– Nie ma usprawiedliwienia dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ja bym tę uchwałę podpisał – powiedział Jerzy Urban w Radiu Zet komentując zachowanie polityków Lewicy, którzy sprzeciwili się uchwale oddającej hołd Grzegorzowi Przemykowie. – Źle wybrali pole walki. Akurat w sprawie, która jest niewątpliwa, która jest szachrajstwem władz – zaznaczył stanowczo. Dodał też, że cieszy proces, który wytoczył mu Donald Tusk, bo ma dzięki temu darmową reklamę.
Jerzy Urban w rozmowie z Moniką Olejnik na antenie Radia Zet komentując proces, który wytoczył mu premier Donald Tusk, stwierdził, że ta sprawa go nie tylko śmieszy, ale i cieszy, bo ma dzięki temu darmową kampanię reklamową. Premier pozwał Urbana za primaaprilisowy żart i domaga się przeprosin w portalach takich jak Pudelek.pl i Gwizdek24.se.pl. Redaktor naczelny tygodnika "Nie" ocenił, że Donaldowi Tuskowi wcale nie chodzi jednak o sprostowanie kawału, bo to redakcja robiła już trzy razy, i w internecie i na łamach gazety. Chodzi o przeprosiny. – Imponuje mi, że premierowi tak zależy, żebym go przeprosił – powiedział Urban i po chwili zastanowienia dodał: – Właściwie to ja mogę premiera przeprosić. Przepraszam, że przeze mnie premier robi z siebie idiotę.
Zarówno Joanna Mucha w TOK FM, jak i Paweł Graś w RMF FM bronili dziś decyzji premiera. Minister sportu i rzecznik rządu uznali, że to prywatny pozew premiera. – Ten tekst został opublikowany trzy dni przed Prima Aprilis i przyjęto go ze śmiertelną powagą. Powinny być granice nawet bardzo kiepskiego żartu, bardzo kiepskiej satyry – powiedział Paweł Graś. W odpowiedzi Konrad Piasecki zapytał go, czy Jan Krzysztof Bielecki pójdzie do sądu z dużo poważniejszą sprawą – tygodnik "Sieci" napisał, że były premier był lobbystą w sprawie Azotów Tarnów.
"Kłamstwo rodzi kłamstwo"
Moniak Olejnik zapytała Jerzego Urbana o uchwałę, którą Sejm miał oddać hołd Grzegorzowi Przemykowi w 30. rocznicę tragicznej śmierci maturzysty. Sejm jej niestety nie przyjął, bo sprzeciwili się jej posłowie SLD. Problemem okazały się sformułowania wskazujące, że "dowody fabrykowano na polecenie najwyższych władz". – To zdanie prawdziwe – potwierdził Jerzy Urban.
Dodał jednak od razu, że nie oddaje całej prawdy o sprawie. – Ja wówczas wyczuwałem, że to lipa z tym pogotowiem. Nie wierzyłem. Stawałem po stronie władzy czując, że to jest nieprawda – przyznaje Jerzy Urban i przypomniał, że w swojej książce i publikacjach kilkukrotnie wyraził żal, że to robił. Według Urbana tuszowanie sprawy przez władzę spowodowały oskarżenia, że ta "umyślnie morduje dzieci opozycjonistów". – To straszne oskarżenie. Kłamstwo rodzi kłamstwo – stanowczo podkreślił.
"Nie ma usprawiedliwienia"
Jako rzecznik rządu robił wówczas wszystko, żeby tę sprawę jakoś uciszyć. – Jak każdy rzecznik kombinowałem, czym zdjąć sprawę kłopotliwą z wokandy – mówił i dodał, że świadomie próbowali zabójstwo Przemyka przykryć np. taśmami Wałęsy. Urban sugerował rządzącym, żeby zawiesić winnych milicjantów, którzy skatowali Przemyka, ale zapadły inne decyzje – w wyniku których całą winę zrzucono na pogotowie. Urban podkreślił jednak, że śmierć Przemyka nie jest dla niego zbrodnią. – Zbrodnia to umyślne zabójstwo. Tam intencji zabicia nie było – ocenił. Odniósł się w ten sposób do felietonu Adama Michnika, który napisał w "Gazecie Wyborczej", że ten, kto nie potrafi uczyć się z własnej zbrodni historii jest skazany na jej powielanie.
W ocenie naczelnego "Nie" politycy SLD nie chcą przyjąć ustawy, bo "się pogubili". – Im się wydaje, że ta sprawa nie nie jest jasna. Ale jest jasna. Źle wybrali pole walki. Akurat w sprawie, która jest niewątpliwa, która jest szachrajstwem władz. Zdarzają się na komisariatach nieszczęśliwe wypadki. Zdarza się, że ktoś zatrzymany dostanie, bo się rzuca, albo sadysta go zatrzyma i skutki są tragiczne, ale w tej sprawie to szwindel władz, nasz szwindel – powiedział otwarcie Urban i dodał, że wina w tej sprawie nie ulega wątpliwości. – Nie ma usprawiedliwienia dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej. Ja bym tę uchwałę podpisał – podsumował.