu Netfliksa na Spotify i w zestawieniach Billboardu. W filmie usłyszymy utwory inspirowane twórczością Blackpink, BTS, Exo, Stray Kids i Ateez – od skocznych utworów w sam raz na wakacje ("Soda Pop") po mroczniejsze kawałki i miłosne ballady ("Free"). "Your Idol", który rozbrzmiewa w finale animacji, pokazuje nie tylko wokalną siłę Saja Boys, ale i potęgę k-popowej choreografii. Ta muzyka kradnie duszę, wcale nie żartuję.

logo
Huntrix z filmu animowanego "K-popowe łowczynie demonów". Fot. materiał prasowy / Netflix

Miłośnicy wschodnioazjatyckiej popkultury odnajdą się w animacji 3D, w której da się wyczuć inspirację japońskim anime oraz filmografią Hayao Miyazakiego. W demonicznym tygrysie towarzyszący Jinu dostrzeżemy m.in. kotobus z "Mojego sąsiada Totoro" i kota z Cheshire z "Alicji w Krainie Czarów" w reżyserii Tima Burtona.

W oryginalnym dubbingu słyszymy m.in. Arden Cho ("Teen Wolf: Nastoletni wilkołak"), May Hong ("Opowieści z San Francisco"), Ji-young Yoo ("Until Dawn"), Ahn Hyo-seopa ("Dr. Romantic"), Daniela Dae Kima ("Zagubieni") i Lee Byung-huna (odtwórca roli Lidera w serialu "Squid Game"). W polskiej wersji językowej głosu użyczyli za to Katarzyna Kanabus (Cyberpunk 2077), Adriannę Malecką ("Prorok"), Zuzanna Saporznikow ("Forst"), Sebastian Dela ("W lesie dziś nie zaśnie nikt") i Robert Jarociński ("Zwierzogród").

"K-popowe łowczynie demonów" powalczą o Oscara, tego może być niemalże pewni. W przyszłości doczekamy się najpewniej kontynuacji losów Huntrix – i oby w możliwie jak najkrótszym czasie. Tak po prawdzie jestem skłonna poczekać nawet i 5 lat, byle by dostać drugą tak dobrą animację o K-popie. Ten film mnie nie zawiódł i mało kogo zawiedzie.